Rozdział 4

1.2K 86 27
                                    

Podałaś Soundwave'owi koordynaty, które sprawnie wklepał w komputer i stworzył most ziemny, który wychodził na ogródku opuszczonego domu, znajdującego się dwie ulice od Twojego. Nie było mowy, abyś podała im prawdziwe miejsce zamieszkania.

-I pamiętaj, jutro w tym samym miejscu o dziesiątej. Nie spóźnij się! - Krzyknął ze Tobą medyk. Przeszłaś przez most, nie oglądając się za siebie. Kiedy wylądowałaś na ziemi, powstrzymałaś się, aby jej nie pocałować. Był już późny wieczór, więc nie było słychać praktycznie nic oprócz samochodów, które czasem przejeżdżały obok.

-Jak dobrze - mruknęłaś. Żadnych mech'ów, statków i poczucia zagrożenia. Chętnie posiedziałabyś tak jeszcze trochę, ale jeszcze trochę i zacznie się wydzwanianie, gdzie jesteś. Podniosłaś się więc szybko i poszłaś w stronę domu. Ominęłaś opuszczoną posiadłość, po czym skierowałaś się w stronę furtki. Kiedy okazało się, że jest zamknięta, zaczęłaś szukać dziury w płocie. Niestety, takowej również nie było, dlatego postanowiłaś spróbować przejść górą. Położyłaś stopę w kamiennej szparze, chwyciłaś za ozdobniki tworzące dziwne wzory i w końcu się podciągnęłaś. Zgrabnie przełożyłaś nogę i z nieco mniejszą gracją, wylądowałaś po drugiej stronie płotu. Będziesz musiała nauczyć się robić to szybciej, jeśli chciałabyś zdążyć jutro na czas.

***

Kiedy tylko otworzyłaś drzwi od swojego pokoju, zauważyłaś trzy osoby siedzące na Twoim łóżku. Miko i Jack pocieszali Rafaela, który trzymał Twoje zdjęcie w rękach. Widząc jednak, kto wszedł do pokoju, znieruchomieli.

-Wybaczcie, że zajęło mi to tak długo. Deceptikony okazali się lepsi w negocjacjach, aniżeli przypuszczałam.

Brat rzucił się na Ciebie, a Ty mocno go objęłaś. Dwoje przyjaciół również przyłączyło się do okazywania sobie czułości i chwilę później miałaś koło siebie trzy ciepłe grzejniki (ludzie byli tacy mięciutcy w porównaniu do mech'ów). Odczepiłaś ich od siebie, zamknęłaś drzwi, po czym usiadłaś na łóżku. Chciałaś zacząć opowieść, ale w międzyczasie do Raf'a zadzwonił Ratchet, który nagle zaczął wykrywać sygnał z Twojego telefonu. Postanowiłaś, że opowiesz im całą historię ze wszystkimi szczegółami.

-... I wtedy doszliśmy do porozumienia.

-Ale (Imię), to oznacza, że nie będziesz mogła więcej odwiedzać Autobotów?

-Najpierw szkoła, a potem praca? Zamęczysz się!

-Naprawdę nie było innej możliwości? Musiałaś sprzymierzyć się z Deceptikonami?

-Tak, możliwe, i nie. Jeśli chcę, żebyście byli bezpieczni, to nie mam innego wyjścia.

-Bardzo szlachetnie, (Imię) - usłyszeliście z telefonu głos Optimusa - Ale czy twoje ciało wytrzyma taki wysiłek? W ostateczności moglibyśmy poprosić agenta Fowlera, aby umieścił wszystkich zagrożonych ludzi w bezpiecznym miejscu.

-Na razie nie ma takiej potrzeby. Dam sobie radę, Optimusie. W międzyczasie, jak już trochę mi zaufają, postaram się przemycić dla was jakieś cenne dane. Drugiej takiej szansy może nie być. Poza tym - położyłaś rękę na głowie brata - Przechodziłam przez gorsze. Wiecie, że jak był mały to ciągle płakał? Wtedy też nie dało się spać.

-Jeśli sytuacja zacznie wymykać się spod kontroli, zawiadom nas natychmiast. Nie możemy ryzykować utraty tak cennego sojusznika - powiedział, a Ty lekko się uśmiechnęłaś.

-Optimusie przestań, bo się zaczerwienię. Ach i jeszcze jedno, od razu mówię, że mam zamiar wykorzystać ich sprzęt i zacząć tworzyć. Ratchet? - Upewniłaś się, że Cię słyszy.

Knockout x HumanReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz