Rozdział 10

1.2K 93 54
                                    

Piłaś swojego trzeciego drinka. Normalnie nie zrobiłoby to na Tobie większego wrażenia (miałaś dosyć mocną głowę i zjadłaś porządny obiad przed wyjściem), ale Martha zamówiła dosyć mocne trunki. Efektem było gorąco, które rozlewało się w całym Twoim ciele, znaczne poprawienie nastroju i chęć bliskości jakiegoś przystojnego samca. 

-(Imię), patrz, Bruce się na ciebie patrzy - szepnęła Daryl, a Ty przestałaś bawić się palemką w swoim napoju. Zaczęłaś rozglądać się po klubie, aż w końcu zauważyłaś szkolnego gracza siatkówki. Był wysoki, całkiem wysportowany i niezmiernie popularny. Wspomniałyście o nim ostatnio, kiedy zerwał z Rose, ale tak to wcześniej z nim nie rozmawiałaś. Kiedy w końcu go zauważyłaś, puściłaś mu oczko i, jak gdyby nigdy nic, wróciłaś do rozmowy z przyjaciółkami. Zanęta podziałała po kilku chwilach. 

-Idzie - mruknęła Martha, a Ty zarzuciłaś włosami, mając ochotę na małą zabawę. Usłyszałaś, jak za Tobą staje i powoli się odwróciłaś. 

-Hej - powiedział, a Ty przyjrzałaś mu się z bliska. Nie mogłaś odmówić mu dobrego wyglądu; gęste, brązowe włosy i ciemno brązowe oczy. Kiedy się uśmiechał, widoczne były urocze dołeczki. 

-Hej - odparłaś, również lekko unosząc wargi - Znamy się?

-Nie, ale bardzo chętnie bym to zmienił - zaśmiał się nerwowo, a Ty spojrzałaś się na koleżanki - Zechciałabyś pójść ze mną na parkiet?

-Jeżeli te miłe panie nie mają nic przeciwko, abym je zostawiła... - odpowiedziały Ci, wręcz krzycząc, że masz je zostawić i iść się bawić. 

Tego wieczora dowiedziałaś się, dlaczego miał takie powodzenie u dziewczyn. Inteligentny, przystojny i nienachalny; te cechy sprawiały, że bardzo dobrze bawiłaś się w jego towarzystwie, tańcząc, dopóki nie zabrakło Ci sił. Mimo wszystko, oprócz dużej sympatii, nie poczułaś do niego niczego innego. Potrzebowałaś o wiele więcej, aby się zauroczyć. 

Niestety, wszystko co dobre, kiedyś się kończy. W Twoim wypadku była to zbliżająca się godzina dwudziesta druga. 

-Bruce, dzięki za miło spędzony czas, ale muszę zmykać. Pójdę się jeszcze pożegnać z koleżankami i idę do domu - powiedziałaś, zarzucając sobie na ramiona skórzaną kurtkę. 

-Odprowadzę cię - zaproponował od razu, ale tylko pokręciłaś głową.

-Słodki jesteś, ale wrócę sama. Mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia po drodze. Do zobaczenia w szkole - stanęłaś na palcach i przyjacielsko go objęłaś. Odpłacił się tym samym, po czym oddaliłaś się w stronę przyjaciółek. Namawiały Cię, żebyś została jeszcze trochę, ale niestety, obowiązki wzywały. Dopiłaś resztę alkoholu, ucałowałaś swoje dziewczyny w policzki i ruszyłaś w swoją stronę. 

***

Myślałaś, że chłodne powietrze jakoś Cię otrzeźwi. Nawet trochę pomogło, ale nie na tyle, aby Twoje problemy z płotem wyparowały. Przejście zajęło Ci dwa razy dłużej, a na końcu i tak padłaś twarzą w ziemię (na szczęście nie błoto). Nie było czasu, żeby się przebrać i, wystrojona jak szczur na otwarcie kanału, weszłaś na Nemezis. 

Soundwave, od razu na wejściu, wyświetlił na swoim panelu pytanie, odnośnie dziwnego stanu Twojego ciała, ale zbyłaś go okresem (nie miał pojęcia, co to jest. Kiedy sobie poszłaś, sprawdził i nie spał przez całą noc). Dotarcie do laboratorium zajęło Ci dłużej niż zazwyczaj, ale w końcu dotarłaś. 

W nos od razu uderzył Cię specyficzny zapach Energonu. Odwróciłaś się w kierunku części, gdzie Knockout wykonywał zabiegi i zdębiałaś. Na stole, wpół leżał Breakdown. Nie miał jednego oka, a na jego ciele rozryte były rany i blizny. 

Knockout x HumanReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz