Rozdział 10

628 52 23
                                    

— San, zaczekaj.

Przewrócił oczami, zatrzymując się. Seo zamknął drzwi, spoglądając z uśmiechem na chłopaka.
Nie miał ochoty na żadne rozmowy, ani tym bardziej na czułości, jakich zaczął domagać się Park.

— Nie dzisiaj. — Choi odsunął się, wyswobadzając z objęć mężczyzny. — Muszę iść...

— Dokąd ci się tak spieszy? Miałem nadzieję, że zostaniesz ze mną, chociaż przez chwilę. Od kilku dni staram się stworzyć nam okazję do bycia sam na sam...

— Naprawdę, Seo, nie dzisiaj. — Wycisnął na ustach Parka jeden długi pocałunek, po czym opuścił salę, by skierować się w stronę wyjścia.

Jego myśli zaprzątał Woo i czyhający na niego Mingi, którego najchętniej San udusiłby gołymi rękoma. Postanowił jednak trzymać się z daleka, ze względu na brata, który nigdy by mu tego nie wybaczył. Musiał chronić Junga, choć w jaki sposób? Tego jeszcze nie wiedział. Nie miał zamiaru chodzić za parą krok w krok, dlatego zdecydował się wyjawić prawdę, nie przyjmując do wiadomości, że Woo może w to wszystko zwyczajnie nie uwierzyć.

Wrócił do domu. Pognał na piętro, po czym zapukał do drzwi pokoju brata. Wszedł do środka, zastając blondyna przy odrabianiu lekcji.

— O co chodzi, San? — Woo był wyraźnie zdziwiony nagłym wtargnięciem starszego.

— Musimy pogadać.

— San, ale ja teraz---

— Mingi — rzucił, nie zważając na prostesty chłopaka. — On kłamie. Nie możesz wierzyć w ani jedno jego słowo.

Wooyoung uniósł brew, patrząc skonsternowany na stojącego przed nim Sana. To jakiś żart — uznał. Zbył słowa chłopaka, nie chcąc rozmawiać o Mingim, który, w przeciwieństwie do Sana, kochał go i dbał o niego jak należy.
Nie mógłby mnie skrzywdzić — stwierdził cichy głosik w jego głowie.

— Hej, nie olewaj tego co mówię! — zawołał Choi, gdy Woo zwrócił się przodem w kierunku biurka. Złapał za oparcie, po czym obrócił chłopaka razem z fotelem. — Dlaczego mi nie wierzysz?

— Może dlatego, że zawsze byłeś dla mnie podły — powiedział Woo, zachowując całkowity spokój. W jego głosie pobrzmiewało rozgoryczenie. W końcu zdołał przyznać się przed Sanem, jak bardzo bolało go zachowanie chłopaka przez te wszystkie lata. — Jeśli możesz, to wyjdź z mojego pokoju. Jestem zajęty.

— Mówię prawdę. Teraz mówię prawdę, Woo. Mingi rozmawiał z Yunho. Podrywa cię w ramach jakiegoś zakładu, rozumiesz? Chce cię przelecieć i zostawić...

Wooyoung ukrył twarz w swoich drobnych dłoniach. Od dziecka miał skłonności do płaczu, nawet nic nieznacząca błahostka potrafiła wycisnąć łzy z jego oczu... Dlatego i tym razem zaczął płakać, nie zważając na obecność brata, który był tego wszystkiego powodem.

San dostrzegł wstrząsane płaczem ciało Woo. Skarcił się w myślach. Mogłem wyjawić chłopakowi prawdę w jakiś... bardziej delikatny sposób — stwierdził, jednak było już za późno.

— Woo, proszę cię, nie płacz. Mingi to dupek. Znam go, przez wiele lat się z nim przyjaźniłem i---

— Oh, zamknij się już! — krzyknął Jung, podnosząc się gwałtownie. Skierował zapłakaną twarz w stronę Sana, by ten zobaczył każdą, lśniącą na jego policzkach kroplę. — Mingi przez te kilka dni był dla mnie bardziej bliski, niż ty przez całe życie! Nie obchodzi mnie, co planuje, rozumiesz?! Krzywdzisz mnie ty, nie on! A teraz, kiedy się w tobie zakochałem... Tak, zakochałem się. Zakochałem się w kimś, kto traktuje mnie jak śmiecia. Jestem dla ciebie nikim, a ty... — Głos Woo załamał się nagle, jednak zdołał dokończyć, zanim wybuchnął spazmatycznym płaczem.

— A ty jesteś dla mnie całym światem...

Czując ból, wstyd i upokorzenie wybiegł z pokoju, po czym zamknął się w łazience, by tam w spokoju wylać wszystkie swoje łzy. Oczami wyobraźni widział pogardę w oczach Sana, jeszcze większą, niż ta, którą obrzucał go przez ostatnie dwanaście lat. Kwestię zakładu, w którym Mingi brał udział, puścił w niepamięć. Nie zależało mu na rudzielcu. Ani na tym, co planuje Song.
W jego myślach panoszył się San. Miejsce w sercu również zajął i nie zanosiło się na to, by miał je wkrótce opuścić.

Być może zostanie w nim już na zawsze...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Radujcie się ciasteczka wraz ze mną.

Z dniem dzisiejszym oficjalnie skończyłam pisać matury i jestem prawie wolna od tego wszystkiego.

Mam nadzieje że korzystaliście i będziecie korzystać z tych pięknych słonecznych dni jakie ostatnio mamy, tylko uważajcie żeby się za bardzo nie przypiec.

Tych którzy nie zajrzeli zapraszam na mojego bloga
https://yin-yang-ja66wilk66.blogspot.com/?m=1

Saranghe ♥️♥️♥️

Nienawidzę cię, Kocham cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz