Paula
Czułam się jakby ktoś mnie przeżuł i wypluł. Głowa bolała mnie niemiłosiernie i miałam ochotę, kogoś zatłuc za mój ból. Miałam ochotę znów zasnąć, gdyż nawet ciężko było mi oczy otworzyć. Od paru minut się mecze. Plus jest taki, że słońce nie świeci mi w twarz, czyli rolety muszą być zasunięte, choć nie pamiętam bym je zasuwała. Powoli udaje mi otworzyć oczy i trochę zajmuje mi się przyzwyczajenie do widoku przede mną. Po chwili gapienia się w jedno miejsce, zorientowałam się, że trzymam w górze ręce a nogi mam rozłożone na boki. Próbuje zniżyć ręce, ale coś mnie powstrzymuje. Spoglądam w górę i przerażenie było widoczne na mojej twarzy. Ogromne czarne, skórzane kajdany, do których byłam przypięta. Próbowałam pod kulić nogi, ale również były do czegoś przypięte. Niestety nie widziałam, bo byłam przykryta kołdrą. Cholera, gdzie ją do chuja jestem? Zadaje sobie na okrągło pytanie w głowie, ale mam tylko pustkę. Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Był ogromny. Wielkie łóżko, na którym leżałam. Duże okno pod którym stoi biurko. Na przeciwko telewizor plazmowy, wiszący na ścianie a przed nim kanapa na co najmniej dwie osoby. Była biała, a po bokach dwa fotele w tym samym kolorze. Z jednej strony były drzwi a po drugiej kolejne. Któreś z nich były z pewnością od łazienki. Po lewo były za pewne drzwi wyjściowe, a nie daleko komoda a obok łóżka szafka nocna. Próbuje szarpać rękami i nogami, ale nic mi z tego nie wychodzi. Uspokajam się i próbuje przypomnieć i sprawdzić co pamiętam jako ostatnie. Wiem, że siedziałam przed telewizorem i patrzyłam na bawiącą się Lenę. Lena! Jezu, gdzie moja córka?! Łza spłynęła po moim policzku. Próbowałam się uspokoić i dalej przypominać. Później, po wyjściu Amelki, ktoś zaszedł mnie od tyłu? O matko, a co jeśli to jakaś mafia? Tylko czego od nas chcą. Drzwi się otwierają a w drzwiach staje średniej wielkości mężczyzna.
- dzień dobry. Widzę, że pani już wstała.
- co ja tutaj robię? - pytam z nadzieją, że będzie tak miły i mi odpowie.
- niestety, ja nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Tego będzie się pani musiała dowiedzieć od szefa. Zaraz przyniosę śniadanie. - wychodzi, za nim cokolwiek zdążę powiedzieć. Co ja teraz zrobię? Jestem nie wiadomo gdzie, moja córka jest nie wiadomo gdzie? Najgorsze, że nie jestem w stanie nic zrobić. Jak się domyślam lokaj wrócił po piętnastu minutach. Patrząc na ten pokój, to dom musi być wielki.
- pani śniadanie. - odzywa się, jadąc wózkiem w moja stronę.
- ile spałam?
- spala pani dwa dni. - o cholera, ale dużo.
- o w mordę, a kim jest facet, który mnie porwał? Po co? - wciąż mam nadzieję, że coś mi powie, ale niestety po chwili moje nadzieję rozwiewa wiatr.
- to powie panience, pan domu. Jedyne co mogę zrobić to odpiąć pani dłonie, by mogła zjeść. - mówi i zaczyna grzebać coś w kajdankach. Moje ręce są w końcu wolne. Rozmasowuje nadgarstki, które strasznie mnie bolały.
- a kiedy go poznam?
- za dwa dni. - mówi i odchodzi. Próbuję wstać, ale zapomniałam o nogach, które też są przypięte do łóżka. To jakiś psychol, do tego chyba nadziany dupek. Na talerzu miałam frytki, kotleta i surówkę. Nieźle, to na śniadanie? Nie wnikam, ale jestem taka głośna, że zjadłabym, nawet jeśli daliby mi najgorsze danie. Wypiłam całą zawartość szklanki. Cholera, mój ulubiony sok brzoskwiniowy. Byłam spragniona, więc dolałam sobie jeszcze. Zabrałam od za jedzenie. Wszystko pachniało i smakowało wyśmienicie. Ponownie drzwi się otwierają, a przez nie wchodzi ten sam gościu.
- widzę, że pani już zjadła. - mówi.
- jak widać. - odzywam się lekceważąco machając dłonią.
- w takim razie, ponownie muszę przypiąć pani dłonie.
- słucham? - pytam, a on podchodzi i mimo, że starałam się wyrywać, to jednak on był silniejszy i po chwili znów byłam przypięta. - powie, mi pan chociaż, gdzie jest moja córka?
- jest bezpieczna. Nie musi, się panienka martwić. - mówi zabierając, naczynia i wychodzi. Wkurzona warknełam. Nie chcę być w skórze, tego kto mnie tu uwięził, tylko co będzie jeśli, handlują żywym towarem? Jak sprzedadzą mnie do burdelu? Cholera, tego nie przemyślałam. Z tego co widać, na dworze świeci słońce, i dobrze, że rolety są zasłonięte. To dodaję swojego rodzaju nastrój, który uwielbiam. Kiedyś jak rodzice żyli, zawsze w słoneczne dni, kiedy siedziałam cały dzień w domu a nikogo nie było, zasłaniałam rolety i sztory w całym domu. Było na wpół ciemno. Tęsknię za rodzicami, najgorsze w tym wszystkim jest to, że nigdy nie poznali swojej wnuczki. Jestem pewna, że nas obserwują i nad nami czuwają. Wiem, że ich zawiodłam, ale wiem też, że są dumni. Mimo tego wszystkiego, co działo się w około. Miałam mało pieniędzy a do tego zajmowałam się córką, często przejmując się, jak mam ją nakarmić. Nie kradłam, nikogo nie zabiłam a moje życie wygląda, jak wygląda. Najbardziej szkoda mi, mojej córki, że na wszystkim muszę oszczędzać. Kiedyś miałam ją oddać, ale wiem, że bym teraz tego żałowałam. Żałowałbym, że nie wiem jak wygląda moja córka, jak dorasta, albo jaką drogę wybiera. Kiedy podjęłam decyzję, chwilę po porodzie, wiedziałam, że to będzie wyzwanie, by wyżywić siebie i ją. Na początku odłożyłam trochę pieniędzy, bo było łatwo, bo karmiłam piersią, ale komornik rzucił się na moje konto. Okazało się, że rodzice mieli długi, o których nie wiedziałam. Wiem, że mogłam iść do sądu, bo on nie miał prawa tego zrobi, bo te długi nie były moje. Nie było to zgodne z prawem, ale adwokat kosztuje a mnie nie stać. Ktoś puka do drzwi, wyrywając mnie z jakże dość ciekawych myśli. Drzwi się otwierają a w nich stoi ten sam mężczyzna co wcześniej.
- przyniosłem panience obiad, a później może się pani odświeżyć. - mówi wciągając za sobą wózek z jedzeniem. Ponownie odpina moje nadgarstki i pozwala mi na jedzenie. - Za dwadzieścia minut przyjdę, i odepnę pani kostki. Pozwolę iść pani się odświeżyć. - wychodzi, ponownie zostawiając mnie samą. Wzdycham. Czeka mnie długa droga. Chyba dopiero mnie odepną, jak przyjedzie ich ten szef. Biorę talerz i kładę go na kolanach. Jest to homar i wino. Kurwa mać, nigdy tego nie jadłam. Nawet nie wiem jak go obrać. No nic, jakoś trzeba sobie poradzić. Zaczynam jeść, w między czasie popijać wino. Czerwone i wytrawne. Cholera skąd oni wiedzą co ja lubię? Może to jakiś psychol? Jestem pewna, że Amelka, już powiadomiła policję i mnie szukają. Znów drzwi się otwierają.
- teraz pokaże pani, gdzie jest łazienka. - mówi i idzie w stronę jednych drzwi, od strony okna. - to łazienka, a to garderoba. - pokazuje mi również drzwi po drugiej stronie telewizora. - panienki ciuchy już dotarły. Teraz ściągnę kajdany z nóg a następnie wyjdę, dając pani czas na odświeżenie się. Przyjdę dopiero z kolacją. - mówi i podchodzi. Ściąga mi z nóg ciężkie kajdany a później wychodzi.
Podnosze się z łóżka i podchodzę do drzwi. Próbuję je otworzyć, ale nic z tego. Zamknięte. Idę do jednych z drzwi. Jest to garderoba i są wszystkie ciuchy, tylko, że ją je widzę pierwszy raz. To samo buty. Jest ich za dużo. Jedna strona ma ciuchy damskie a druga męskie. Niestety tych ciuchów również nie poznaje. Znajomo pachną, ale nic mi to nie mówi. Zaglądam do szuflad i jest pełno koronkowej bielizny. Na pewno nie będę ich nosić. Szukam, czegoś normalnego, ale jednak muszę wziąć coś z koronki. Biorę do tego jeszcze koszulkę, ale którąś z męskich i wychodzę, zamykając za sobą drzwi. Idę do kolejnych. Moim oczom ukazuje się duża łazienka, którą ma czarne płytki. Na jednej całej ścianie wisi lustro i mimo, że jest jeden zlew, to jest długi blat. Z jednej strony stoją męskie perfumy, jakieś żele, pasta, szczoteczka i płyny a z drugiej strony kosmetyki i wszystko co damskie. Na końcu w rogu stoi prysznic. Nie ma kabiny, jest tylko mała siatka, prowadząca, prawdopodobnie do kanalizacji i płytki są pochyłe, by wszystko leciało w tamtą stronę. Na przeciwko, przy drzwiach stoi wanna. Kładę na umywalkę ciuchy i rozbieram się z tych co mam na sobie. Wchodzę pod prysznic i zaczynam się myć. Używam żeli stojących na szafce od umywalki. Miały piękne i owocowe zapachy. Spłukałam się i opuściłam prysznic. Wytarłam swoje ciało i ubrałam się w naszykowane wcześniej ubrania. Koronkowa bielizna sprawiła, że poczułam się piękna i seksowna. Rozczesałam włosy, i zaczęłam, sprawdzać różne, kremy na półce i kosmetyki. Znalazłam wodę różną, którą starałam w twarz, i krem z mikrokryształami. Sprzątam po sobie i wycieram, a następnie wychodzę. Podchodzę do drzwi i ponownie sprawdzam, czy drzwi są otwarte, ale wciąż nie drgnęły. Eh. Przysięgam, że wywarze, te drzwi, jak mnie nie wpuszczą. Może nie jestem jakoś wybitnie silna, ale trenowałam karate. Nie ma co się oszukiwać. Teraz jestem mądra, bo mówię to wszystko, w myślach i nikt mnie nie słyszy, a przyjdzie co, do czego się spotkać z tym kimś, to będę jak mysz pod miotłą. Tylko teraz jestem taka mądra. Może, ten ktoś się nade mną zlituje i wypuści. Nawet tu, nie chodzi o mnie, a o moją malutka córeczkę, która nie, wiadomo gdzie jest, i pewnie się boi.Step
Po dwóch dniach na Sycylii, załatwiając sprawy, w końcu mogę wrócić, do domu. Zobaczę się z moją kobietą. Gadałem, z Paolem i mówił mnie, że się obudziła, a później zadawała dużo pytań. Kazałem ją zbywać, aż do mojego powrotu. Sprawy we Włoszech załatwiałem od kilku dni, ale wszystko już załatwiłem. Dzisiaj już wszystko wytłumaczę Pauli. Jonh, oznajmił mi, że pokój dla dziecka jest gotowy, ale coś co mi się nie spodobało, a mianowicie, w telewizji zaczęli trąbić, o zaginięciu matki i dziecka. Było zdjęcie Leny i Pauli, co oznacza, że jest koleżaneczka zaczęła węszyć razem z glinami. Będzie trzeba ją zgarnąć, ale Enzo powiedział, że się tym zajmie. Ta, ja już wiem, jak on się nią zajmie. Od porwania Pauli, cały czas o niej gada, kiedy zobaczyliśmy ją, jak wychodzi z klatki schodowej. No nic, to już jego sprawa. Nie będę mu nic wmawiał, tak jak on mi, że się zakochałem. Brednie i bzdury. Nie wierzę w miłość i tak, już zostanie. Wysiadam pod domem, z taksówki i biorę walizkę. Idę przez podjazd do samych drzwi. Wchodzę do środka, witając się że służbą. Enzo, napewno czeka już na mnie u siebie w pokoju. Znaczy to pokój gościnny, ale jak narazie, pod moją nieobecność, tu rządził. Nie mogę się doczekać, aż zobaczę Paulę, a w szczególności jej minę, gdy dowie się, że to ja.
CZYTASZ
Mafia Game Tom lll •ZAKOŃCZONE•
Roman d'amourTom lll Paradise Mafia Stefano jest jednym, z trzech synów Thomasa. Nie chciał przejść mafii po ojcu, bo chciał coś swojego. Kiedy już, to zrobił musiał, to oddać. Dla dobra, swojej rodziny. Paula dwa lata wcześniej, straciła rodziców, w wypadku sa...