Kara, którą ktoś musi ponieść

3.3K 186 37
                                    

Bakugo z niemałym trudem uchylił powieki, które w tym momencie wydawały się niesamowicie ciężkie. Próbując podnieść rękę, aby je przetrzeć, poczuł opór. Coś na jego nadgarstkach uniemożliwiało mu jakikolwiek ruch przednich kończyn, jednak nie tylko w tym miejscu był skrępowany. Manualność ciała utrudniały mu również zatrzaski na kostkach, pasy w okolicach żeber i pieprzona obroża, przyczepiona do czegoś z tyłu jego głowy.

Chłopak mógł jedynie poruszać głową, co wykorzystał do rozejrzenia się wokół siebie. Cienka łuna światła przedostająca się przez zaryglowane okno oświetlała ledwie kawałek brudnej, porysowanej podłogi i równie zniszczonej ściany.

- Co do kurwy... - powiedział cicho, usiłując wyszarpać się z irytującej uwięzi.

- Kacchan~ - Bakugo usłyszał melodyjny głos, roznoszący się echem po prawie pustym pomieszczeniu. - Obudziłeś się?

Przesłodzony, wkurzający ton. Bardzo... znajomy? Blondyn zaczął kojarzyć fakty i wydarzenia, które musiały mieć miejsce, zanim został porwany.

Nie. Nie może być... Nie może! Chłopak nie chciał uwierzyć w to, co się właśnie działo. Z nadzieją w oczach starał się dostrzec niską postać zbliżającą się do niego.

- Deku... - szepnął sfrustrowany. Przed nim stanął zielonowłosy, ubrany w białą koszulę, czarną kamizelkę oraz tego samego koloru spodnie i buty. Na dłoniach miał śnieżnobiałe rękawiczki - My myśleliśmy... Wszyscy myśleli, że ty... Nie-

- Że nie żyję? - młodszy uśmiechnął się szeroko, psychopatycznie... - Och, jesteś rozczarowany, że ktoś bez daru może być lepszy od ciebie? Zobacz, ty, silny i dumny przyszły bohater, nic nie może zrobić... - zielonowłosy podszedł na tyle blisko, że Bakugo mógł poczuć na twarzy jego unormowany oddech. - Całe życie byłem za tobą. Stałem w twoim cieniu, bo byłem bez daru. Zostanie bohaterem nie wchodziło w grę, bo byłem bez daru.

Bakugo nie mógł wykrztusić słowa. Zaschło mu w gardle, a ogromna gula w przełyku uniemożliwiała mu wydanie najcichszego dźwięku.

- Och, nic nie powiesz? - na twarzy młodszego pojawił się sztuczny wyraz smutku, lecz po chwili ponownie zastąpił go uśmiech. - Szkoda, bo przecież ty zawsze miałeś coś do powiedzenia... Czy to kolejna skierowana do mnie obelga, czy głupi komentarz. Naprawdę nie zamieszasz się odezwać? - Midoriya wyciągnął krótki nożyk ze skórzanej pochwy przy pasku i zaczął bawić się nim w palcach, siadając na jednej ze skrzynek.

- Ja... - Katsuki odzyskał kontrolę nad swoimi strunami głosowymi. Dlaczego Deku...

Nagle w jego oku pojawił się znajomy, zadziorny błysk. Przypomniał sobie chyba jedyny sposób, żeby sprowadzić swojego dawnego przyjaciela do stanu sprzed wypadku.

- Nadal mnie kochasz? - blondyn uniósł dumnie głowę, wpatrując się prowokująco w zaskoczone oczy "złoczyńcy". - Po co pytam, przecież widzę. Wciąż to czujesz, prawda? Starasz się to wyprzeć, powtarzasz sobie, że "nic do niego nie czuję". Mam rację, hm? - uśmiechnął się, widząc rumieniec na twarzy zielonowłosego. - Chciałbyś znowu mnie objąć, poczuć moje ręce pod swoją koszulką. Chciałbyś musnąć moje wargi i z każdą chwilą pogłębiać pocałunek, aż musiałbyś ponownie nabrać powietrze.

Przez chwilę w pomieszczeniu panowała cisza. Katsuki starał się spojrzeć w oczy Izuku, który spuścił głowę, ukrywając je pod burzą loków.

- Odpowiedz, chciałbyś... - Bakugo zamierzał kontynuować, zauważył pierwsze efekty powracającego zauroczenia.

- Tak! Tak, chciałbym! Ale już nie mogę! - Deku zeskoczył z dotychczasowego siedzenia i podszedł do blondyna z niepewnym wyrazem twarzy. - Nie mogę... Tomura... Przymierze Złoczyńców... Nie dadzą mi odejść! - po policzkach młodszego zaczęły spływać łzy.

- Deku, spójrz na mnie - zielonowłosy podniósł wzrok, spotykając zatroskane, ale zdecydowane spojrzenie przyjaciela. - Uciekniemy... Ale najpierw powiedz mi, czy to wcześniej... Naprawdę tak myślałeś? Że byłeś moim cieniem?

- Nie... - głos Midoriyi się załamał. - Przysięgam, j-ja myślałem, że tak cię złamię... Takie dostałem rozkazy... A my kiedyś, razem... Dlatego oni myśleli, że kiedy ja... Kiedy to powiem, to wtedy t-ty...

- Wiem, rozumiem - uspokoił chłopaka. - Rozwiąż mnie i ucieknijmy. Twoja mama oszaleje z radości, nawet nie wiesz, jak bardzo po tobie płakała... Klasa też tęskni, Iida i Uraraka zwłaszcza. Wracaj do nas i zostać bohaterem numer jeden. - w trakcie wywodu, zielonowłosy oswobodził ręce i nogi chłopaka oraz rozpiął pasy. - Nie musisz bać się Przymierza, po prostu znowu bądź takim Deku, jakiego kochałem.


Zawistna miłość, czyli One Shoty BakuDeku ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz