13

3.7K 154 6
                                    

Paula

Moje oczy zaczęły się powoli otwierać. Na szczęście zasłony, były zasłonięte i słońce nie świeciło mnie w oczy. Po upojnej nocy bolały mnie już mięśnie. Nie dość, że byłam obolała po tych wczorajszych zakupach, które teraz są porozżucane po całym pokoju, to jeszcze ta noc. Ugh, ale nie mogę narzekać, bo jestem pożądnie zaspokojona. Mój były w porównaniu ze Stepem, był cienki. Często musiałam udawać orgazm, a później zamykałam się w łazience i musiałam robić sobię palcówkę. Teraz nie czułam takiej potrzeby. Czułam jak coś wbija mi się w pośladki. Nie musiałam się długo zastanawiać, od razu wiedziałam co to. Włożyłam dłoń pod kołdrę i przełożyłam za plecy. Chwyciłam go w dłoń i zaczęłąm pocierać. Usłyszałam mruczenie. Jego dłoń oplotła mnie w pasie i chwilę po tym przylegałam do torsu mężczyzny. Wciąż nie przestawałam go pocierać i jeździłam góra w dół. Byłam cholernie podniecona. Pocierałam swoją cipkę, by bardziej ją zwilżyć. Wypiłam się tyłkiem w stronę grubego kutasa Stepa i włożyłam go do swojej mokrej jeszcze bardziej cipki. Słysząc dyszanie, wiedziałam, że zaczyna się przebudzać, bo dochodzą o tego jęki. Sama wiedząc, że już nie śpi zaczęłam pojękiwać i nie dusić w sobie jęków.
- mmm takie pobudki mogę mieć codziennie. - mruczy przygryzając moje ucho. Położył dłoń na moim biodrze, drugą kładąc mi pod głowę i chwytając moją dłoń. Odkryłam nas a swoją nogę przełożyłam przez jego nogi. Dłoń z biodra przełożył tak, że pocierał moją łechtaczkę. Czułam nadchodzący orgazm, mężczyzna sam miał za chwilę dojść, bo aż drgał we mnie. Był blisko. Byłam na skraju, to była jak eksplozja, doszedł zaraz po mnie zalewając moje wnętrze. Minęła jeszcze chwila za nim otrząsnęłam się z ekstazy i moje mięśnie zaczęły się rozluźniać. Step zaczął składać pocałunki na mojej nagiej i spoconej szyi.
- jestem spocona. - śmieję się, czując łaskotki.
- to trzeba wsiąść prysznic. - mówi i wstaje. - idziemy razem? - pyta. Kiwam głową i zaczynam się podnosić. Kieruję się do łazienki, a tam wchodzę pod lejący się strumień, gdzie jest już Step. Mężczyzna widząc, że nie koniecznie mam siłę, pomaga mi się umyć, następnie myje siebie. Wychodzi i owija ręcznik w okół bioder. Bierze drugi i trzyma w dłoniach. Od razu wiem o co mu chodzi. Wychodzę z kabiny i Step zawija ręcznik w około mojej tali. Uśmiecham się i wychodzę do pokoju. Idę prosto do garderoby. Ubieram bieliznę a na nią zwykłe szorty i koszulkę a na nią zwykły cienki sweterek, który wiąże w tali. Suszę włosy i wiąże w kucyka. Wracam do łazienki, gdzie w samych bokserkach stoi Step i myje zęby.
- jeszcze nie ubrany? - pytam przekraczając drewnianą powłokę od łazienki.
- jak widać, ale widzę, że ty już.
- jak widać. - odpowiadam tak samo i biorę szczoteczkę. Nakładam pastę i zaczynam myć zęby. Po wypłukaniu jamy ustnej, zabrałam się za makijaż. - co? - pytam czując, że facet bacznie mnie obserwuje.
- nic. Po prostu ciekawi mnie, jak ty władasz tą szczoteczką do rzęs. - mówi i patrzy się jak zahipnotyzowany.
- skąd wiesz, jak się to nazywa? - pytam spoglądając na niego i unoszę brwi. Odkładam tusz, bo i tak skończyłam.
- mam siostrę.
- jedną.
- ale mam. - burczy i wychodzi. Faceci. Specjalnym żelem i szczoteczką układam brwi i chowam wszystko. Idę do pokoju.
- ugh. Jak sobie myślę, że mam to wszystko układać, to mnie szlag trafia. - mówię do siebie patrząc na te wszystkie torby.
- to zrobi to Jonh. - z garderoby w pełni ubrany wychodzi Step. Ma na sobie dresy i bluzę.
- wychodzisz gdzieś? - pytam, bo ten strój mówi, że zostaje w domu, ale wolę się upewnić.
- nie, tylko po Lenę wieczorem.
- a gdzie są rzeczy Leny? - pytam dopiero zauważając, że brakuje kilka toreb.
- pewnie zanieśli do jej pokoju. - mówi, kładąc się łóżko. Zauważyła, że jest już zaścielone. Musiał to zrobić jak się ubierałam, albo malowałam. Nie ważne. Grunt, że mnie wyręczył. - chodź się połóż obok. Coś oglądniemy.
- muszę to wszystko pochować i po sprawdzać. - mówię.
- przecież powiem Jonh'emu, on to zrobi.
- wiesz, wolałabym sama. Są tu rzeczy, o których lepiej by nie wiedział. - mówię biorąc pierwszą torbę obok. Zaczęłam sprawdzać co gdzie jest i układać je w garderobie. Nie chciałam, by robił to Jonh, bo są tu takie rzeczy jak bielizna, którą zamierzam schować, tak by Step nawet o niej nie wiedział. Kiedy Leon poszedł do łazienki i musiałam czekać, zaszłam do sklepu z pewnymi rzeczami, które muszę schować jeszcze bardziej niż zakupioną bieliznę. Specjalnie do tego musiałam wybrać pieniądze. Nie chciałam by Step mógł łatwo sprawdzić, gdzie kupowałam. Nie chciałam by ten jeden sklep zapisał się w rejestrze płatności. jedyny dowód, że tam byłam, to paragon, który wyrzuciłam od razu. Te szczególne rzeczy schowałam głęboko na szafie. Wsunęłam je, aż pod samą ścianę. Spojrzałam na zegarek. Okazało się, że jest po jedynastej a burczenie w brzuchu przypomniało mi, że jeszcze dzisiaj nic nie jadłam. Wychodzę z garderoby.
- kiedy obiad? - pytam.
- myślałem, że już nigdy nie spytasz. Byłaś tak zajęta. Kazałem, przygotować obiad i będzie za jakieś pięć minut. - mówi. Rzeczywiście. Po pięciu minutach zawołali nas na obiad. Zeszliśmy po schodach i poszliśmy od razu do jadalni. Zasiadłam do stołu i zabrałam się za obiad. Było dzisiaj spaghetti, które było przepyszne. Do tego czerwone wino. Chyba już w ogóle nie będę karmić piersią. Pora przestać, bo będzie jak mój brat, z którym nie widziałam się jakieś dziesięć lat. Nawet go prawie nie pamiętam. Wiem, że mama go karmiła piersią do szóstego roku życia. Niby jadł normalnie, ale mama dokarmiała go.
- było pyszne. - mówię dopijając ostatnie krople wina.
- Otak. Zoey się dziś postarała.
- przestań, ona się codziennie stara i z dnia na dzień jest pysznej. - mówię.
- wracamy do łóżka? - pyta Step.
- ty chcesz to idź, ja i tak muszę skończyć to w garderobie. Poproszę Polo, by uporządkował rzeczy Lenki. Nie będzie chciało mi się już tego robić. - westchnęłąm.
- a pochowałaś wszystko, o których rzeczach lepiej by nie wiedział?
- no tak.
- to idziemy spać, a on to pochowa. - mówi i ciągnie mnie schodami w górę. W pokoju kładziemy się na łóżko. Do garderoby poskładałam wszystkie torby. NIe chce by zajął się tym, ktoś inny. Zajmę się tym sama, ale później. Wracam do pokoju i znów się kładę na łóżko. - dzwoniła moja mama.
- i co chcieli?
- by Lenka została u nich jeszcze dwa dni.
- zgodziłeś się? - pytam w tulając się w ciepłe ramiona.
- pewnie, a czemu nie? Tak mnie nalegali na wnuki, że gdy w końcu się doczekali. tego są skutki.
- ale ja teraz spędzam mniej czasu ze swoim dzieckiem. - mówię smutna. To prawda. Nie wiem, kiedy się z nią ostatni raz bawiłam.
- musisz, teraz zrozumieć, że nie jesteś sama a jest nas więcej. Teraz Lenka ma ojca, wujków, ciocie, babcie. Nie jesteś sama. Teraz jest nas pełno do okoła.
- niby tak...ale już nie ważne. Włącz telewizor. Może leci, coś ciekawego.
- Dobrze. - mówi i włącza pilotem telewizor.
Mam mieszane uczucia. W głowie wciąż mam to, co powiedział mi Leon. Mianowicie o tym, że on nie przepuści każdej. Czy ja też jestem każda? Mi też nie przepuścił. Mnie też bzyknął i wątpię by było to coś poważnego. Nigdy nie powiedział mi, że to coś poważnego. Boli mnie to, bo coś zaczęłam do niego czuć, ale wątpię, że ktoś taki jak on może czuć do mnie coś więcej niż pożądanie.
- Step?
- tak? - spogląda w moją stronę.
- powiedz mi... - zawiesiłam się. - czy ty...Czy chodzi ci tylko o sex? - wyrzucam z siebie.
- o czym ty mówisz? - pyta zszokowany.
- Leon mi mówił, że żadnej nie przepuściłeś, a mnie też bzyknąłeś. - wzruszam ramionami. Po chwili leżę pod mężczyzną.
- ale to było kiedyś. Jeszcze nie wiem co to, ale zaczyna zależeć mi na tobie. Za trzy miesiące będziemy mieli ślub. Dobrze, że o tym rozmawiamy. Uwierz mi, że nie traktuję cię tylko przelotni. Inaczej nie wylądowali byśmy w łóżku tak późno. Przez ten czas, co tu byłaś nie spałem z inną i musiałem radzić sobie ręką. - mówi. - Radzić sobie ręką. - powtarza poważnie.
- to jeszcze nie taka tragedia - śmieje się.
- zaraz będziesz miała powód do śmiechu. - warczy i całuje mnie w usta. Namiętnie i pożądliwie. Moje wszystkie zmysły się wyłączają i zatracam się w pocałunku, do póki nie czuje zmory, każdej kobiety. Zaczynam się śmiać panicznie.
- nie! - krzyczałam. - błagam przestać! - nie przestawałam i rzucałam się po całym łóżku. Udało mi się wyciągnąć jedną rękę, ale Step zobaczył, że ma łatwy dostęp do moich pach i je też zaatakował. Nie pozostało mi nic innego niż obniżenie ręki. Postanowiłam powtórzyć próbę. Znów zaczęłam jeszcze dyskretniej, aż udało mi się. Chwyciłam mężczyznę za szyję i przyciągnęłam do pocałunku. Swoje ręce ułożył na moich biodrach, ale jedną wsunął pod plecy, tak jakby do przytulenia. Nic nie robił, tylko tulił i całował, tak jakby chciał mi udowodnić, że nie chodzi mu tylko o sex. Całował namiętnie i powoli, jakby napawał się smakiem moich ust, ja robiłam to samo. Dołożyłam język, chwilę walczyłam o dominację, ale przegrałam, ale zbytnio się tym nie przejęłam. Nie liczyła się nic prócz jego i mnie. Byliśmy tylko my. Oderwaliśmy się od siebie i mogłam patrzeć w te piękne i zielone oczy, które patrzyły na mnie z troską i czułością. Było w nich coś jeszcze, ale nie umiałam tego uchwycić i wyczytać co to. Przytuliłam się do klatki piersiowej mężczyzny, mimo, że jeszcze był nade mną.
- kiedy oddasz mi komórke? - wypalam.
- nie oddałem ci?
- z tego co pamiętam, to nie. - mówię.
- okej. To już jutro będziesz ją miała.
- a co ja mam powiedzieć Amelce? - spoglądam w jego oczy.
- To, że zgubiłaś komórkę i nie mogłaś się skontaktować.
- a to, że mnie nie było przez tyle czasu?
- może, że zabrałem was na wakacje, a nie dawno wróciliśmy i mieszkasz ze mną.
- zawsze kłamanie przychodzi ci z taką łatwością? - pytam unosząc brwi.
- możliwe. - mówi i skrada mi szybkiego buziaka w usta. Usłyszałam dzwięk telefonu. Mężczyzna sięga telefon z szafki nocnej i odbiera.
- halo?...tak...co, ale jak do kurwy? - krzyczy do osoby po drugiej stronie. - zaraz będę. - rozłącza się. - są jakieś problemy w klubie. Muszę iść. - zwraca się do mnie. - jak to załatwie, przyjadę. - dodaje.
- a za ile przyjedziesz? - pytam smutna.
- nie wiem, ile mi to zajmie. Dam ci znać, jak będę wrcać. - daje mi buziaka i wybiega z pokoju. Wzdycham i postanawiam nie leżeć i zabrać się, za rozpakowywanie reszty ubrań.  Włączam piosenki w telewizorze i podgłaśniam. 
- Panienko, ktoś do pana Lawrence przyszedł, ale, że  go nie ma, pozwoliłem sobie zawołać panienkę. - do pokoju wszedł Polo. 
- już schodzę. - idę za nim, aż do samych drzwi. Odchodzi a ja zostaję.
- w czym mogę pomó...Daniela? Co ty tu robisz? - pytam w szoku.
- przyszłam do Stepa, a ty co tu robisz? - słyszę.
- jestem jego narzeczoną - mówię, a plastikowy kubek, który trzymała w rękach pękł.
- to przekaż swojemu narzeczonem, że będziemy mieli dziecko.
- jak to?
- co nie wiesz jak się dzieci robi? W każdym razie przekaz mu, że będzie ojcem i ma się do mnie odezwać. - mówi i odchodzi. Zamykam drzwi i idę na górę. W połowie drogi do schodów, rozległ się dzwonek do drzwi. Zawróciłam i poszłam ponownie otworzyć drzwi. 
- słucha...czego chcesz? - warczę.
- a nic, tylko Step zostawił to u mnie w nocy. - mówi uśmiechając się jakby coś wygrała. Patrzę raz na nią a raz na bokserki, które trzyma w rękach i w końcu nie wytrzymuje i wybucham śmiechem.  - z czego się śmiejesz? - warczy zirytowana.
- a nic, może bym ci uwierzyłą, gdyby nie to, że to ja spędziłam noc z nim i możesz sobie wyobrazić, co się działo. - mówię. Kobieta tupie nogą i odchodząc wygraża, że jeszcze pożałuję. Puściłąm to mimo uszy i zamknęłąm drzwi. Ruszyłam w stronę schodów i idę prosto do pokoju. Otwieram drzwi a moim uszom nie umyka piosenka z telewizora. Po chwili z powrotem przegłuszają muzykę moje myśli. Skoro ona jest z nim w ciąży i dopiero teraz przychodzi, to oznacza, że kiedy ja tu już byłam, o spali ze sobą, albo przed moim pojawieniem się. Jestem świadoma jego przeszłości, ale nie byłam gotowa na to. Postanowiłam iść i posprzątać te torby z garderoby i pochoać ciuchy. Westchnęłam. I co ja mam teraz zrobić?

Mafia Game Tom lll •ZAKOŃCZONE•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz