Rozdział 14

609 47 12
                                    

— Naprawdę chcesz wiedzieć? — rzucił Mingi, patrząc na Sana, jak na wroga.

— Gadaj — warknął wściekły Choi.

— Nie powinieneś się wtrącać. Mnie nie obchodzi z kim pieprzysz się po lekcjach i że tym kimś jest pan Park.

Padł pierwszy cios. San nie wytrzymał. Uderzył Mingiego, który w odwecie rzucił się na Sana, przez co oboje zaczęli szarpać się jak opętani. Jednak ostatecznie to niższy był górą. Powalił wyższego na trawę, przypierając do ziemi.

— Co mu zrobiłeś. Mów! — krzyknął.

— Jak to co? — wysapał Song. — Przeleciałem tego twojego braciszka. I do tego zarobiłem niezłą kasę. Ale wiesz co, słabo się bzyka.

— Ty popierdoleńcu. Nie daruję ci tego!

Zaatakował go po raz kolejny. Mingi, broniąc się przed ciosami Sana, odepchnął go, przez co Choi upadł niefortunnie na łokieć, który zapulsował bólem. Syknął, jednak poderwał się, ponownie ścierając z Mingim. Nie zamierzał mu odpuścić. Nikt, a już szczególnie on, nie ma prawa krzywdzić jego jedynego brata!

°•°•°

Zamiast wejść do sali, usiadł na korytarzu. Nie miał ochoty siedzieć na lekcji, zwłaszcza na lekcji matematyki, gdzie musiałby uważać, by wredna nauczycielka nie zaskoczyła go pytaniem, na które nie znałby odpowiedzi. W przeciwieństwie do Sana, był humanistą.

Westchnął głośno na wspomnienie brata. Unikał go, nie chcąc rozmawiać. Przyznanie się, że został wykorzystany i oszukany, kosztowało go zbyt wiele. Nie potrafił o tym mówić, zwłaszcza przy Sanie, któremu nie wiedział, czy ufać, czy może jednak nie.

Postanowił wyjść przed budynek, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Już z daleka zauważył bijącą się dwójkę. Podszedł bliżej, by przekonać się, że bijący się uczniowie to San oraz Mingi. Nie wiedział, czy wtrącać się w ich spór. Na Mingim mu nie zależało, ale San...

Wrócił do szkoły, nie do końca wiedząc, dlaczego. Odpowiedź nadeszła, gdy natknął się na Seonghwę. Nienawidził nauczyciela, jednak wiedział, że ten mu pomoże, a raczej Sanowi, do którego Park musiał czuć coś więcej.

— Proszę pana, tam się biją... Mój brat i Song Mingi.... — wyjaśnił, wskazując w stronę frontowych drzwi.

— Twój brat... To znaczy San?! — Mężczyzna pobiegł w stronę wyjścia. Sprawnie rozdzielił bijących się dziewiętnastolatków. Po ich twarzach spływały niewielkie strużki krwi.

— Do dyrektora. Oboje!

— Nie wtrącaj się, Seo — mruknął San, ścierając krew z rozciętej wargi.

Wooyoung, obserwując z daleka interwencję Seo, uciekł, gdy cała trójka zniknęła w szkole. Domyślił się, o co poszło. Powód ich bójki jest tylko jeden i jestem nim ja — pomyślał. San wie o wszystkim, więc nie będę potrafił spojrzeć mu w oczy.

°•°•°

— San, co to miało być? — zapytał Seo, dogoniwszy chłopaka na szkolnym korytarzu. — Nie życzę sobie, byś wdawał się w bójki. W dodatku w szkole. Chcesz z niej wylecieć?

— Mingi skrzywdził Woo. Zasłużył sobie, więc przestań mnie pouczać — warknął San, ruszając w stronę toalet. Wizyta u dyrektora, swoją drogą bardzo przymilnego faceta w średnim wieku, zakończyła się jedynie pouczeniem, zawiadomieniem rodziców oraz krótkim wykładem ze strony pana Kima.

— Mogłeś inaczej wymierzyć sprawiedliwość. — Seonghwa ruszył za nim.

— Co masz na myśli? — zapytał Choi, stając przed lustrem. Zaczął przyglądać się swoim obrażeniom, stwierdzając z ulgą, że Mingi oberwał znacznie bardziej.

— Mogłeś przyjść z tym do mnie. Obniżyłbym mu oceny, stałbym się dla niego prawdziwym koszmarem, albo... dowalił jakieś specjalne wypracowania z francuskiego na minimum trzy strony.

San zaśmiał się, odwzajemniając w lustrze spojrzenie nauczyciela.

— Kuszące, ale... musiałem sam się z tym uporać. W końcu to mój brat. — Zawiesił wzrok gdzieś w przestrzeni. — Mój i tylko mój.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Anniong ciasteczka 🍪🍪

A jednak San i Mingi się pobili. Kto chce się pobawić we wróżkę i zgadywać co będzie dalej? 😂😂😂

Życzę miłego wieczora i oby wasze wakacje były udane.

Saranghe ♥️♥️♥️♥️

Ps. Zapraszam do składania zamówień na shoty bo dawno nic nie miałam 😢😢

Nienawidzę cię, Kocham cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz