Rozdział 3

1.3K 83 33
                                    

Przeważnie nie byłaś osobą strachliwą. Kiedy inni bali się nieznanego, Ty zastępowałaś to uczucie ciekawością. Mimo wszystko, czułaś się trochę poddenerwowana. Nie wiedziałaś, czego możesz się po nich spodziewać. Myślałaś, że Twoje obawy po wejściu na statek tylko urosną, ale jakże się myliłaś!

Widok tych wszystkich nieznanych, nowoczesnych sprzętów sprawił, że na chwilę straciłaś dech w piersiach. Jedynym, co poznałaś, była maszyna do otwierania mostów ziemnych. Nie mogąc opanować swoich mrocznych żądzy, zaczęłaś biegać pod nogami Vehiconów i bezczelnie pytać, co aktualnie robili. 

-Nie przestrasz się za bardzo, człowieku. Póki jest szansa na to, że będziesz użyteczna... Cz-człowieku? Gdzie uciekłaś? Człowieku! - Krzyczał. Byłaś jego przepustką do ponownego przypodobania się Megatronowi. Nie mógł Cię zgubić! - Czło...! Ach, tu jesteś. Hej, ty! Postaw węglowca na ziemi! Jest naszym... Gościem. 

Odetchnęłaś z ulgą, kiedy przypadkowy Vehicon odstawił swoje ostrze od Twojej szyi i postawił Cię na ziemi. Odkaszlnęłaś i zaczęłaś ponownie się rozglądać. Przed ponownym zwiedzaniem powstrzymał Cię Screamer, który chwycił Cię w dwa palce i podniósł. Miałaś powoli dość tego ciągłego podnoszenia. 

-Posłuchaj, albo zaczniesz się mnie słuchać, albo... - tu nastała chwila ciszy, podczas której Starscream na szybko próbował coś wymyślić. 

-Albo...?

-Albo trafisz tam! - Wskazał palcem na metalowe drzwi, znajdujące się po Waszej lewej stronie. Uniosłaś jedną brew - To wyjście ewakuacyjne, a my jesteśmy w powietrzu. Jak myślisz, jak bolesny byłby dla ciebie upadek?

-Raczej nie bardzo, zważywszy na fakt, że to łazienka. Chyba, że czegoś nie wiem i pomyliliście napis na drzwiach, ale nie chce mi się w to wierzyć. 

-Znasz cybertroiański?! 

-Nie w stopniu zaawansowanym, ale komunikatywnym - odparłaś. Jeśli nie byłaś geniuszem, o którym mówiły Vehicony, to Starscream nie wie, kto z ludzi byłby na tyle inteligentny, aby nauczyć się tego języka - Wracając, mogłabym się trochę rozejrzeć? 

-Rozejrzysz się, jak już będziesz tu pracować. 

-A ile płacicie? - Spytałaś, a komandor spojrzał się na Ciebie krzywo - No już, żartowałam. Dobrze wiem, że w nie krzywdzeniu mojej rodziny i niewinnych ludzi.

-Masz specyficzne poczucie humoru, węglowcu - uśmiechnęłaś się delikatnie. 

-Wiem. 

***

Starscream zaprowadził Cię do pustego pomieszczenia ze sporym stołem, który zajmował większość jego powierzchni. Na początku, wrednie, posadził Cię na krześle, ale po doświadczeniu jak bardzo irytująca potrafisz być, podsadził Cię. Usiadłaś sobie po turecku i po kilku minutach spędzonych w ciszy trochę zaczęłaś się nudzić, więc postanowiłaś jeszcze trochę podenerwować Deceptikona. 

-Starscream - zaczęłaś. 

-Komandorze Starscream - poprawił Cię - Albo Lordzie Starscream. 

-Lordzie Starscream, najpotężniejszy, najprzystojniejszy, najbardziej niesamowity mech'u, który łaskawie nagradzasz mnie swoim towarzystwem - powiedziałaś, a następnie ukryłaś rozbawienie widząc, jak zaczyna się puszyć - Zechciałbyś odpowiedzieć mi na pytanie?

-Skoro tak ładnie poprosiłaś... Niech ci będzie. 

-Skąd w tobie takie niskie poczucie własnej wartości? 

-A... O co ci chodzi? - Spytał, a po drżącym tonie jego głosu zauważyłaś, iż trafiłaś w sedno. 

-Fakt, że czujesz się lepiej po tym, jak ktoś cię skomplementował... Poniżanie osób z niższą rangą od siebie i oczekiwanie, aż wszyscy cię docenią. Wszystko wskazuje na zaniżone poczucie własnej wartości, jak mówiłam. Powiedz, nie szanują cię? Poniżają? Czy może miałeś kiepskie dzieciństwo? - Spytałaś. Co ciekawe, w Twoim tonie nie wyczuł grama ironii. Wręcz przeciwnie; poczuł się zrozumiany, choć fakt, że zauważyłaś to po niecałej godzinie wspólnej znajomości wydał mu się przerażający. Komandor odwrócił wzrok.

Knockout x HumanReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz