Rozdział 5

745 55 44
                                    

Kolejna lekcja francuskiego. I kolejne zaczepki ze strony nauczyciela w stronę Sana, który starał się nie zwracać na to uwagi, i co w miarę mu wychodziło, gdyż jego myśli krążyły wokół tych debili i Woo. Przed oczami miał przestraszoną twarz brata, który był w tamtym momencie bliski płaczu.

Serce chłopaka ścisnęło się, na co lekko się skrzywił. Nie wiedział, co się z nim dzieje w ostatnim czasie i dlaczego tak się dzieje. Był tak zajęty myśleniem o przyczynie swojej zmiany, że nie usłyszał pytania Seo. Cała klasa się na niego gapiła, włącznie z nauczycielem, który powoli tracił cierpliwość.

Nauczyciel podszedł do ławki Sana. Uderzył książką o blat, wyrywając ucznia z zamyślenia. San spojrzał wściekły na mężczyznę, hamując w ostatniej chwili swój wybuch złości.

— Czy pan Choi San raczy odpowiedzieć na moje pytanie?

— A jak ono brzmiało?

San wiedział, że nauczyciel znów próbuje z nim grać w swoją grę i postanowił trochę zabawić się jego kosztem. Rozsiadł się na krześle nonszalancko, spoglądając na starszego, który na ten gest uniósł lekceważąco kącik ust, starając się zapanować nad zbierającą się w nim złością.

— Skoro nie znasz pytania, to coś wymyśl. Najwyraźniej tępe gapienie się w ścianę jest ciekawsze od moich lekcji, więc może ściana poda ci odpowiedź. Jeżeli nie, będę musiał wstawić ci ocenę adekwatną do twojej odpowiedzi.

San uśmiechnął się lekceważąco do nauczyciela i zaczął obracać długopis między palcami, czekając na następny ruch starszego, będąc jednocześnie pewnym, że ten tylko blefuje. Seonghwa ostatni raz spojrzał na ucznia, odwrócił się na pięcie i podszedł do biurka, ewidentnie zadowolony z tego, co miał zamiar zrobić.

— Dobrze, jak rozumiem nie znasz odpowiedzi. W takim razie dostajesz pałę za nieodpowiedzenie na moje pytanie, dodatkowo pałę za nie słuchanie na lekcji, plus jeszcze jedną pałę tak bez powodu.

Park zaśmiał się pod nosem w momencie, gdy cała klasa spuściła głowy, zagłębiając się w lekturze swoich notatek i podręczników. Jedynie wściekły San uparcie wpatrywał się w nauczyciela, próbując zabić go wzrokiem.

Po lekcji wściekły Choi parł przed siebie korytarzem, próbując coś znaleźć, jednak nie wiedział co, a raczej kogo, dopóki nie stanął z nim twarzą w twarz. Wooyoung zatrzymał się na środku korytarza, widząc, jak wściekły brat kroczył w jego stronę. Gdy stanął przed nim, osiemnastolatek był gotów na wrzaski starszego i publiczną awanturę. Jednak nic takiego się nie wydarzyło.

San stał przed Woo, zapominając o swojej złości w momencie, gdy podniósł wzrok i zobaczył przestraszoną minę młodszego. Gniew wyparował z niego, zastąpiony zmartwieniem i chęcią opieki nad młodszym. San skarcił się za to w myślach, chcąc wyładować się na bracie, jednak nie potrafił.

— Wszystko w porządku, dzieciaku? — zapytał San, patrząc na nadal przerażoną minę młodszego. Gdy ten mu nie odpowiedział, złapał go za przedramię i pociągnął do spokojniejszego miejsca. Woo szedł za bratem, nie odzywając się, a San parł naprzód między innymi uczniami.

Gdy chłopak dotarł do drugiego skrzydła budynku, lekko pchnął młodszego na ścianę, zagradzając mu drogę i czekał, aż ten odpowie na jego wcześniejsze pytanie.

— Nic... Nic się nie stało, Sani, tylko...

— Tylko co? Znów cię zaczepiali?

Wkurzony San miał zamiar odejść od chłopaka i załatwić sprawę z neandertalczykami. Woo odruchowo złapał starszego za nadgarstek, zatrzymując go w miejscu.

— Nic mi nie zrobili. Po prostu przestraszyłem się ciebie.

Woo spuścił głowę i odsunął się kilka kroków od brata, a ten popatrzył na niego zaskoczony. Choi podszedł do ściany, aby się o nią oprzeć, a następnie zsunąć się po niej i usiąść na podłodze. Chłopak zamknął oczy, zamyślając się, jednak po chwili gestem ręki nakazał młodszemu, aby usiadł obok niego.

— Nie byłem wściekły na ciebie, tylko na tego debila Seonghwę. Próbuje mnie podrywać, a dobrze wie, że jestem hetero i dla tego mści się teraz na mnie, obniżając mi oceny i każe chodzić na indywidualne zajęcia po szkole.

— Sani, mogę ci pomóc z francuskim, jeżeli chcesz.

— Daruj sobie, nic od ciebie nie chcę.

Woo posmutniał, jednak się nie odezwał, patrząc na profil zamyślonego brata. Nie mógł się napatrzeć na jego wyraźnie zarysowaną szczękę, pełne delikatne i zapewne miękkie usta oraz czarne włosy z czerwonym pasmem, które zdawały się być bardzo delikatne, co wywołało w Woo chęć dotknięcia ich.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Anniong ciasteczka 🍪🍪🍪

Moja skleroza nie zna granic i prawie zapomniałam o rozdziale ale na szczęście moja kochana Puppy ♥️♥️ przypomniała mi.

Mamy nadzieję że książka was nie nudzi i po jej zakończeniu przystąpicie do naszej religii WooSanizmu.

Mam nadzieję że ciepło się trzymacie przy tej zmiennej majowej pogodzie i że się nie nudzicie.

Saranghe ♥️♥️♥️

Nienawidzę cię, Kocham cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz