Rozdział 11

1K 90 27
                                    

Siedziałaś na łóżku, spoglądając na Bumblebee, który chodził po Twoim pokoju, od ściany do ściany. Ręce miał skrzyżowane i właśnie udzielał Ci lekcji, iż nie powinnaś żartować sobie z tak poważnej czynności, jaką było współżycie seksualne. Mech bardzo przejął się Twoim niewinnym żartem i, jako po części Twój opiekun, postanowił wziąć na siebie obowiązek wytłumaczenia Ci, iż to wcale nie jest niewinna zabawa, a poważna decyzja. 

...Dlatego właśnie nie powinnaś robić sobie z tego żartować. Zwłaszcza z Decepticonem. Zwłaszcza z Knockout'em. 

Przypominało Ci to trochę lekcje w podstawówce. Kiedy pani nauczycielka myśli, że mówi Wam o takich rzeczach jak pierwsza, a tak naprawdę, każdy wie o co chodzi. A to ktoś mu powiedział, a to rodzice nie dopilnowali i we wczesnym wieku dowiedział się o stronach z filmami dla dorosłych. 

Podniosłaś się z łóżka i stanęłaś przed Bee. Zatrzymał się, a jego wzrok przypominał Ci rodzicielski zawód. Westchnęłaś cicho. Bez powiedzenia kilku sekretów na swój temat się nie obejdzie, a wolałaś uniknąć kłamstwa. Czułabyś się źle, że okłamałaś tak szlachetną istotę. 

-Może wiesz, ale kobieta, która nigdy nie uprawiała seksu, nazywana jest dziewicą - Zaczęłaś ostrożnie. Miałaś zamiar powiedzieć to bez zbędnych żartów, ale Twoja wrodzona wesołkowatość wzięła górę - Powiedzmy, że nie będę mogła grać Maryi na jasełkach. 

Bumblebee chwycił się na miejsce, gdzie była jego iskra. Nogi się pod nim podłamały, dlatego szybko chwyciłaś go pod ramię i pomogłaś powoli unieść. Nie miałaś pojęcia, że będzie to dla niego taki szok. Znałaś wiele dziewczyn, które straciło dziewictwo o wiele wcześniej niż Ty. 

Czyli ty... Ty z nim... - wydyszał z siebie, zszokowany, zdegustowany i zgorszony. Chwilę zajęło Ci dojście do tego, co miał na myśli. 

-Nie! Nie z Knockout'em! - Po powiedzeniu tych słów, Bee odrzucił głowę do tyłu i rozpłaszczył się na podłodze. Nawet nie miałaś pojęcia, jaka ulga na niego spłynęła. Stan, jakiego doświadczył, zbliżony był do ludzkiego stanu przedzawałowego. 

Kilka sekund później podniósł szyję, aby spojrzeć się na Ciebie tym rodzicielskim, surowym wzrokiem. 

To z kim?

-Bee, nie żeby coś, ale w ludzkiej kulturze niegrzecznym jest się pytać, z kim się sypia - nie ustępował jednak, cierpliwie czekając na Twoją odpowiedź. Pokręciłaś głową - Było ich trzech, w każdym z nich inna krew, ale jeden przyświecał im cel. Dobrać się do mnie, a z racji tego, że byłam niesamowicie ciekawska i chętna wrażeń, zgodziłam się. Potem chciałam porównać, czy z drugim też będzie podobnie, a z trzecim... Po prostu, na imprezie poniosły mnie emocje. Był to jednorazowy wybryk i nigdy więcej go nie widziałam. 

Jeśli myślałaś, że jego wcześniejsza mina wyrażała rozczarowanie, to jego aktualna ekspresja była po prostu esencją czarnowidztwa. Położyłaś się na łóżku i wtedy Bumblebee wstał, aby się nad Tobą nachylić. 

-Może nie spodoba ci się moje podejście, ale nie traktuję swojej sfery łóżkowej szczególnie poważnie. To jest dla mnie po prostu... Czysta zabawa, moment, podczas którego nie myślę o niczym szczególnym i daję się ponieść emocjom. Może moje nastawienie nie należy do najodpowiedniejszych, ale tak właśnie jest - wyjaśniłaś. 

Powiedz (Imię), byłaś kiedyś w związku dłużej, niż parę miesięcy?

-Heh, nie dłużej niż miesiąc. 

Więc może to dlatego tak do tego podchodzisz. Wszystkie Twoje "razy" były robione bez miłości, Tobą i tymi... Samcami kierowały animalistyczne instynkty. Może to głupie, ale wydaje mi się, że uczucia mają duże znacznie w takich sytuacjach.   

-Nie, Bee, to nie głupie - odparłaś, po czym wsparłaś się na łokciach - Właściwie, to ma duży sens. Moja ty mądra osobówko. 

Wyciągnęłaś rękę przed siebie i pogłaskałaś go po głowie. Zabzyczał zadowolony, zapominając o temacie sprzed chwili. 

Temat, który poruszyliście, siedział Ci w głowie jeszcze przez kilkanaście minut i przypominał w najmniej odpowiednich momentach (na przykład, przez sen). Bee naprawdę miał dużo racji. Dotychczas, wszyscy Twoi partnerzy byli w porządku, ale nie było to jakieś spektakularne przeżycie. Była to jedna z tych czynności, którą uważałaś za drugorzędną i pomagającą się zrelaksować, tyle. 

Cholera, miałaś prawie osiemnaście lat i nigdy nie byłaś zakochana. Nawet mając te, trzynaście, czternaście lat, nie znajdowałaś obiektów westchnień, jak Twoje tamtejsze rówieśniczki. Nie zwracałaś na to uwagi, aż do teraz! To coś z Tobą było nie tak, czy nie znalazłaś jeszcze tego jedynego?

Uch, zaczęłaś poważnie martwić się o swoje życie miłosne. Niech Cię, Bumblebee! Jakbyś miała mało problemów. 

***

Kolejne dni mijały nieubłaganie. Sezon testowy nadal trwał, a Ty zakuwałaś, ile czasu było. Zauważyłaś również, że zaczynasz zaniedbywać powoli Rafaela, dlatego pewnego popołudnia zabrałaś go na rozmowę i obiecałaś, że w w najbliższy weekend spędzisz z nim cały dzień. Odparł, iż nie musisz przepraszać, bo nie czuł się tym specjalnie skrzywdzony; rozumiał odpowiedzialność Twojego zadania i jeszcze zaproponował pomoc, jeśli nie byłabyś wstanie sobie z czymś poradzić. Nie mogłaś wymarzyć sobie lepszego brata. 

Raf okazał się przydatny w momencie, kiedy z jakiegoś powodu (zazwyczaj w weekendy) rodzice zauważyli, że nie ma Cię w pokoju. Krył Cię jak tylko mógł, a z racji tego, że też był małym spryciarzem, to uchodziło Wam to na sucho. 

Siedziałaś na ramieniu Steve'a i korzystałaś z remontu w laboratorium. Podczas małych testów na Energonie, Tobie i Knockout'owi, eksperyment wyrwał się spod kontroli, przez co zrobił się mały pożar. Na szczęście, zdążyliście uciec, a Vehicony ugasiły Wasze niedoszłe dzieło. 

-A ty Steve, masz dziewczynę? Albo, jak to się u was mówi, Conjux Endura? - Spytałaś prosto z mostu, ciągle mając w głowie rozmowę ze swoim opiekunem. Mech oderwał się od klawiatury, na której spisywał raport i pokręcił głową - Dlaczego? Taki przystojny Vehicon nikogo nie znalazł?

-Nie. Ciężko jest stworzyć z kimś więź, kiedy wokół panuje wojna - powiedział, a Ty uderzyłaś się mentalnie. 

-Przepraszam Steve, nie powinnam była pytać.

-Nie przepraszaj (Imię). Nie wiedziałaś - przytaknęłaś głową, nie chcąc pogarszać swojej sytuacji. Niech pozostanie na takim poziomie informacji o Tobie, jak teraz. 

-Zmieniając temat, na jakiś weselszy, ostatnio byłam na imprezie i...

Zaczęłaś opowiadać mech'owi o swoich miłosnych podbojach i, ku Twojemu zdziwieniu, uważnie Cię słuchał. Wydawał się naprawdę zainteresowany życiem na ziemi. Co jakiś czas wtrącał się i zadawał krótkie pytania. Wasza relacja obrała bardzo dobrą drogę. 

-(Imię), laboratorium naprawione - powiedział Knockout, wchodząc do pomieszczenia, ramię w ramię ze Starscream'em. 

-Jasne. Dzięki za pogawędkę, Steve - poklepałaś go przyjacielsko po ramieniu i chciałaś, schodzić, ale nie obniżył ręki. 

-Odprowadzę cię - powiedział tylko, odrywając się od konsoli. Pokiwałaś głową z entuzjazmem i skierowaliście się razem do drzwi. 

-Widzę (Imię), że zdobywasz przyjaciół - Fuknął za Wami Starscream, a jego głos uciekał ironią. Ku jego zdziwieniu, odwróciłaś się przez ramię i lekko się uśmiechnęłaś. 

-Właściwie to tak. 

Knockout i komandor popatrzyli po sobie zdziwieni, a Ty, wraz ze Steve'm, rozpoczęłaś kolejny, ziemski temat do rozmowy. 

Knockout x HumanReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz