Step
- Tu jest umowa w raz z kontraktem. Podpisz je, a wszystko będzie uzgodnione. - mężczyzna podkłada mi kartki pod nos. Bez wahania, biorę długopis i podpisuje dwie kartki, a dwie kolejne biorę dla siebie. - Czyli, teraz możesz być spokojny, o swoją rodzinę.
- Napijesz się?
- Nalewaj. Wy chłopaki, nie będziecie już potrzebni. - zwraca się do swoich dwóch goryli, z którymi przyszedł. Wyszli, a ja kiwnąłem do dwóch za mną, by także wyszli. Zostaliśmy tylko ja i Enzo. Kumpel bierze alkohol i szklanki. Nalewa nam obydwu i sobie.
Na drugi dzień razem z Paulą szykujemy się na pogrzeb Polo. Enzo jest załamany i nie chciał by ktokolwiek przychodził do niego przed pogrzebem. Zajął się wszystkim, i od nikogo, nie chciał pomocy. Z jednej strony, go rozumiem, a z drugiej to mój kumpel i powinienem być, razem z nim. To jego wybór. Mimo to, nie powinien nas odtrącać.
- Gotowa? - pytam kobiety i staje za nią. Teraz są dwa odbicia w lustrze.
- Nigdy nie będę. - pociąga nosem i odwraca, się w moją stronę. Pociąga nosem, a łzy z jej oczu ciekną po policzkach. Mam ochotę je scałować i nigdy nie pozwolić jej płakać. Moje, serce się kraje widząc ją, w takim stanie. - Myślałam, żeby się nie malować, bo i tak wszystko spłynie. Co ty na to?
- Dla mnie, byłoby dobre, gdybyś w ogóle, się nie malowała. Jesteś piękna, bez tego.
- Nie podlizuje się. A co z Leną?
- Moja siostra i mama przyjdą, i się nią zajmą.
- Oni nie idą? - pyta odchodząc.
- Nie znali go. A jak już, to z widzenia. Jak se ich spytałem, to powiedzieli, że nie idą.
- Rozumiem. Możemy iść. Nigdy nie jest, się gotowym, na takie rzeczy. - mówi i wychodzi z pokoju. Wzdycham i różnież wychodzę. To prawda. Nigdy nie, jest się gotowym na to, że ktoś odejdzie, a za tydzień pogrzeb. W tym zawodzie, jesteśmy przyzwyczajeni, że co, chwilę są pogrzeby i ktoś odchodzi. Podjeżdżamy pod kościół, gdzie odbędzie się ceremonia pożegnania. Po kościele, ruszyliśmy na cmentarz obok. Wszyscy podążali za trumną. Enzo jako najbliższa, rodzina szedł z przodu. Paula była załamana, od początku mszy stała przytulona do mnie i płakała. Co się dziwić? W końcu spędzała z nim najwięcej czasu. Kiedy wrócimy do domu, zamierzam znaleźć tego, kto go zabił. Kiedy trumna zjechała na dół w akampaniamencie smutnej piosenki, zaczęliśmy się zbierać i podchodzić. Każdy wrzucił róże do grobu. Po zakończeniu mieliśmy jechać na stypę, ale Paula, chciała bym ją odwiózł do domu.
- Jak chcesz możesz jechać, do nich. - odwraca się, do mnie kiedy odpina pasy.
- Nie zostanę z tobą w domu, a ty jak się czujesz?
- Trochę lepiej, ale chciałabym się położyć. Jestem zmęczona.
- To chodźmy. - Wysiadam z samochodu i okrążam go, otwierając drzwi od strony pasażera. Obejmuje kobietę i razem kierujemy się do domu. - Jesteśmy! - Krzyczę.
- Cicho bądź! - warczy mama, wychodząc z kuchni. - Lena dopiero co zasnęła. Już po?
- Tak, ale Paula chce się położyć. - mówię.
- W takim razie idźcie, ja jeszcze chwilę zostanę.
- Na pewno? Nie chcemy robić problemu. - pyta cicho moja kobieta.
- Na pewno, i tak nie mam nic do roboty. Dobra spadać mi stąd, za nim się rozmyślę. - Śmieje się i nas wygania.
- Jesteśmy w swoim domu, a moja mama nas wygania. - Śmieje się, kiedy moja mama pilnuję byśmy doszli do schodów.
- Step, mam opowiedzieć Pauli o twoim dzieciństwie?
- Już idziemy. - mówię szybko i ciągnę dziewczynę za dłoń, za nim moja mama opowie jakąś anegdotę z mojego dzieciństwa.
- A co narobiłeś, takiego w dzieciństwie, że nie chcesz bym się dowiedziała? - śmieje się Paula, kiedy zamykam za nami drzwi.
- Nie ważne, znając ją, pokazał by ci na zakończenie, moje kompromitujące zdjęcia. Niektórych się wstydzę.
- O wielki Step, się zarumienił i się wstydzi. - mówi, jakby zobaczyła coś śmiesznego, a za razem mówi to z kpiną.
- Chcesz mogę co udowodnić, że jestem Wielki. - poruszam brwią, by załapała podtekst.
- Nie mam ochoty.
- Ale ja mam wielką. - Mówię i przerzucam, ją przez ramię i wbiegam do łazienki, a następnie do kabiny. Dobrze, że są same zasuwane drzwi. Zamykam je i odkręcam zimną wodę, która zaczyna lecieć na nas z góry. Pisk dziewczyny, roznosi się po kabinie. Opuszczam ją, ale tak, by nie dotykała podłogi. Jesteśmy przesiąknięci, nadmiarem wody, którą wciągnęły ubrania. Napadami na usta, które tak bardzo pasują do mnie. Nie czekając, aż odwzajemni pocałunek, zaczynam penetrować jej podniebienie. Podciągam jej sukienkę, która ląduje gdzieś w rogu kabiny. Kiedy na wzajem pozbywamy się swoich ciuchów, nie możemy się od siebie oderwać. Wtedy moja ukochana robi coś, czego się w ogóle nie spodziewałem. Klęka przede mną i swoją dłonią owija mojego kutasa. Wciągam powietrze, kiedy bierze go całego w usta. Ssie go, liże i przygryza. Wzdycham i staram się, by moje chamulce nie puściły, i nie zacząłbym nadawać tępa sam.
- Pomożesz mi? - pyta, jeżdżąc dłonią w górę i dół.
- Wiesz o co mnie prosisz? - pytam. Kiwa głową na tak i bierze znów go w usta. Kładę dłoń na jej głowie i dociskam do samego końca. Kiedy łapie powietrze, znów kiedy może wkłada mojego kutasa, do swojej buzi. Znów łapie ją za głowę i dociskam do końca. Poruszam, kilka razy biodrami, i odbijam się od gardła kobiety. Wystrzelam nasienie prosto, w jej gardło.
- Połknij to. - rozkazuję patrząc w jej oczy. Pomyka wszystko i się podnosi. Odwracam ją tyłem przyciskając ją, do zimnych kafelek. Klękam za nią i rozszerzam, ten jędrny i cudowny tyłeczek. Oblizuje jej obie dziurki, ale skupiam się bardziej na source, od cipki. Jest gotowa i mokra. Jęki zagłuszają płytki, a mimo to słyszę je idealnie. Zasyssam łechtaczkę, coraz mocniej. Wsadzam w nią moje dwa palce, a następnie dodaje trzeci. Pieprzę ją moimi palcami, do puki nie wyczuwam, że jest blisko. Znów zaczynam zasyssać łechtaczkę. Coraz mocniej, aż jej soki wypływają z jej wnętrza. Oblizuje całą z soków i podnoszę się. Od tyłka obcałowuje plecy, aż do barków i obojczyka, gdzie zostawiam malinkę dużej wielkości. Chce w nią wejść, ale powstrzymuje mnie przed tym, pierwsza łapiąc w dłoń mojego kutasa. Mimo to, się nie odwraca.
- Chcesz wejść tu, w ciaśniejszą dziurkę? - pyta przenosząc mojego fiuta, na tyłek. Jestem pewien, że moje oczy świecą się jak choinka na Boże Narodzenie. Napiera na niego, pomagając sobie dłońmi. Swoje kładę na jej biodrach. Trochę jej pomagam, aż zanurzam się w całym jej tyłeczku. Razem jęczymy z rozkoszy. Czekam chwilę, aż się przyzwyczai i zaczynam się poruszać.
CZYTASZ
Mafia Game Tom lll •ZAKOŃCZONE•
RomanceTom lll Paradise Mafia Stefano jest jednym, z trzech synów Thomasa. Nie chciał przejść mafii po ojcu, bo chciał coś swojego. Kiedy już, to zrobił musiał, to oddać. Dla dobra, swojej rodziny. Paula dwa lata wcześniej, straciła rodziców, w wypadku sa...