Rozdział 9

1.1K 93 32
                                    

Miałaś bardzo dziwny sen. Śniło Ci się, że znalazłaś się na planie filmu dla dorosłych i nie mogłaś wydostać się z domu, w którym działa się akcja. Żeby porozbierani aktorzy wokół Ciebie byli przystojni, ale nie. Nikt nie był w Twoim typie. 

Otworzyłaś oczy w panice. Zamiast swojego (kolor) sufitu, zauważyłaś znajomy metal. Oprócz tego, że było Ci gorąco, to blat, na którym leżałaś, był niesamowicie niewygodny i czułaś każdy mięsień w plecach.

Zaraz, blat?

Podniosłaś się do siadu i zdałaś sobie sprawę, iż była to czyjaś ręka. I to nie byle kogo, a Twojego naukowca partnera. Jego głowa leżała obrócona w Twoją stronę, dlatego zauważyłaś, że smacznie śpi. Czy będzie błędem, jeśli powiesz, że przespałaś się z Knockout'em? Wyrywasz te mech'y jak przedszkolaki cukierki. 

Najciszej jak potrafiłaś, zeszłaś z ręki i podeszłaś do jego twarzy. Powinnaś go obudzić? Może mieć do Ciebie pretensje, jeśli tego nie zrobisz. Z drugiej strony, może być również zdenerwowany, jeśli go tak zostawisz. Pięćdziesiąt procent na sukces.

Po dłuższym zastanowieniu, zdecydowałaś się na drugą opcję. Byłaś ciekawa, jak skończyliście w takiej sytuacji. Knockout z własnej woli nie zainicjowałby takiej sytuacji. Czy może jednak...? No nic, zaraz się dowiesz.

Wyciągnęłaś rękę i potarłaś go po policzku. Mruknął coś przez sen i zbliżył rękę, na której wcześniej leżałaś, aby się podrapać, jednocześnie przyciskając Cię do swojej szyi. Miałaś również pecha, że nie odłożył jej na miejsce, a położył tak, iż przyciskała Twoje biodra. Nie mogłaś się ruszyć w żaden sposób. W ramach desperacji, zaczęłaś go odpychać, ale był zdecydowanie za ciężki. Po kilku minutach walki z kupą złomu, poddałaś się. Nie było szansy, aby udało Ci się go przesunąć. 

Zdołałaś wyciągnąć telefon z tylnej kieszeni spodni. Było kilka minut po ósmej. Jak dobrze, że była sobota. Inaczej rodzice od razu zauważyliby Twoje zniknięcie, a tak pewnie myślą, że odsypiasz. Około dziesiątej mama pewnie przyjdzie sprawdzić, czy żyjesz. Miałaś jednak nadzieję, iż w razie czego, Rafael coś wymyśli i będzie Cię kryć. 

-Knockout - powiedziałaś dosyć głośno, po czym popukałaś w jego rękę - Pobudka. Słoneczko już wstało. Jak zaraz się nie obudzisz to przyjdzie pan i cię zabierze. 

Niestety, te brutalne groźby nie dały rezultatów i chwilę później, pomimo podniesienia tonu głosu, nadal nic. Westchnęłaś i poczułaś, że już nawet nie bolały Cię nogi. Nie było tak, że przyzwyczaiłaś się do bólu; w ogóle niczego nie czułaś! Ściskał Cię tak mocno, że traciłaś dopływ krwi. 

-Knockout, jak zaraz nie puścisz, to mnie zabijesz! - Krzyknęłaś, jednocześnie lekko ciągnąć go za kable przy szyi. Tuż po tym, jego metalowe usta lekko się uchyliły i wypuścił z siebie powietrze. Powtórzyłaś tę czynność i, z każdą chwilą, zauważałaś coraz większą ilość Energonu wpływającego na jego policzki. Zastanawiałaś się, dlaczego jego mechaniczny organizm wywołuje u niego taką reakcję, ale odpowiedź przyszła dosyć szybko, kiedy jęknął przez sen. Otworzyłaś szeroko oczy i zaprzestałaś swojej czynności. To było... Niespodziewane. Nie miałaś pojęcia, że mech'y mogą mieć punkty erogenne. Znaczy, wiedziałaś, iż ich metal potrafi odczuwać wszelkiego rodzaju dotyk, ale żeby byli tak podobni do ludzi w tym aspekcie?

Jeśli tak na to spojrzeć, nigdy nie zainteresowałaś się ich biologią i sposobem reprodukcji. Będziesz musiała zmienić to w najbliższym czasie. 

-Czemu przestałaś? - Wzdrygnęłaś się, słysząc jego zaspany głos. 

-Knockout... Wcale nie spałeś, czyż nie? 

-Ciężko odpoczywać, kiedy koło ucha coś trajkocze jak katarynka - odparł, w końcu uwalniając Cię z uścisku. Usiadłaś na ziemi i zaczęłaś rozmasowywać swoje nogi - To zemsta za to, że mnie nadepnęłaś. 

-Zemsta? A myślałam, że już spłaciłam swój dług - wyszczerzyłaś usta w zawadiackim uśmiechu i zniżyłaś głos - Robiąc ci dobrze.

-Nie bądź taka pewna siebie - prychnął, prostując się na krześle - To o wiele za mało, żebym cokolwiek poczuł. 

-No to czemu jesteś taki czer... Niebieski?

-Myśl o tym, że będę musiał cię wysłuchiwać wywołała frustrację, której to jest efektem - odparł, wymyślając na poczekaniu - Długo tu jeszcze będziesz? Chciałbym w spokoju odpocząć. 

-Już się zbieram - powiedziałaś, podnosząc się i zawieszając swoją torbę na ramię. Zeszłaś po, dostosowanej do Twojego rozmiaru, drabince i po chwili stałaś przy drzwiach. Otworzyły się, ale zdecydowałaś się jeszcze coś powiedzieć - Dzięki, że nie pozwoliłeś mi zmarznąć. W nocy potrafi być tu naprawdę zimno. 

I już Cię nie było. 

***

Po przyjściu do domu wzięłaś długi, gorący prysznic, zjadłaś coś i położyłaś się w wygodnym łóżku, odsypiając calutki tydzień. Obudziłaś się dopiero trzynastej. Podczas sprawdzania godziny w telefonie zauważyłaś spam na czasie ze znajomymi. Zapomniałaś, że o siedemnastej miałaś wyjść do klubu z Marthą i Daryl. Przewodnicząca była odpowiedzialna tylko w szkole. Jako jedyna pełnoletnia, czasem zabierała Was na drinki. 

Rafaela nie było w domu; domyślałaś się, gdzie spędzał aktualnie wolny czas. Uderzyła Cię nutka nostalgii. Dawno nie widziałaś się z Autobotami, a rozmowa przez telefon to nie to samo. Ech, gdyby tylko dzień byłby dłuższy, może znalazłabyś chwilę, aby do nich zajrzeć. Może Decepticony niczego by nie zauważyły? Na razie lepiej nie próbować. Skąd mogłaś wiedzieć, czy podczas tego snu Knockout nie wszczepił Ci jakiegoś nadajnika? Naukowcy są nieprzewidywalni. 

Postanowiłaś spędzić najbliższe godziny produktywnie; pół godziny poświęciłaś na naukę, a resztę na seriale i filmy. Potrzebowałaś czegoś na odmóżdżenie, po tak intensywnym tygodniu. 

Pół godziny przed tym, jak Deryl miała po Ciebie przyjść, zaczęłaś się szykować. Ubrałaś krótką, stylową sukienkę, buty na obcasie, zrobiłaś delikatny makijaż i ułożyłaś włosy. Nie zamierzałaś nikogo dzisiaj podrywać. Po prostu, chciałaś poczuć się ładnie. 

-Deryl, ty seksowna bestio. Od kiedy ubierasz się w czerwień? - Spytałaś, wychodząc z domu. Brązowowłosa okręciła się wokół własnej osi, a wiatr podwiał jej spódniczkę. 

-Od kiedy postanowiłam w końcu kogoś wyrwać - uśmiechnęła się, a Ty poprawiłaś torebkę przewieszoną przez ramię - Ty też ładnie wyglądasz, miła odmiana od spodni. 

-A dziękuję. Martha już czeka? 

-Będzie za piętnaście minut. 

-Czyli tyle co my, nie każmy jej czekać.

 ***

Knockout odetchnął, kiedy w końcu wyszłaś z jego gabinetu. Konwersacja powoli zaczynała przybierać niebezpieczny obrót. Kończyły mu się wymówki na Twoje zaczepki. Ledwo udało mu się wybrnąć. 

Jego sen nie był zbyt głęboki. Właściwie, zaczął się przebudzać, kiedy dotknęłaś go za pierwszym razem. Postanowił jednak udawać, że śpi i sprawdzić, co zrobisz. Żeby nie było tak nudno (a i w ramach zemsty) zdecydował, iż unieruchomienie Cię może doprowadzić do zabawnych sytuacji. Tak też było, dopóki nie zaczęłaś pocierać bardzo, ale to bardzo wrażliwej części jego ciała. Wtedy zaczął lekko tracić kontrolę nad sytuacją. Zauważył jednak, że kompletnie nie wiedziałaś co robiłaś, dlatego postanowił dać Ci lekką podpowiedź. 

Na początku westchnął, ale to Cię nie powstrzymało. Kiedy jednak pociągnęłaś trochę mocniej, przez dosłownie chwilę rozpłynął się pod Twoim dotykiem. Zaczęło robić mu się gorąco i poczuł napływ Energonu do twarzy. Od dawna nikt nie go tak nie gładził, dlatego był dosyć wrażliwy. 

,,Czemu przestałaś? " Wyrwało mu się. Na szczęście, wzięłaś to za ironię i nie musiał się tłumaczyć z tej wpadki.

Czuł się sobą zażenowany, że tak mała istota, jednym gestem, doprowadziła go do utraty wewnętrznego spokoju. Nie powinien czuć się w ten sposób, a jednocześnie byłby wdzięczny, gdybyś nie przestawała. Ludzie mieli na to dobrą nazwę; konflikt wewnętrzny. 

Knockout x HumanReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz