Majowy poranek był rześki i wyjątkowo przyjemny. Tosia pokonywała swoją rutynową trasę biegową z zaskakującą lekkością. Dwa ogromne owczarki niemieckie biegnące na długich linkach przy jej boku również zachowywały się tego dnia nienagannie. Większy i starszy o wdzięcznym imieniu Orfeusz ani razu nie odwrócił uwagi od trasy biegu, co było wielkim osiągnięciem patrząc na fakt, że pies miewał problemy z rozproszeniami. Biegnąca tuż obok młodsza suczka — Rawka — również wytrwale pędziła do ich celu. Dobiegli tam wraz w właścicielką kilka minut później. Tosia zatrzymała się w miejscu, gdzie leśna droga przechodziła w śródpolną asfaltówkę, i sprawdziła czas na zegarku. Uśmiechnęła się zadowolona, widząc, że poprawiła wynik sprzed dwóch dni, potem zdjęła plecak, wyjęła przenośne miski i nalała psom wody. Opróżniły je do dna, więc zrobiła jeszcze jedną dolewkę, a dopiero potem zabrała się za uzupełnienie własnych płynów.
Na granicy lasu i pola spędzili jeszcze kilka chwil, które Węcińska przeznaczyła na uregulowanie oddechu po wyczerpującym interwale. Mimo zmęczenia naprawdę lubiła te chwile, kiedy przebywała tylko z psami na łonie natury. Dawało jej to niepowtarzalną okazję do naładowania psychicznych baterii, które po służbie coraz częściej wyładowywały się do zera.
Tosia nieśpiesznym krokiem ruszyła przez asfaltową drogę w kierunku domu. Psy miały teraz okazję na obwąchanie wszystkich mijanych po drodze obiektów. W efekcie ich właścicielka była zmuszona do zatrzymywania się co kilka metrów, ale nieszczególnie jej to przeszkadzało.
Kochała te zwierzęta całą sobą, traktowała je jak członków rodziny i była w stanie zrobić naprawdę wiele, byle zapewnić im dostatnie, spokojne życie. To one zawsze stanowiły numer jeden na liście priorytetów dwudziestopięciolatki. Swego czasu wiązała z psami nawet plany zawodowe — zaczęła stacjonarne studia z behawiorystyki zwierząt w Lublinie i choć kończyła je już w trybie zaocznym, będąc jednocześnie na szkole policji w Legionowie, nigdy nie żałowała poświęconego na naukę czasu. Nawet, jeśli ostatecznie obrała inną życiową ścieżkę.
Tytuł inżyniera behawiorystyki pomógł jej w dobrym wychowaniu tych wyjątkowo podatnych na naukę owczarków. Sam wybór hodowli padł na te najbardziej uznane. Dziadkowie i rodzice Orfeusza mogli poszczycić się tytułami championów oraz pierwszymi miejscami zajmowanymi nie tylko na wystawach krajowych, ale także międzynarodowych, jak na przykład Międzynarodowa Wystawa Psów CACIB. Rodzice Rawki sukcesy odnosili głównie na pokazach krajowych, ale suczka również posiadała niemal królewskie geny. Obydwa psy prezentowały niemalże idealny przykład zgodnego z wzorcem FCI owczarka niemieckiego, były też okazami zdrowia i posiadały wyjątkowo podatne na szkolenie charaktery.
Teraz, patrząc jak Rawka delikatnie prowokuje swojego kolegę do zabawy, Tosia mogła dodać do tego opisu jeszcze jedną istotną kwestię. To suczka była bardziej żywiołowa z tej dwójki. Orfi odpowiadał wprawdzie na zaproszenia do zabawy, ale nigdy jej nie inicjował. Pałeczkę zawsze przejmowała Rawka.
Mocniejsze szarpnięcie linki skłoniło Węcińską do uśmiechu.
— Zostaw — wydała krótką komendę, po której suczka przestała tarmosić ucho Orfiego i zajęła się węszeniem.
Dostanie się do domu zajęło im nieco ponad pół godziny. Gdy tylko weszli na podwórko, Tosia spuściła psy ze smyczy, a sama skierowała kroki wzdłuż drewnianej ściany domu do głównego wejścia, które znajdowało się nieco głębiej na posesji.
Domek należał niegdyś do jej rodziców. Spędziła w nim pierwsze kilka lat swojego życia, po których rodzice postanowili przeprowadzić się do większego budynku. Taka decyzja spowodowana była faktem przyjścia na świat rodzeństwa Tosi. Pojawienie się najpierw dwa lata młodszej od niej Sylwii, a potem cztery lata młodszego Wojtka niejako wymusiło zmienienie miejsca zamieszkania na coś większego, gdzie na świat przyszła młodsza aż o osiem lat Iza. Dom, który opuścili, pozostał jednak w ich rękach i tylko czekał, aż któreś z dzieci będzie chciało tam zamieszkać. Taka okazja nadarzyła się ponad trzy lata temu, kiedy Tosia po pozytywnym przejściu rekrutacji dowiedziała się, że po kursie szkolenia podstawowego będzie służyć na jednostce w Lubaczowie.
CZYTASZ
Czerwony sweter
Mystery / ThrillerTrwa korekta. Tom pierwszy Serii Krwi. *** Pozornie tylko spokojna miejscowość na południowym wschodzie Polski, niewielki, mały światek, gdzie nie dzieje się praktycznie nic, a praca wydziału kryminalnego opiera na papierkowej robocie, i jedno wyd...