Rozdział 15

1.1K 78 24
                                    

Wpatrywałaś się tępo w okno, które było Twoim jedynym źródłem informacji o otaczającym Cię świecie także jedyną interesującą rzeczą w ciemnej, ogromnej celi. Oprócz łóżka szpitalnego i kroplówki, nie było tu nic. Zupełnie jak w Twojej głowie. O niczym nie myślałaś, nic nie zaprzątało Twojego umysłu, a jakiekolwiek próby chęci rozmowy, ignorowałaś.

Zajmował się Tobą jakiś inny mech, aniżeli Knockout. Również był doktorem, ale znacznie mniej kontaktowym. Jego zadaniem było utrzymać Cię przy życiu i nic innego do nie obchodziło.

Minęły trzy dni, odkąd się obudziłaś i siedem od Twojego pamiętnego buntu. Myślałaś, że umrzesz po zniszczeniu pistoletu. To się jednak nie stało i, oprócz poparzonej szyi, części nóg, a także jednej ręki, straciłaś cztery palce lewej dłoni. Nie dało się ich odratować. Tylko kciuk się ostał. 

Gdybyś tylko miała dostęp do laboratorium, zrobiłabyś sobie jakąś funkcjonalną protezę, ale nie. Trzymali Cię w jednym pomieszczeniu tylko po to, byś szybko doszła do siebie i dalej mogłaś dla nich pracować. O ile Megatron nagle nie stwierdzi, że jesteś zbyt dużym problemem i zdecyduje się strzelić Ci w głowę. 

Przez trzy dni nie mówiłaś nic. Wtedy, do pokoju wszedł ktoś inny od cichego doktora. Po krokach poznałaś, że jest to nie kto inny, aniżeli Starscream.

-Nie mam pojęcia, jak udało ci się przeżyć - zaczął, ale kiedy nie zwróciłaś na niego uwagi, podszedł bliżej - Lord Megatron wysłał mnie, żeby przekazać ci, że za kilka dni zostaniesz przeniesiona do innej sali, gdzie będziesz miała potrzebny sprzęt i ponownie wrócisz do pracy, ale na jego zasadach.

-Starscream - powiedziałaś po chwili, zdobywając jego uwagę. Twój głos był ochrypnięty i słaby. Odwróciłaś głowę w jego stronę - Po prostu mnie zastrzel.

-Co? Dlaczego?! To znaczy - odchrząknął - Czemu miałbym to robić?

-Nie będę więcej dla was pracować. Nie po tym, co się stało i ty dobrze o tym wiesz - ponownie odwróciłaś głowę w stronę okna - To tylko kwestia czasu zanim Megatron to zrobi. Przynajmniej wiem, że ty zrobisz to szybko.

-Nie ma takiej możliwości - prychnął - Chyba, że chcesz, żeby moją głowę zdobył pierwszy.

Nie odezwałaś się więcej, a mech, widząc, że nic nie wskóra, wyszedł z pomieszczenia. Zdziwił się nieco, kiedy przy drzwiach zauważył głównego medyka. Knockout opierał się plecami o ścianę i czekał, aż wyjdzie.

-Jeśli chcesz spytać, jak czuje się twoje zwierzątko, to nie najlepiej - mruknął komandor, a Knockout otworzył szerzej oczy. Nie powinno go tu być (Megatron stwierdził, że to on Cię nie dopilnował, przez co wyszło jak wyszło), ale nie mógł powstrzymać się, aby chociaż na chwilę do Ciebie nie zajrzeć.

-Co masz na myśli?

-Poprosiła, żebym ją zastrzelił - powiedział prosto z mostu - I, prawdę mówiąc, ta prośba ma w sobie dużo logiki.

Czerwony mech zacisnął pięści. Ledwo jakoś zdołał przełknął stratę Breakdown'a, a teraz dociera do niego, że może stracić też Ciebie. Coraz bardziej zastanawiał się nad porzuceniem tego wszystkiego i zaszyciu się na jakiejś starej planecie.

-Starscream, mam do ciebie prośbę.

-Co wy macie dzisiaj z tymi prośbami?

-Około drugiej dwadzieścia uruchom most ziemny. Ustaw losowe koordynaty.

-Czy ty chcesz...

-Po prostu to zrób.

Minęła dłuższa chwila, zanim Starscream odpowiedział, tym samym decydując o Twoim przyszłym losie.

Knockout x HumanReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz