4

4K 163 7
                                    

Była już godzina piętnasta. Jadę do szpitala po dziewczę. Dzisiaj wychodzi z dzieckiem i chce zawieść ją do nowego mieszkania. Parkuje pod szpitalem i idę na górę. Zatrzymuje mnie znajomy lekarz.
- Step możemy pogadać w gabinecie?
- pewnie a coś się stało?
- widzę, że przejmujesz się matka i dzieckiem. Chce powiedzieć ci o czymś.
- dobrze. - idziemy do jego gabinetu i siadam na krześle. - to co chciałeś mi powiedzieć?
- o tym, że mogą zabrać jej dziecko a widzę jak je kocha. Jest też kwestia, jeśli chodzi o zapłacenie pewnych badać. Chce wiedzieć czy będą mieli z czego zapłacić.
- ja zapłacę no a miejsce zamieszkania zmienią. Dopilnuje tego. - oznajmiam.
- no dobrze. W takim razie jesteś wolny. Jeszcze jedno. - mówi a ja się odwracam trzymając klamkę. - oni potrzebują kogoś kto się nimi zajmie.
- przecież wiem. - mówię i wychodzę. Kieruję się do sali, gdzie Paula pakuje ciuszki. - jestem - zwracam na siebie uwagę dziewczyny.
- co tutaj robisz? - pyta w szoku.
- płakałaś? - dopiero po czasie zauważyłem łzy płynące po je twarzy.
- co jeśli mi ją zabiorą? - pyta.
- nie zabiorą a teraz ja zabieram was do nowego mieszkania. - mówię.
- o czym ty mówisz?
- zobaczysz na miejscu. We,me te rzeczy i czekam na dole. - biorę spakowaną torbę i idę korytarzem do windy, która zawiezie mnie na dół. Piętnaście minut później dołącza do mnie Paula. Idziemy do samochodu.
- siądę z nią z tyłu. - mówi.
- z tyłu jest fotelik więc nie musisz. - mówię i otwieram drzwi. Wtedy dopiero zauważa.
- skąd masz fotelik? - pyta zdziwiona.
- moja siostra ma dużo dzieci a, że ostatnio znów urodziła to nie wyciągam go. Często do mnie przyjeżdżają i tak nigdy go nie wyciągam.
- oznajmiłem zapinając szelki fotelika i sam fotelik pasami.
- dziękuję?
- za co? - zaśmiałem się. - to ja powinienem ci dziękować, że zgodziłaś się na tą całą szopkę.
- bez przesady. - mówi wsiadając na siedzenie pasażera. Wsiadam za kierownicę i wyjeżdżam z parkingu. Jadę ulicą Los Angeles aż do centrum miasta, gdzie znajduje się mieszkanie. Zatrzymuję się przed apartamentowcem.
- zapraszam do środka.
- nie mogę tego przyjąć - mówi od razu po oglądnięciu całego mieszkania.
- możesz a nawet musisz. Jako moja rzekoma dziewczyna, nie możesz mieszkać tam gdzie wcześniej no i przez czas naszej umowy nie możesz też pracować. Jako facet nie mogę na to pozwolić.
- ale...
- żadne ale. Przez ten czas ja będę was utrzymywać. - oznajmiam.
- nie mam żadnego wyboru? - pyta.
- nie. - Odpowiadam krótko. W mojej kieszeni zaczyna dzwonić komórka w mojej kieszeni.  Wyciągam ją i odbieram.
- no co jest?
- mamy mały problem. Było włamanie do lokalu!
- jak się to kurwa stało? - pytam wściekły.
- nie wiem, ale może komuś podpadłem ostatnio co?
- zaraz będę w klubie. - rozłączam się. - wszystko masz w tamtej komodzie i zapoznaj się z tym a ja muszę już iść. Masz zamknąć się w mieszkaniu. Jutro przyjadę i dogadamy resztę spraw. - mówię szybko i wybiegam z mieszkania. Wsiadam do swojego Porshe i z piskiem opon odjeżdżam. Łamie chyba wszystkie przepisy na drodze i nie patrzę na nic prócz tego, że muszę jak najszybciej zjawić się w moim lokalu. Wysiadam szybko kazać zamknąć ochraniarzowi i wchodzę do środka. Zauważam Enzo, który, gdy tylko mnie zauważa od razu do mnie podchodzi.
- dobrze, że jesteś. Przyjechałem po dziewiątej, bo miałem ważne sprawy na mieście. Otwieram drzwi a tu bar rozwalony, wczoraj był towar z alkoholem i wszystko jest potłuczone. Do tego porysowany parkiet.
- a gdzie wtedy była do kurwy ochrona?! - drę się wściekły. - powinni tu był. Alarm się nie włączył?! - sycze przez zaciśnięte zęby.
- sprawdziłem to. Został rozbrojony i kable są przecięte.
- a kamery?
- zostały wyłączone. - mówi. - jesteśmy w płacy jakieś siedemdziesiąt pięć tysięcy. Tyle wyszło i tyle będzie nas kosztować kolejne remonty.
- ja pierdole. Spróbujcie znaleźć tego kto tu się włamał a ja idę do biura. Do kurwy to nie legalny interes nawet nie możemy tego zgłosić, by na zwrócili pieniądze. - marszczy brwi. - chodzi o pewne dogodzenia. Jeśli zaczną węszyć to dowiedzą się o dziwkach i innych nielegalnych sprawach. Nie możemy sobie na to pozwolić. - warcze i idę do swojego biura. Siadam za biurkiem i zastanawiam się co mam zrobić. Muszę cofnąć otwarcie klubu, który miał się odbyć dzisiaj. To mógł być ktoś z konkurencji. Na szczęście umiem włamać się w każdy możliwy sposób tak by się nikt nie zorientował. Jednak przydały się lekcje z hackowania. Biorę laptopa i włączam specjalny przeznaczony do tego program. Zaczynam szperać coś w komputerze pisząc zkąplikowane dla zwykłego człowieka i zaczynam po chwili przeglądać wszystkie kamery, które są zwrócone na wejście lokalu. Niestety aż do tej pory nic się nie dzieje. Czyli musieli dostać się od tyłu a tam nie ma kamer. Jest to ślepa uliczka. Z tamtej strony, albo palą albo przywożą towar. Jest jedną z niebezpiecznych alejek. 
- jasna cholera! - krzyczę na całe gardło.
- co się dzieje? - do środka wchodzi Enzo.
- kamery nic nie uchwyciły. Ktoś musiał się dostać tu tylnim wejściem a jak sprawy z resztą?
- sprzątają  wszystko na sali. Zawiesiłem kartkę o tym, że dzisiaj nie będzie otwarcia a za dwa tygodnie. Potrzebujemy czasu, by wszystko naprawić a kolejny towar przyjedzie w następnym tygodniu.
- nie da szybciej?
- niestety mają napięty grafik i nie dadzą rady.
- trudno. Najwyraźniej mamy dwa tygodnie na znalezienie tego kto tu się włamał. Użyje znajomości i zrobię wszystko by znaleźć tego chuja. - mówię wyciągając teczkę. - papiery zabiorę do domu. Dopilnuj wszystko, bo jutro mnie nie będzie. Jakby coś się działo to dzwoń. Wzmocnij ochronę. - mówię i wychodzę. Przechodzę przez lokal, gdzie pracuje firma sprzątająca. Wyciągam telefon i pisze smsa do Enzo, żeby zrobił listę straconego alkoholu. Wsiadam do samochodu i wyjeżdżam na ulicę. Jadę prosto do swojego apartamentu.

Paula
Kiedy zobaczyłam mieszkanie i to jak wygląda nie mogłam uwierzyć. Salon był ogromny i połączony z kuchnią. Drzwiami wejściowymi wchodzi się prosto do salonu. Z lewej od drzwi znajduje się szafeczki na buty a za nią wieszak na kurtki. Salon miał kanapę a przed nią stał telewizor. Nie daleko był kominek. Był dywan a kanapa stała po jego środku. Kiedy otworzyłam pierwszy pokój oniemiałam. Okazał się ten pokój dziecięcym. Różowe ściany, łóżeczko a obok fotel bujany. W całym pokoju był różowy dywan puchaty co jest dobre wiedząc, że nie długo Lena zacznie chodzić. Zabawki i meble. Był nawet przewijak. Wszystko co potrzebne dla dziecka. Łzy spłynęły po mojej twarzy. Obcy człowiek zadbał o nie swoje dziecko a ojciec nie chce mieć z nim kontaktu. To smutne ale o prawdziwe. Lenka spala na moich rękach a za jakąś godzinę obudzi się do jedzenia. Kładę ją do nowego i ślicznego łóżeczka. Wychodzę z pokoju i nie zamykając idę do kuchni połączonej z salonem. Kuchnia jest w kolorach bieli z wyspą między kuchnią a salonem. Rozglądam się gdzie co jest i okazuje się, że wszystko jest nawet zakupy. Dziwnów się z tym czuję zwłaszcza, że wiem, że to jego zasługa. Gdyby nie on też odebrali by mi Lenkę a tak ona zostanie ze mną. Nie wiem jak muszę się odwdzięczę. Siadam na kanapie, która jest wygodniejsza niż w moim poprzednim lokum. Kładę się i moje oczy robią się ciężkie, ale nie zasypiam do końca, bo budzi mnie płacz córki. Wstaje i idę do pokoju. Biorę dziecko i idę do kuchni gdzie robię mleko. Po sprawdzeniu czy jest wystarczająco ostudzone i wtedy podaje jej mleko. Jest piętnastą kiedy rozlega się dzwonek do drzwi a następnie Step zjawia się w salonie.
- widzę, że ją karmisz. Miałem wpaść później, ale udało mi się wyrobić. Jak ją uśpisz to obgadamy szczegóły na spokojnie.  Przywiozłem pizzę i wino może napijemy się razem? - pokazuje mi wino, które trzyma w ręce. Był to Prosecco. Jedno z moich ulubionych, ale że względu na moją sytuację nie mogłam pozwolić choć na lampkę takiego alkoholu.
- to dla mnie za dużo. Nie umiem się czuć jak u siebie wiedząc, że za wszystko płacisz.
- taka była umowa i za nim się zgodziłaś zaznaczyłem przez co można zerwać umowę, bez tego nie przyjmuje odnowy.
- i tak będzie mi ciężko, ale mogę się napić. Dawno nie piłam tego wina. - uśmiechnęłam się smutno.
- to będziesz piła częściej.
- zrobisz ze mnie alkoholiczkę. - zaśmiałam się.
- i dobrze. Przynajmniej się trochę odprężysz i wyluzujesz, bez martwienia się wszystkim. Położyłam małą do łóżeczka, kiedy już spała i wróciłam do salonu.
- nie wiem jak ją ci się odwdzięczę. - mówię prawdę. Po części czuję wyrzuty sumienia.
- wiesz jak. - mówi i rusza brwiami. Wybucha śmiechem widząc moją minę a po nim ja.
- może kiedyś - odpowiadam że śmiechem, ale teraz on robi się poważny. Widząc moją minę, że nie żartuje zastyga w  bez ruchu i zauważam błysk w jego oku.
- mówisz serio? - przełyka ślinę.
- i tak jestem skazana na ciebie trzy lata. - odpowiadam biorąc do ręki lampkę wina, którą podaje mi mężczyzna.
- to...może przejdziemy do tej części... - przybliża się do mnie z uśmiechem od którego nie jednej miękną kolana a ja nie jestem inna.  Gdybym stała od razu upadłabym i jeszcze do tego dreszcze i jakieś dziwne łaskotanie w brzuchu.
- nie zapędzaj się kowboju. - mówię odpychając go od siebie.
- eh muszę wytrzymać, ale pamiętaj, że bez zdradzania. - śmieje się.
- ty też. - mówię poważnie.
- co?
- no skoro ja mam być wierna i nie dać dupy innemu to ty też musisz być wierny. - tłumacze.
- no tak. - odsuwa się kawałek dalej a ja upijam łyk Prosecco. Wzięłam kawałek pizzy. Dwie godziny później usłyszałam płacz. Poszłam po córkę i po nakarmieniu przebrałam i wzięłam ją do salonu. Po czasie już nie miałam mojej córki i mogę powiedzieć, że Step będzie dobrym ojcem. Po zabawie z nim szybko padła. Po trzech godzinach znów spała jak zabita.
- Pośpi co najmniej do ósmej. - mówię wchodząc do salonu. - wymęczyłeś ją - siadam na kanapie.
- to dobrze. Możemy pić dalej.
- nie powinnam. - odzywa się głos rozsądku i mówię to na głos.
- no dawaj. Lena Pośpi sobie do ósmej a ty się odprężysz.
- no dobrze. - wzdycham a mężczyzna wypełnia mój kieliszek. - niech zgadnę dzisiaj śpisz tu prawda?
- zgadłaś - śmieje się. Po kolejnym kieliszku byłam już mocno wstawiona. Mimo trzy godzinnej przerwie szybko się upiłam. Przy suwam się koło mężczyzny, który również był pijany i wszystko go śmieszyło. Spojrzałam w jego ciemne oczy a przez moje ciało przeszedł dreszcz aż do mojej kobiecości. Zawsze po alkoholu podnosiło się moje ciśnienie. Zaczęłam przybliżać twarz kiedy zobaczył co się świeci również się lekko przybliżył. Gęsią skórkę miałam na całym ciele. Serce biło mi jak oszalałe. Krew wrzała w całym moim organiźmie. Nie wiedziałam co się dzieje. Nigdy nie czułam czegoś podobnego. Nawet przy ojcu mojego dziecka. To była dla mnie nowość. Zwłaszcza łaskotanie w brzuchu, które cały wieczór nie ustępowało. Oczy, które były ciemne wpatrywały się raz w moje oczy a raz na moje usta. Wszystko działo się jak w jakimś romantycznym filmie. Czułam jak czas się zwalnia, i leci w zwolnionym tempie kiedy nasze usta w końcu się spotykają. Zamknęłam oczy i oddałam się przyjemności. Całował delikatnie ale zarazem namiętnie. Alkohol nie źle musiał namieszać, że doszło do czegoś takiego.

Mafia Game Tom lll •ZAKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz