Unikał Sana, rodziców... Przestał chodzić do szkoły, by unikać także Mingiego. Zbywał pytania, które padały z ust matki, ciągle powtarzał, by porozmawiała z Sanem. Dlatego któregoś razu, późnym wieczorem kobieta zapukała do drzwi pokoju starszego syna.
— Proszę cię, powiedz, że chociaż ty chcesz porozmawiać... — powiedziała, zajmując miejsce na brzegu łóżka.
— Chodzi o Wooyounga? — Westchnął ciężko, zgarniając shibera i przytulając do siebie maskotkę. — Ja też się o niego martwię, ale skoro nie chce rozmawiać, nie możemy nic zrobić.
— Jak to: nie możemy? My musimy coś zrobić, Sani. Twój ojciec pracuje, całe tygodnie spędza poza domem, zostałam sama z tą całą sytuacją... Już nie wiem, co mam robić, ale wiem, że nie mogę tak bezczynnie siedzieć...
— Mamo, spokojnie. — San przytulił do siebie rodzicielkę. — Woo wstydzi się powiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło...
— To ty wiesz coś na ten temat?!
— Tak, mamo, wiem... Ale nie jestem pewien, czy powinienem cokolwiek mówić...
— San, mów, co wiesz. W tej chwili.
— Ugh, dobra... Wooyoung będzie wściekły, ale tu przecież chodzi o jego dobro. Taki jeden chłopak, właściwie mój były przyjaciel, Song Mingi, oszukał go. To znaczy... — Zawstydzony San odwrócił wzrok, zaczynając błądzić nim po całym pomieszczeniu. — Przespał się z Woo, a to wszystko w ramach jakiegoś durnego zakładu, który wygrał. Potraktował Wooyounga jak szmatę, tylko po to, żeby zarobić.
Pani Choi, doznawszy szoku, zaniemówiła. Nie przypuszczała, że jej młodszy syn został tak okrutnie skrzywdzony.
— To dlatego Wooyoung nie chce chodzić do szkoły... — wyszeptała.
— Prawdopodobnie. Mamo, ostrzegałem go, mówiłem, by nie spotykał się z Mingim, ale mnie nie posłuchał. A potem przekonał się, że miałem rację. Boi się spojrzeć mi w twarz...
— Zaraz... To właśnie było powodem twojej bójki z tym chłopakiem? — Kobieta zaczęła łączyć fakty.
— Tak. Nie mogłem darować mu tego, że skrzywdził Woo...
Zapadła cisza, którą wkrótce przerwał San.
— Jedyne, co możemy zrobić, to dać Woo trochę czasu. Nie potrafi rozmawiać o tym, co się stało. Jeszcze nie...
— Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś, San.
— Nie ma sprawy. I nie martw się, pomożemy Woo, kiedy tylko nam na to pozwoli.
°•°•°
Dźwięk dzwonka u drzwi non stop przerywał ciszę panującą w mieszkaniu. Ciszę, jak i sen Wooyounga, który niechętnie zwlekł się z łóżka.
Ruszył powoli w stronę frontowych drzwi, po których otworzeniu, postanowił natychmiast je zamknąć. Uniemożliwiła mu to dłoń Mingiego, który złapał za klamkę.— Wynoś się stąd — syknął Jung, nie mogąc patrzeć w twarz chłopakowi, który go zranił. I jeszcze miał czelność tutaj przychodzić.
Zaczął żałować, że jest w domu kompletnie sam. Pani Choi wyszła do pracy, San natomiast do szkoły... Musiał poradzić sobie z niechcianym gościem w pojedynkę.— Co się stało? — zapytał odrobinę zdziwiony Song.
— Po co przyszedłeś?
— No, właśnie... Wooyoung, z nami koniec.
— Coś jeszcze? — warknął Jung.
— Z nami koniec, Woo — powtórzył Mingi. — Nie dociera to do ciebie?
— Dociera. Jak i to, że jesteś skończonym dupkiem. Myślisz, że się tego nie spodziewałem? No, co się tak patrzysz? Pochwal się, ile wygrałeś, co?! Za przelecenie takiej sieroty jak ja?!
— To... ty wiedziałeś? No, oczywiście, troskliwy braciszek o wszystkim ci powiedział...
— Odwal się od Sana, jasne?! Wszystko zniszczyłeś! Zniszczyłeś mnie! Moją rodzinę! Boję się spojrzeć w oczy własnej matce! — Gorzkie łzy zaczęły spływać po policzkach Wooyounga. — Masz co chciałeś, a teraz wynoś się stąd!
Naparł na drzwi, które udało mu się zamknąć. Przekręcił klucz, po czy wrócił do pokoju, nie powstrzymując już płaczu, który wydostał się z jego gardła. Wstrząsany spazmatycznym szlochem, moczył poduszkę łzami. Nie potrafił przestać płakać, czuł bezradność, kompletną bezsilność...
Już nigdy nie będzie tak, jak wcześniej — myślał. Mama dowie się o wszystkim, będzie patrzeć na mnie, jak na ofiarę. Będzie mi współczuć i obchodzić się ze mną jak z jajkiem. A San... Nigdy nie odwzajemni moich uczuć, zwłaszcza po tym, co zrobiłem z Mingim...
Z tymi myślami ruszył na parter. Wszedł do sypialni rodziców. Przełykając gorzkie łzy, które zamazywały wszystko dookoła, sięgnął do szuflady nocnego stolika. Doskonałe wiedział, że znajdzie tam to, czego potrzebuje. Niewielka fiolka, wypełniona po brzegi okrągłymi tabletkami. Silne leki nasenne, należące do matki, powinny załatwić sprawę. Połknął je wszystkie, popijając dla pewności sporą ilością mocnego alkoholu znalezionego w barku.
Położył się, zamykając oczy.
W końcu przestał płakać.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Anniong i Sumimasen ciasteczka 🍪🍪Kompletnie zapomniałam że dzisiaj poniedziałek. Wybaczcie mi błagam 😭
A powód mojego zapomnienia był taki że od jutra idę do pracy i nie będę musiała słuchać głupiego gadania mojej matki że nic nie robię.....
Ale to nie ważne... Trzymajcie za mnie kciuki żeby szef mnie zatrudnił na dłużej
No i cieszcie się rozdziałem 😊😊
Saranghe ♥️♥️♥️♥️
CZYTASZ
Nienawidzę cię, Kocham cię
Fanfiction"Dlaczego akurat mój brat, adopcyjny, ale wciąż brat, musiał zawrócić mi w głowie?! Muszę znaleźć jakiś sposób, by się odkochać. Albo jakimś cudem sprawić, by San zakochał się we mnie." Książka pisana wraz z moją @seongsang_shipper_ ♥️ Rozdziały b...