Rozdział 5

1.2K 94 65
                                    

Twoje oczy przybrały kształt pięciozłotówek. Zignorowałaś Daryl, która klepnęła Cię w ramię i cicho spytała, czy go znasz. Kompletnie nie spodziewałaś się, że go tutaj zobaczysz i to w takiej formie! Dobrze rozumiałaś zamieszanie wokół Knockout'a; sprawiał wrażenie tajemniczego i szarmanckiego. Dziewczyny w Twoim wieku bardzo to przyciągało, dlatego co odważniejsze od razu postanowiły się przedstawić.

-Co jest, (Imię), nie poznajesz mnie?

-Jakże mogłabym nie poznać tych wspaniałych oczu - powstrzymałaś się od warknięcia, posyłając mu wymuszony uśmiech - Pozwolisz, że nacieszę się nimi na osobności.

Chwyciłaś go za nadgarstek i pociągnęłaś za sobą, kompletnie nie przejmując się zaskoczonymi spojrzeniami. Puściłaś go chwilę później. Znaleźliście cichy kąt za budynkiem szkoły. Upewniwszy się, że nikt za Wami nie idzie, odwróciłaś się w jego stronę, nie ukrywając złości.

-Knockout, co tu robisz? - Spytałaś, waląc prosto z mostu. Oderwał wzrok od swoich paznokci i przeniósł go na Ciebie. Zdjął z siebie maskę zadowolenia i ukazał swoje prawdziwe, niezadowolone oblicze.

-Pilnuje cię.

-Kto wpadł na ten genialny pomysł?

-Sam lord Megatron, oczywiście. Nie bądź zła złotko, ale sama wiesz, że ani trochę ci nie ufamy. Kto wie, czy za kilka dni nie przyjdziesz do szkoły, tylko zasiedzisz się u Autobotów i to dla nich będziesz pracować? Nie możemy ryzykować - nie spuszczałaś z niego wzroku. Nie miał pojęcia co to za dziwne uczucie w plecach. A więc to są te ludzkie dreszcze - Posłuchaj kobieto, mnie też nie uśmiecha się marnowanie czasu na socjalizacji z twoim żałosnym gatunkiem, ale rozkaz to rozkaz.

-Może być ciężko się nie socjalizować, biorąc pod uwagę twój wygląd i dotychczasowe zachowanie - złożyłaś dłonie na piersi.

-Nie mogę tego zmienić, awatar został już zapisany. Poza tym, jeśli mam już być człowiekiem, to chcę mieć jakikolwiek styl - odparł dumnie, a Ty pokręciłaś głową, nie dowierzając.

-Jesteście wszyscy niemożliwi - mruknęłaś zrezygnowana - No dobra, nie ma co się załamywać. Proponuję jakoś przetrwać ten dzień, a potem razem spróbujemy przekonać Megatrona, jak zły jest to pomysł.

-Popieram.

Zapadła między Wami cisza. Z jednej strony miałaś ochotę zostawić Knockout'a na pożarcie przez resztę przedstawicieli swojego gatunku, ale miałaś wrażenie, że lepiej nie robić sobie z niego wroga. Nie poznałaś go na tyle, by stwierdzić, czy był bardzo mściwy, a ponieważ należał do Decepticonów, to lepiej było na razie nie ryzykować.

-Uch, mam w teczce swoje zapiski sprzed paru dni. Jak chcesz, to możemy je poprzeglądać i powiesz mi, czy są warte uwagi - powiedziałaś po chwili. Wzruszył ramionami.

-Skoro nie mamy nic innego do roboty.

***

-Szajs, żałość, dno... - mówił, a Tobie powoli drgała powieka. Zaprosiłaś go do siebie do ławki, specjalnie wypraszając koleżanki, a on tak mówił o Twoich wynalazkach! - Co to w ogóle jest?

-Łapki lepkowe.

-Co? Co to w ogóle za nazwa?

-Nie chciało mi się nad nią myśleć!

-Myślałem, że jesteś bardziej kreatywna - mruknął, wracając do czytania - Czemu tu wszystko ma zastosowanie dla ludzi?

-Bo, no nie wiem, takowym jestem?

Knockout x HumanReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz