11. „Paulina taka nie jest"

155 16 90
                                    

Tosia wychodziła właśnie z łazienki, gdy jej uwagę przykuła nietypowa cisza wszędzie wokół. Szybko zdała sobie sprawę, że za wielu policjantów przecież na komendzie nie było — miażdżąca większość rozjechała się w teren, znacznie mniejsza część zaszyła w pokojach, nikt nie zaczynał też służby o tej godzinie, co na pewno przyczyniło się do takich pustek na korytarzu.

Spojrzała przez okno na zasnute gęstymi, ciężkimi chmurami niebo. Chyba zanosiło się na jakąś burzę, bo świat gwałtownie pociemniał. Do wnętrza budynku również nie docierało wiele światła. Ta krótka chwila była przepełniona ciężarem wiszącym w powietrzu. Mimo to Węcińska musiała przyznać, że aura przed burzą należała do jej ulubionych. Nawet natura wtedy cichła, respektując przedwieczną potęgę nieposkromionego żywiołu. Było w tym momencie coś mistycznego, przyprawiającego wręcz o dreszcz na plecach.

Tosia postanowiła wyjść na zewnątrz, póki jeszcze nie zaczął padać deszcz. Podczas służby miała przeważnie około dwudziestu minut przerwy do dyspozycji i właśnie w ten sposób mogła je na przykład wykorzystać. Wcześniej musiała jednak poinformować o tym fakcie dyżurnego, dlatego teraz, by nie tracić czasu, zbiegła po schodach na pierwsze piętro komendy powiatowej. Tutaj swoją siedzibę miało ogniwo patrolowo-interwencyjne, nieco dalej znajdował się pokój przesłuchań, a za nim — gabinet komendanta. Tosia nie zahaczyła jednak o żadne z miejsc znajdujących się na tej kondygnacji. Kontynuowała swoją wędrówkę w dół. Dopiero na parterze skręciła w lewo, przeszła jeszcze kilka kroków i finalnie znalazła się pod pokojem dyżurnych. Zapukała, a kiedy usłyszała zaproszenie, uchyliła drzwi na tyle, by móc wsunąć przez nie głowę.

— Cześć, Krystian. — Posłała koledze szeroki uśmiech, na który bez wahania odpowiedział.

— Dobrze, że chociaż tobie dzisiaj humor dopisuje — skwitował nieco rozbawiony. — Co tam potrzebujesz? — zagaił po kilku sekundach.

— Żebyś zaznaczył mi przerwę i w sumie tyle — odparła.

— Jak rozumiem spędzasz ją na komendzie? — dopytał jeszcze, kiedy już miała dziękować i zamykać za sobą drzwi.

— Gdybym nie spędzała, to informowałabym cię o tym raczej przez motorolę, nie sądzisz? — rzuciła ironicznie, co spotkało się z kwaśnym uśmiechem na twarzy dyżurnego.

— Możliwe... A teraz spadaj mi stąd, bo będę przyjmował zgłoszenie — odparł, wskazując ruchem głowy dzwoniący telefon.

— Dzięki za wypisanie. Już mnie nie ma. — Węcińska zasalutowała, po czym zamknęła za sobą drzwi i żwawym krokiem ruszyła ku wyjściu z komendy.

Przy barierce zabezpieczającą schody prowadzące do budynku była niedługo później. Oparła się o ścianę obok drzwi, odetchnęła głębiej ciężkim od wilgoci powietrzem i wyjęła z kieszeni telefon. Przez chwilę beznamiętnie przeglądała jeden z portali społecznościowych, finalnie jednak schowała urządzenie z powrotem na jego miejsce. Podniosła spojrzenie na otoczenie. Jej wzrok skakał po wszystkim, co miała w polu widzenia, jedynie od czasu do czasu zatrzymując się na jakimś konkretnym obiekcie. Jednym z nich stała się grupa idących po chodniku nastolatków. Tosia uśmiechnęła się nieznacznie, kiedy hałaśliwa młodzież minęła schody i poszła dalej, w sobie tylko znanym kierunku. Niektórzy przechodnie jeszcze przez długą chwilę oglądali się za siebie z oburzeniem. Węcińskiej niezbyt przeszkadzał fakt, że ci młodzi ludzie generowali swoim zachowaniem spory hałas. Sama nie tak dawno temu była dokładnie taka jak oni.

Każdy wiek rządził się przecież swoimi prawami. Starsi ludzie preferowali spokój i ciszę. Studenci byli nieodzownie kojarzeni z szaleństwem, wiecznym roztargnieniem oraz zamiłowaniem do imprez. Dzieci, najpierw bezbronne, później stawały się roześmiane, a czasem wręcz krzykliwe. Scenariusz powtarzał się od wieków, wciąż dokładnie w ten sam sposób. Ludzie wędrowali przez swoje życie i nieraz złościli się na młodsze pokolenia za ich postępowanie, zapominając o fakcie, że przecież oni kiedyś zachowywali się dokładnie tak samo.

Czerwony sweterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz