Kiedyś i na zawsze mój

2.8K 140 22
                                    

Znowu został porwany... Cholera! Jak głupim trzeba być, żeby dać się uwięzić dwa razy tej samej grupie złoczyńców?!

Chłopak przyśpieszył jeszcze bardziej, wsłuchując się w dźwięki otoczenia. Dopiero co oswobodził się z więzów, nie może teraz tego zepsuć. Mógł uciekać, ale musiał jeszcze coś zrobić. Właściwie to... Jest tutaj z własnej woli.

- Zostaliśmy zaatakowani! Wszyscy uczniowie mają kierować się do miejsca zbiórki i tam czekać na wychowawców. Unikajcie walki i nie rozdzielajcie się! - głos jednej z instruktorek rozbrzmiał w głowach wszystkich uczestników obozu.

Katsuki nie miał jednak zamiaru iść do wyznaczonej strefy. Deku zniknął kilka dni temu i blondyn zamierzał za wszelką cenę go odnaleźć. Ten głupi nerd musiał być gdzieś na terenie obozu...

Biegł przez las, coraz bardziej oddalając się od bezpiecznego obszaru. Biegł w tylko sobie znanym kierunku kierując się intuicją. Jeśli jego teoria, według której zielonowłosy został porwany przez złoczyńców, jest poprawna, musi znaleźć jednego z członków pieprzonego Przymierza Złoczyńców i wyciągnąć z niego informacje.

Nagle zaraz obok głowy blondyna przeleciał wypolerowany sztylet. Chłopak zatrzymał się gwałtownie, omal nie lądując twarzą na ścieżce. Na miejscu, z którego nadleciał nóż stała niewysoka blondynka w dwóch niedbałych kokach i zakrwawionym szkolnym mundurku. Za nią stała jedna z monstrualnych mieszanek Quirk, Nomu.

- Och, tutaj jesteś! Wiesz, Tomura-senpai cię szuka i właściwie to powinnam cię złapać. Ale może zostawię tą przyjemność komuś bliższemu twojemu sercu... - Bakugo już przygotowywał się do użycia swojego daru, kiedy Nomu stojące za dziewczyną zbliżyło się do oświetlonego księżycem obszaru.

- N-nie... - szepnął chłopak, wpatrując się w twarz kreatury przed sobą. Nie, to nie była kreatura. To był on. Jego Deku.

- Ka-acchan - to wydało z siebie niewyraźny pomruk, który mógł odczytać jedynie posiadacz wypowiedzianej ksywki. - To... Przez cie-ebie... Deku jest t-taki...

Po twarzy blondyna spłynęło kilka łez, a na jego twarzy malowały się wszelkie możliwe uczucia poza jednym - strachem. Nie mógł przecież bać się osoby, którą kocha...

Przed oczami nastolatka ponownie pojawiły się wydarzenia sprzed kilku dni. Porwanie, późniejszy ratunek przyjaciół i rozmowa z All Mightem nie były teraz istotne. Dla przyszłego bohatera liczyło się teraz tylko odnalezienie przyjaciela.

Z tego powodu biega właśnie po kryjówce Przymierza, szukając klatek z Nomu. On musi gdzieś w nich być...

Blondyn otworzył kolejne drzwi, po czym rozświetlił pomieszczenie latarką. Brudna podłoga, okna zabite deskami i... One. Wielkie, zmutowane. Gdzieś wśród nich jest on.

Chłopak ostrożnie wszedł do środka i zamknął drzwi za sobą. Cienka wiązka światła wydobywająca się z latarki ujawniała przed chłopakiem kolejne postacie, które aktualnie wydawałoby się, że spały. Jednak nie ruszały się ani nie wydawały żadnych odgłosów. Były zwyczajnie nieprzytomne. Przynajmniej taką nadzieję miał Bakugo.

Wchodził coraz głębiej, oglądając dokładnie zawartość każdej klatki. Nie mógł ominąć tej, w której znajdował się on.

Znalazł go. Leżał skulony w kącie, przyciskając ciało do zimnego metalu. Blondyna nie odrzucał fakt zmutowanego ciała czy mózgu na widoku - znalazł go.

Kiedy już miał zamiar użyć Quirk do otworzenia klatki, usłyszał zamieszanie. Czyżby bohaterowie? Dosyć głośne dźwięki walki i szamotaniny wskazywały na obecność niespodziewanych gości. Czyżby pierwszoligowi znowu przybyli go uratować?

Blondyn potrząsnął głową i używając drobnego wybuchu utorował sobie drogę do celu. Objął głowę przyjaciela i z niemałym trudem usiadł obok, przechylając ciało tak, że głowa zielonowłosego spoczywała teraz na kolanach Katsukiego.

Chłopak odłożył latarkę na ziemię i zaczął delikatnie gładzić szyję przyjaciela. Nareszcie go znalazł...

- Bakugo! - spokojną chwilę przerwał blondynowi krzyk dobrze znanej mu osoby. Kirishima? Co on tu robi?!

- Wiemy, że tu jesteś - ten znudzony głos... Aizawa-sensei?! Dlaczego oni tutaj...

Po chwili przez chłopakiem stanęły dwie postacie. Niższy z latarką w dłoni wpatrywał się zmartwiony w agresywne oczy klasowego kolegi.

- Bakugo... - powiedział, jednak blondyn mu przerwał.

- Nie podchodźcie! Nawet kurwa nie próbujcie! Nie zbliżajcie się! - chłopak dobrze wie, po co przyszli. Oni... Chcą go zabić. Zabrać. Zniszczyć.

- Bakugo... - powtórzył Kirishima, wpatrując się w przyjaciela ze smutkiem.

- Nie... Nie zabierajcie go ode mnie! Nie zabierajcie mojego Deku!

Zawistna miłość, czyli One Shoty BakuDeku ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz