Pogoda tego dnia wyjątkowo nie dopisywała. Deszcz zaczął padać bardzo wcześnie rano i aż do teraz nie zanosiło się na to, aby miał przestać. Bakugo mętnym wzrokiem wpatrywał się w okno szkolnego korytarza, obserwując innych uczniów wychodzących z budynku. Wszyscy okrywali się parasolami lub płaszczami, starając się uniknąć przemoknięcia do suchej nitki.
- Kacchan! - z końca korytarza słychać było głos zielonowłosego licealisty, który w biegu łapał oddech. - Wszystkiego najlepszego! - kiedy już stanął przed blondynem, uśmiechnął się szeroko.
- Mhm - odpowiedział wymijająco Katsuki, ponownie przenosząc wzrok na przestrzeń za szybą.
Izuku, zdziwiony zachowaniem przyjaciela odwrócił się w kierunku drzwi do klasy, przy których przywitała go stała paczka znajomych. Na całą resztę dnia dwójka w ogóle się do siebie nie odzywała. Zielonowłosy zwyczajnie myślał, że Bakugo jest zirytowany. Po prostu nie chciał ponownie odczuć quirk chłopaka na własnym ciele.
Wychodząc już ze szkoły Deku rozglądał się z nadzieją za blondynem, który jak się okazało, w odosobnieniu kierował się już do domu. Chłopak podbiegł do niego, stając za nim w miarę bezpiecznej odległości. Żaden nie zamierzał zacząć rozmowy, więc zwyczajnie szli w ciszy - Katsuki ze wzrokiem wbitym przed siebie, Midoriya z opuszczoną głową.
- Ej, nerdzie - niższy aż podskoczył ze strachu, kiedy chłopak zatrzymał się i obrócił w jego kierunku. - Wejdź na chwilę. - Bakugo wskazał na drzwi swojego domu, przed którym (Deku nawet nie wiedział jakim cudem) się znajdowali.
- A-ale przecież... - widząc jawne oznaki zaprzeczenia w gestykulacji nastolatka, blondyn złapał jego nadgarstek i pociągnął w kierunku wejścia.
W środku oboje zdjęli buty, po czym przeszli do pokoju starszego. W domu nie było śladu obecności rodziców - prawdopodobnie jeszcze pracowali. Blondyn wepchnął młodszego do pomieszczenia, po czym zamknął drzwi z pustym wyrazem twarzy, wpatrując się w zielonowłosego.
- Kacchan, co ty- - nie dane mu było dokończyć, ponieważ Katsuki zamknął mu usta pocałunkiem, którego zszokowany nastolatek nie miał szans odwzajemnić. Odsunęli się od siebie jedynie na chwilę, po czym Bakugo chwycił chłopaka jedną ręką w pasie, drugą przytrzymując tył jego głowy, ponownie łącząc ich usta w pocałunku.
Deku zaczął odwzajemniać pieszczotę, niezbyt zwracając uwagę na dłoń blondyna, która ostrożnym ruchem wsuwała się pod koszulę jego mundurka. Jasność umysłu powróciła, kiedy jasnowłosy zaczął rozpinać guziki na śnieżnobiałym materiale.
- Nie, Kacchan! Przestań! - odepchnął starszego od siebie, poprawiając ubranie.
- Nie dostałem jeszcze od ciebie żadnego prezentu. Zamierzasz coś z tym zrobić? - zapytał uśmiechając się podle, jednocześnie wskazując na wybrzuszenie w spodniach.
Boże, jak ten one shot mi się nie podoba! Jest za krótki, bez sensu, zakończenie jest żałosne i ogólnie do dupy. Ale musiałam coś dzisiaj wstawić, bo...
Wszystkiego najlepszego Kacchan!
Też świętujecie urodziny nieistniejących postaci? Czy tylko ja jestem tak ostro walnięta?
EDIT To jest ten nieudany shot, możecie mnie wyśmiać.