Od dnia, w którym tamta dwójka została parą minęło już 5 niesamowitych lat. Wcześniej blondyn od trzech lat utrzymuje swoje włosy w bieli oraz zapuścił je, dzięki czemu rozpuszczone sięgają za łopatki, a zaplecione w warkocza, przed nie. Starszy z chłopaków, czarnowłosy zaczął spać bez przyciskania sobie poduszki do twarzy więc i włosy zaczęły mu się układać w inny sposób niż wcześniej. Zaczął również nosić okulary, mając małą wadę na obu oczach.
Hoshi był na trzecim roku Anglistyki, a Tetsuro był na piątym roku Medycyny. Obaj mieli niesamowitą ilość nauki, ale zawsze potrafili znaleźć chwilkę by pobyć razem. Chociażby na zwykłym uczeniu się w jednym pokoju. Tak było tego dnia. Od kiedy Nishinoya dostał się na studia w Tokio mieszkali wspólnie w mieszkaniu zakupionym przez ich rodziców, którzy obiecali tej dwójce, że na czas ich studiów będą płacić wszelkie rachunki. Ale wracając. Dzisiaj obaj chłopcy mieli dzień wolny od wszelkich wykładów i egzaminów, a leniwy poranek postanowili spędzić na wylegiwaniu się pod cieplutką kołdrą podczas gdy rozgrzane ciało jednego z nich ogrzewało tego drugiego. A zaraz obok głowy białowłosego leżało inne spore ciałko pokryte ślicznym, długim rudym futrem, a w niektórych miejscach, takich jak brzuch, łapy raz pyszczek, futerko było białe. Esmeralda - takie imię nosiła dumnie kotka, a nadał je Kuroo ze względu na jej przepiękne oczy przypominające dwa szmaragdy. Była ona prezentem od Yuu, który znalazł ją kiedyś w kartonie przy ruchliwej ulicy jak przechadzał się po okolicy, w której zamieszkał jego młodszy braciszek.
Złotooki przeciągnął się delikatnie przewracając się na drugi bok, przez co wylądował w pozycji łyżeczek, ale miał za to idealny widok na ucieszony pyszczek kotki. Wyciągnęła szyję tylko po to by czule przesunąć swoim policzkiem po policzku jej właściciela. Chłopak wyciągnął jedną dłoń z pod kołdry, podczas gdy druga pozostawała spleciona palcami z tą należącą do leżącego za nim mężczyzną, i pogłaskał Esmeraldę po szyi, co bardzo lubiła.
- Cześć, księżniczko - przywitał się z nią i uśmiechając czule kiedy stworzonko odpowiedziało wesołym miauknięciem. Swoją dłoń położył zaraz obok niej i przymykał już oczy by zasnąć po raz kolejny, kiedy kotka zerwała się na równe nogi rozbudzając tym Hoshiego. Stanęła nad nim i pochyliła głowę, zaraz gryząc go w czubek nosa. - Auć! - odpowiedziała mu tylko miauknięciem i trąciła go głową. - Głodna? - kotka jedynie miauknęła po raz kolejny na potwierdzenie, a chłopak zachichotał.
Kiedy spróbował wstać ramiona owinięte wokół jego brzucha zacisnęły się mocniej i przyciągnęły z powrotem do rozgrzanego ciała Tetsuro. Czarnowłosy wymruczał coś i wcisnął nos w delikatnie zlokowane włosy swojego partnera.
- Tetsu - zaśmiał się Hoshi. - Puść mnie.
-Nie - wymamrotał w białe włoski.
- Nakarmię Esmeraldę i od razu zrobię nam śniadanie - powiedział młodszy. - A ty w tym czasie spróbujesz się dobudzić.
- Hmm, no dobrze - mruknął cicho i go puścił.
- Dziękuję - oparł się dłonią o materac i pochylił głowę nad Kuroo. - Zrobię ci kawę - pocałował go w skroń i podniósł się. Przeciągnął się mocno, przez co bluzka, która należała do jego chłopaka, podwinęła się na wysokość bioder. A czarnowłosy leżący za nim obserwował to spod przymrożonych powiek i z delikatnym uśmiechem na ustach.
Białowłosy zawędrował do dość nowocześnie urządzonej kuchni, a zaraz za nim podreptała ruda kotka. Zatrzymał się przy miseczkach które stoją zaraz przy wejściu do kuchni i sięgnął do najbliższej szafki, w której trzymali mokrą karmę w saszetkach. Chwycił różową - łososia - i nałożył pół do miseczki, przy której czekała już Esmeralda. Zaraz po tym jak Hoshi się odsunął wzięła się do jedzenia, a chłopak schował otwartą saszetkę do lodówki by nie wyschła - dostanie ją wieczorem.
A teraz Hoshi postanowił wziąć się za gotowanie. Postawił na jedno z bardziej zwyczajnych śniadań. Chciał zrobić Omuraisu. Omlet ryżowy. Wstawił ryż do gotowania. Nastawił wodę na swoją ulubioną herbatę, oraz wstawił kubek pod pod ekspres do kawy oraz wszystko nastawił dzięki czemu zaraz z maszyny zaczęła płynąć kawa, która lądowała w błękitnym naczyniu z uchem. W czasie kiedy woda się gotowała a kubek napełniał się do końca, chłopak zaczął przygotowywać składniki do końca.
Kiedy ryż już się ugotował, odstawił go z gazu by ostygnął. Zaczął od jajek. Rozbił sześć do miski, doprawił i wymieszał. Miseczkę odstawił na bok, by wyciągnąć deskę do krojenia. Z worka pod blatem wyciągnął cebulkę dymkę i pokroił ją w drobniutką kostkę, przesypał ją do miseczki i na deskę tym razem położył jedną pierś z kurczaka, którą również pokroił w kostkę i wrzucił do tej samej miski. W małego opakowania, które było w lodówce wyciągnął garść pieczarek i je w plasterki, ale je zostawił na desce. Rozprowadził olej po małej patelni i zawartość miski wrzucił na nią. Po pewnym czasie dodał grzybki. Na samym końcu dodał do tego ryż, dolał jeszcze trochę oleju oraz porządnie doprawił. Wszystko dosmażył do końca i rozłożył na dwa talerze. Na osobnej patelni z rozprowadzonym i ciepłym olejem, wylał pół masy jajecznej. Mieszał to dość energicznie za pomocą metalowych pałeczek. Robił to dla tego by wnętrze omletu było mięciutkie i wilgotne, a nie suche. Kiedy jajka zaczęły się ścinać zaprzestał mieszania i do środeczka, na wciąż półpłynny omlet nałożył "farsz", który zrobił nie taką dużo chwilę wcześniej. Złożył go razem i położył na talerz. Zaraz zrobił drugą porcie. Kiedy były już gotowe i parujące polał je keczupem robiąc różne szlaczki. Wszystko ustawił na blacie, razem ze zrobioną już zieloną herbatą w czerwonym kubku, i kawą w tym błękitnym. Chwycił czyste pałeczki i chciał się odwrócić jednocześnie wołając Tetsuro, a coś go uprzedziło.
- Co ty robisz, Tetsu? - zapytał się niepewnie białowłosy kiedy zobaczył klękającego przed nim na jednym kolanie czarnowłosego.
- Długo się nad tym zastanawiałem - zaczął starszy. - Zastanawiałem się czy tego chcesz. Czy dali byśmy radę razem. Ale coś zrozumiałem. Kiedy widzę cię codziennie uśmiechniętego, albo jak rano budzisz się z po kołtunionymi włosami. Nawet kiedy wylewasz morze łez bo zrobiłem coś glupiego, albo wzruszyłeś się śmiercią pieska w filmie. Najbardziej lubię momenty kiedy płaczesz ze śmiechu. Kiedy są to łzy szczęścia - spojrzał do góry, prosto w złote oczy, które tak kochał i poprawił małe pudełeczko w dłoni. - Kocham cię, Hoshi. Dlatego pytam się o to dzisiaj, a nie w przyszłym miesiącu - wdech i wydech. - Czy ty Nishinoya Hoshi, chciałbyś zostać Kuroo Hoshi i uczyć mnie najszczęśliwszym facetem jaki mógł stąpać po Tokio? - otworzył je.
- Kim był bym, gdybym odmówił? - zapytał długowłosy i pociągnął nosem. Uklęknął naprzeciwko czarnowłosego. - Zostanę - powiedział i przyciągnął go do uścisku. Kuroo po niedługiej chwili założył Hoshiemu pierścionek na palec i mocno go pocałował.
- Wstawajmy z tej ziemi i jedzmy, bo zaraz nam ostygnie - zachichotał młodszy i ostatni raz na tą chwilę pocałował czarnowłosego.
ㅡ Koniec ㅡ
Jeśli to czytasz to gratulacje, wytrwałeś do końca książki. Dziękuję wam bardzo, że byliście zemną podczas powstawania tej historii. Jestem z niej naprawdę dumna i dumna z siebie, że udało mi się złapać takie zainteresowanie.Jeszcze raz. Dziękuję, że tu byliście.
Data napisania: 30.08.2020
Data opublikowania: 01.07.2020
![](https://img.wattpad.com/cover/210818134-288-k354036.jpg)
CZYTASZ
Braciak |Haikyuu|
FanficMłodszy, ale wyższy brat Nishinoyi Yuu. Nishinoya Hoshi. Chłopak uwielbiający zmieniać kolor włosów, chwile po gimnazjum Chidoriyama idzie do tego samego liceum co jego starszy brat. Ląduje w klasie 1-5 przez swój nie przeciętny wynik na egzaminie w...