— Policja! Proszę otworzyć drzwi!
Trzy uderzenia w drzwi później Tosia z rezygnacją odsunęła się dwa kroki i zerknęła do tyłu, na uśmiechniętego od ucha do ucha Sebastiana.
— I co się tak szczerzysz?
Wzruszył beztrosko ramionami.
— Chłopaki mówili już, że nikogo tu nie ma, ale skoro już się upewniłaś, to możemy jechać dalej? — rzucił kpiarsko, co skwitowała ciężkim westchnieniem.
— Nienawidzę cię, Sebastian — warknęła, zbiegając po schodach w kierunku wyjścia z bloku.
— Miło to słyszeć — odparł wesoło, nim sam poszedł w jej ślady.
Wyszli z ciemnego, chłodnego korytarza, czując gorące powietrze uderzające ich po twarzach. Słońce już powoli chyliło się ku zachodowi, ale otoczenie wciąż jeszcze było nagrzane po upalnym dniu. Brodzki odetchnął głębiej. Wielkimi krokami zbliżało się lato, a jemu tego wieczora aż chciało się żyć.
— Gdzie dalej? — zapytał, kiedy doszli do nieoznakowanej skody.
Tosia pokręciła z rezygnacją głową.
— Ty mi to powiedz — mruknęła ciężko. — Ja powoli tracę wiarę, że w ogóle ją znajdziemy...
Uśmiechnął się niemrawo po jej słowach, wsiadł do radiowozu, poczekał, aż ona też znajdzie się w środku, i finalnie odpalił samochód.
— Za szybko się poddajesz, Tośka. Przecież od początku wiadomym było, że jej tu nie znajdziemy — wyjaśnił krótko. — To nie powód do łamania się. Razem z nami szukają jej jeszcze cztery inne patrole. Jeżeli jest w miasteczku, to na pewno ktoś na nią trafi — dodał pokrzepiająco.
— Gorzej, jeżeli jej nie ma — odparła markotnie, wbijając wzrok w czerwieniejące na horyzoncie słońce.
— Tym będziemy martwić się, jak jej nie znajdziemy. Na razie zadzwoń do Kasi i zapytaj, jak im idzie — zasugerował, nim sprawnie wyjechał z terenu osiedla i skierował samochód na obwodnicę Krzesikowa.
Tutaj już nie żałował gazu i zdecydowanie nacisnął pedał, kiedy tylko wyjechali poza teren zabudowany. Musiał jak najszybciej dostać się na drugi koniec miejscowości, a mógł to zrobić w tak krótkim czasie tylko za sprawą obwodnicy. Gdy on pokonywał w skupieniu kolejne metry praktycznie pustej drogi, Tosia prowadziła telefoniczną rozmowę z ich koleżanką po fachu. Po zakończeniu połączenia poinformowała go jeszcze, że za kilka minut mają pojawić się pod posterunkiem, a potem oboje zamilkli, dając przyjemnej ciszy na dobre rozpanoszyć się w samochodzie.
Na rondzie przy wyjeździe z miasteczka Sebastian skierował samochód w stronę rynku. Jechali teraz dokładnie czterdzieści kilometrów na godzinę, prędkością charakterystyczną dla tempa patrolowego. Oboje skupiali uważny wzrok po obu stronach drogi. Nic nie mogło im umknąć akurat dzisiaj i chociaż przesuwających się po chodnikach pieszych nie było o tej porze wiele, kryminalni nie tracili czujności. Gdzieś wśród nich mogła kryć się poszukiwana Aleksandra Górska.
W milczeniu dojechali pod posterunek i dopiero po wyjściu z radiowozu zaczęli wymieniać między sobą pojedyncze zdania na temat tego, co udało im się uzyskać do tej pory. Przystanęli pod ścianą krzesikowskiego posterunku, oparli się o chropowatą powierzchnię i kontynuowali luźną konwersację wpatrzeni w oświetlone czerwonym światłem zachodzącego słońca drzewa. Na resztę zaangażowanych w poszukiwania policjantów nie czekali wcale długo. Po chwili pod posterunkiem pojawiły się kolejne cztery radiowozy, a następne kilka sekund później obok kryminalnych stali już Kasia wraz ze swoim patrolowym partnerem, Maćkiem, Krzysiek, Darek, czterech policjantów prewencji z komendy powiatowej oraz naczelnik wydziału kryminalnego. Wolski poinformował wszystkich lakonicznie, że idzie na posterunek i wraz z kierownikiem będą czekać na rozwój sytuacji, natomiast policjanci za kilka minut mają ponownie wyruszyć na ulice. Po tych słowach wdrapał się po schodach i ostatecznie zniknął za drzwiami, zostawiając funkcjonariuszy samych.
CZYTASZ
Czerwony sweter
Mystery / ThrillerTrwa korekta. Tom pierwszy Serii Krwi. *** Pozornie tylko spokojna miejscowość na południowym wschodzie Polski, niewielki, mały światek, gdzie nie dzieje się praktycznie nic, a praca wydziału kryminalnego opiera na papierkowej robocie, i jedno wyd...