ᴇʟᴇᴠᴇɴ

871 59 16
                                        

Minął kolejny kawałek czasu, podczas którego Karasuno wygrało mecz z Date Tech. Główną rzęcza jaką Hoshi zapamiętał z tamtego wydarzenia był doping przeciwnej szkoły. Czarnowłosy musiał przyznać, że strasznie wpadał w ucho, przyłapywał siebie raz na jakiś czas jak go podśpiewuje.

Za niedługo czekał chłopców mecz z Aoba Josai, oraz Nishinoya nie był z tego zbytnio zadowolony. Wiedział, że teraz przez cały mecz Oikawa będzie na boisku. Dnia kiedy mieli z nimi sparing i trzecioklasista wszedł dopiero pod koniec, wygrali, ale mieli problem od momentu dotarcia niezwykłego króla.

Chłopcy właśnie wrócili na kolejne parę dni na obóz. Znów grali sety z innymi drużynami. Znów jedni całą drużyną na dużej stołówce, w której mieścili się wszyscy.

Aktualnie było już dość późno, było po wszystkich treningach oraz po kolacji. Zbliżała się godzina 23, kiedy przez okno przeznaczonej dla Nekomy sali Kuroo zobaczył postać przechadzającą się po trawniku przed szkołą. Z czystej ciekawości postanowił zobaczyć kto to, i przy okazji do tej osoby dołączyć.

- Yo - powiedział podbiegając do postaci. Chłopak zatrzymał się i obrócił w jego stronę dzięki czemu czarnowłosy mógł zobaczyć kto to.

- Myślałem, że wszyscy już śpią - powiedział Nishinoya, stojący w za dużym swetrze. Oplótł się ciaśniej ramionami, kiedy zawiał chłodniejszy wiatr.

- Też tak myślałem - odparł kogut. - Ale wtedy zobaczyłem Ciebie przez okno. I postanowiłem dołączyć.

- Hm - parsknął cichym śmiechem Hoshi, drapiąc się po policzku. - Więc chodźmy.

Przez następne parę minut spacerowali po szkolnym dziedzińcu, między nimi panowała przyjemna cisza. Kuroo szedł z dłońmi wsadzonymi do kieszeni dresów, a Nishinoya co jakiś czas prostował ramiona, albo zaplatał je na klatce piersiowej. Przystanęli przy murku i wymieniając krótkie spojrzenie usiedli na nim. Podparli się ramionami i podnieśli głowy do góry. Mimo zgiełku miasta, gwiazdy tego dnia były wyjątkowo widoczne.

- Spójrz, tutaj - wskazał Hoshi palcem w gwiazdy. Kuroo podążył jedynie wzrokiem za nim. - To jest gwiazdozbiór Delfina - wskazał gwiazdy i rysując w powietrzu stworzył kształt gwiazdozbioru.

Chłopak przesuwał palec by pokolei pokazywać swojemu starszemu koledze gwiazdozbiory, między innymi Pegaza, źrebię i strzałę. Przesunął palec jeszcze trochę dalej i zaczął mówić.

- Wodnik, mimo iż przeważnie jest przedstawiany jako mężczyzna to jest krzywą linią - pokazał każdą gwiazdę pokolei by udowodnić tezę. - Oczywiście jak wiesz, jest to jeszcze znak zodiaku. Ja jestem wodnikiem, a ty? - uśmiechnął się w stronę siedzącego obok chłopaka.

- Jestem skorpionem - odwzajemnił uśmiech, położył głowę na ramieniu młodszego i popatrzył na niego z dołu. - Poopowiadasz mi jeszcze trochę o gwiazdach? - zapytał się z niewinną miną.

Hoshi przez chwilkę wyglądał na dość zdziwionego, wydawało mu się, że chłopaka nudzi jego gadanina. Uśmiechnął się delikatnie i przymknął oczy, a jego serduszko zabiło mocniej.

- Oczywiście.

I tak spędzili wspólnie czas puki nie zabrakło kolczywatemu informacji na temat gwiazdozbiorów. Kuroo słuchał jak oczarowany, uważnie śledził palec pierwszoklasisty, który pokazywał z dokładnością gdzie co się znajduje. Za każdym razem gdy spoglądał na twarz Hoshiego, jego serce zalewała przyjemna fala ciepła, gdy widział zaangażowanie na twarzy niższego. Było to dla niego niezwykle urocze. Podniósł dłoń i otarł jej wierzch o policzek chłopaka, który momentalnie na niego spojrzał. Koguta momentalnie zalała czerwień i odwrócił twarz w drugą stronę. Zerknął na młodszego po chwili, a to co zobaczył spowodowało, że jego serduszko zabiło trochę mocniej. Hoshi siedział zarumieniony z błyszczącymi oczyma, jedną dłonią spotykał swojej twarzy w miejscu gdzie wcześniej dotknął go Kuroo, jakby z niedowierzaniem, a usta były wykrzywiony w ciepłym uśmiechu.

Czarnowłosy podniósł się zamienia młodszego i wstał z murka. Stanął przed krukiem i wystawił w jego stronę dłoń. Kiedy niższy ją złapał przyciągnął go do siebie przez co chłopak wylądował na klatce piersiowej wyższego. Spojrzał do góry opierając brodę o niego.

- Chodź odprowadzę cię - uśmiechnął się i nie puszczając dłoni młodszego ruszył w kierunku szkoły.

Kiedy doszli pod salę, w której Hoshi miał przespać kolejną noc, na chwilkę odwrócił się do starszego i podziękował za wspólne spędzenie czasu. Kiedy starszy chciał już kierować się w swoją stronę zatrzymał go dłoń na nadgarstku. Nim zdążył się odwrócić poczuł ciepły oddech na policzku oraz usta.

- Dobranoc - powiedział z uśmiechem młodszy i zniknął szybko za drzwiami gdzie szybko czmychnął do swojego miejsca i wsunął się pod kołdrę. A czarnowłosy wciąż stał na korytarzu z nieodgadniętym wyrazem twarzy. Z jednej strony był z zszokowany, ale jednocześnie jego poliki pokryła soczysta czerwień, słabo widoczna w mroku. Mruknął cicho pod nosem z dłonią na policzku poszedł do swojej sali.

Zamknął za sobą drzwi i podszedł do swojego miejsca, które znajdowało się przy oknie. Położył się pod kołdrą i spojrzał jeszcze w niebo, na gwiazdy, które było widać doskonale w tej pozycji. Przymrużył oczy widząc pewien kształt, o którym opowiadał mu wcześniej Nishinoya.

- Wodnik, huh? Chyba będzie to teraz mój ulubiony gwiazdozbiór - mruknął do siebie i wtulił twarz w poduszkę zasypiając szybko.

Data napisania: 06.04.2020
Data opublikowania: 13.05.2020

Braciak |Haikyuu|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz