Epilog

1.5K 97 34
                                    

Knockout patrzył, jak tysiące kolorowych świateł rozprzestrzeniają się po całym Cybertronie, przywracając do pełnej funkcjonalności. Niestety, kosztem Optimusa. Zdecydował poświęcić się dla swojej rasy, jak na przywódcę przystało. Mimo, iż była to smutna chwila, to niewiarygodnie piękna. 

-Co zamierzacie teraz zrobić? - Spytał, kiedy niebo wróciło do swojego normalnego koloru. 

-Ja i Jack'ie będziemy nadzorować budowę - odpowiedział Bulk.

-Zajmę się botami, które zdecydują się wrócić - odparła Arcee - Smoke, pomożesz?

-Jasne!

-A ty, Ratchet?

-Sprawdzę, w jakim stanie są szpitale. Ultra Magnusie, będę potrzebował asysty. 

-Prośba rozpatrzona pozytywnie.

-Pozostaje mi wszystko nadzorować - skończył Bee, a następnie spojrzał się na czerwonego medyka - A ty, Knockout? Co planujesz?

-Chyba wrócę na ziemię - odparł, ku zaskoczeniu kompanów. Uśmiechnął się lekko, widząc ich zmieszanie. Zbliżyli się do siebie po takim czasie - Nie odbierze mnie źle. Cybertron to mój dom, ale iskrę mam gdzieś indziej. 

Bumblebee spojrzał się na niego ze zrozumieniem. Przez te wszystkie, wspólnie spędzone miesiące nauczył się akceptować go przy Twoim boku i, choć nadal bywał zazdrosny, to ciężko było mu nie zauważyć, z jaką miłością na siebie patrzycie. 

-Pozdrów ją ode mnie, jak już będziesz na miejscu - powiedział tylko.

***

-Tak, tak, agencie Fowler. Wiem, że miało być gotowe na wczoraj. Już ich pośpieszałam! Dobrze, zrobię to jeszcze raz - mruknęłaś, po czym usłyszałaś, jak się rozłącza. Will nie lubił pracować pod presją czasu i czasem tracił nerwy. Jak on bez Ciebie wcześniej pracował? 

Od pewnego czasu pracowałaś jako jego asystentka. Twój sprytny umysł bardzo mu się przydawał, głównie dlatego, że praktycznie zawsze zapominał o spotkaniach. Mimo, że studia były Ci do tego niepotrzebne (wystarczająco udowodniłaś swoją wartość, narażając życie dla świata), ale papierek zawsze może się przydać. Kierunek, który sobie wybrałaś, był całkiem interesujący i z niespodziewaną łatwością zdawałaś wszystkie egzaminy. 

Poczułaś, jak wibruje Ci telefon. Odblokowałaś ekran i z ekscytacją zauważyłaś, że dostałaś esemesa od Knockout'a. Otworzyłaś go w trybie ekspresowym. Nie kontaktowaliście się zbyt często, od kiedy wrócił na Cybertron, by pomóc w jego naprawie. Od kilku dni nie miałaś od niego wiadomości. 

Chodź do mnie słońce, czekam przed domem. 

Wybiegłaś z domu tak szybko, jak tylko mogłaś. Trzasnęłaś za sobą drzwiami i spojrzałaś na ulicę. Zaparkował przed Twoim domem, a na Twój widok, otworzył drzwi i zatrąbił. Podbiegłaś w jego stronę i wskoczyłaś na siedzenie, przytulając się do kierownicy. 

-Knockout! - Krzyknęłaś szczęśliwa, gładząc go po kierownicy - Nie masz pojęcia, jak się cieszę!

-Mam, i to całkiem dobre - usłyszałaś. Nie mogłaś opanować uśmiechu. Nie zdawałaś sobie sprawy, jak bardzo tęskniłaś. 

-Co u reszty? Z głosem Bee wszystko w porządku? Opowiedz mi wszystko! 

Knockout zgodził się wszystko opowiedzieć. Odpalił silnik i zaczęliście jechać, w tylko jemu znanym kierunku, rozmawiając na wszelakie tematy. Podczas tej drogi towarzyszyły Ci chyba wszystkie możliwe uczucia: szok, spowodowany informacją, że Megatron w ogóle żyje i zszedł ze złej drogi. Strata Optimusa wywołała pojedynczą łzę, a fakt, że cała reszta jest cała i zdrowa, wywołała w Tobie poczucie ulgi. Cieszyłaś się również, iż Cybertron ponownie prężnie działał. Pewnie minie jeszcze dużo czasu, zanim wróci do dawnej świetności, ale wszystko było na dobrej drodze. 

Knockout x HumanReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz