Zapisywał na tablicy francuskie zwroty i zdania, kiedy smukłe ciało nauczyciela przylgnęło do jego pleców. Zamarł, czując dreszcz obrzydzenia. Otrząsnął się, chcąc wyrwać z objęć Seo, jednak spodziewający się tego mężczyzna, trzymał go mocno.
— Puszczaj — wysyczał Choi, szarpiąc się w objęciach czarnowłosego. Wkrótce stracił siły, znieruchomiał, gdy usta Seo przylgnęły do jego karku. Znowu dreszcz, gorąco wypełniło od środka drobne ciało Sana, a serce zabiło szybciej...
— Zostaw! — krzyknął. W końcu udało mu się wyszarpnąć. Odsunął się, dysząc i patrząc na Seo z nienawiścią.
— Nie mam ochoty zostawać po lekcjach, ty też nie, więc nie utrudniaj sprawy — powiedział nauczyciel. — Nie ogarniasz francuskiego? Twój problem, zacznij się uczyć, ale nie tutaj, nie na tych zajęciach, bo nie po to się spotykamy... Nie domyśliłeś się?
— Nie odpuścisz, co?
— Ja nigdy nie odpuszczam... — Postąpił krok w kierunku dziewiętnastolatka. Złapał go za nadgarstek, po czym przyparł do biurka.
— Ale ja się nie zgadzam. Puszczaj, albo zacznę krzyczeć.
— No, dalej, krzycz — wyszeptał Seo, niezwykle rozbawiony. Byli w tej części szkoły, w której o tej porze nie było absolutnie nikogo. Nikt nie usłyszałby krzyków, a nawet jeśli zawsze mógł je zdusić namiętnymi pocałunkami.
Zamiast krzyknąć, wysyczał:
— Nienawidzę cię z całego serca. Wiesz, jak nazywa się to, co robisz? Molestowanie. Czyn karalny. Jak zdobędę dowody, pójdziesz siedzieć. A o zawodzie nauczyciela będziesz mógł zapomnieć. Raz na zawsze.
— Sani — westchnął Seonghwa. — Nie zamierzam cię skrzywdzić. Nie zamierzam wziąć cię siłą. Dlatego zgódź się, obu nam będzie nieziemsko przyjemnie. Może na początek kilka niewinnych pocałunków? — Zbliżył twarz do twarzy Sana. — Żebyś mógł zgodzić się na więcej...
Sani zamarł. Przetwarzał w myślach słowa Seonghwy, patrząc, jak jego usta zbliżają się do tych jego, z każdą chwilą coraz bardziej... Zacisnął wargi, w ostatniej chwili odwracając głowę w bok.
— Nie — rzucił oschle, zaciskając palce na krawędzi biurka.
Zapanowała cisza. Seo odsunął się, co San przyjął z niekłamanym zaskoczeniem. Spojrzał na nauczyciela, w oczach którego dostrzegł ogromny zawód. Mężczyzna odwrócił się, zaczął ścierać białą tablicę, po czym rzucił cicho:
— Możesz iść. Koniec zajęć.
Ciągle zdziwiony tą zmianą w zachowaniu Seo, zabrał swój plecak, po czym powoli opuścił salę.
— I tak nie odpuszczę... — mruknął Seo, patrząc, jak drzwi zamykają się za chłopakiem.
▪︎ ▪︎ ▪︎
Park Seonghwa, dotychczas lubiany nauczyciel, stał się wrogiem. Wrogiem niezwykle zazdrosnego Wooyounga.
Tak, był zazdrosny. Czy tego chciał, czy nie, musiał przyznać, że zazdrość o Sana zżerała go od środka.Nie pozwalała myśleć o rzeczach przyjemnych, zwłaszcza, gdy wiedział, że San jest na zajęciach z tym bucem, który wyciąga łapska po jego brata!
Włączył muzykę, by zagłuszyć myśli, co poskutkowało jedynie na krótką chwilę. Zapadła cisza, gdy ułożył się na łóżku, przytuliwszy do siebie poduszkę.
Nic dziwnego, że Seo leci na Sana — stwierdził. Połowa szkoły interesuje się jego przystojnym bratem, jednak on nie interesuje się absolutnie nikim. To egoista, a przynajmniej był egoistą, dopóki nie przejął się losem dręczonego Woo.Chłopak uśmiechnął się na wspomnienie, które nieproszne zastąpiło wszystkie nieprzyjemne myśli. Wspomnienie, kiedy Sani stanął w jego obronie, kiedy szarpał się z trójką tych debili, którym coś kiedyś wyżarło mózg. Dali sobie spokój. Poskutkowało. A San po tym wszystkim zaczął ze mną w miarę normalnie rozmawiać — pomyślał, zamykając oczy.
Jego wyobraźnia zaczęła działać. I to na pełnych obrotach. W myślach przytulił się do Sana, gdy ten wrócił ze szkoły. Naturalnie Choi odwzajemnił gest. Bez wahania popchnął Woo na zamknięte właśnie drzwi. Zaczął całować, i to tak namiętnie, aż trudno było Woo nadążyć za mknącymi naprzód wyobrażeniami.
Zacisnął dłoń na poduszce, czerwieniejąc na twarzy. Poczuł przyjemny ucisk w dole brzucha, którego przyjemność spłynęła prosto na zaciśnięte między udami krocze.
Otworzył oczy. Usiadł, czując wstyd.
Dlaczego akurat mój brat, adopcyjny, ale wciąż brat, musiał zawrócić mi w głowie?! Muszę znaleźć jakiś sposób, by się odkochać.Albo jakimś cudem sprawić, by San zakochał się we mnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wybaczcie ciasteczka 🍪🍪🍪Przepraszam bardzo bardzo bardzo że rozdział jest tak późno. Możecie mnie za to zabić i jeszcze raz przepraszam zapomniałam kompletnie o tym.
Nie wiem co jest ze mną ostatnio. O wszystkim zapominam a moja wena chyba pojechała na wakacje i mam doła.
Ale co ja wam będę. Nie chce was zadręczać swoimi problemami bo każdy ma swoje.
Także jeszcze raz bardzo bardzo przepraszam że tak późno ale mam nadzieję że mi wybaczycie albo chociaż szybko i bardzo boleśnie zabijecie.
Saranghe ♥️♥️♥️
CZYTASZ
Nienawidzę cię, Kocham cię
Fanfiction"Dlaczego akurat mój brat, adopcyjny, ale wciąż brat, musiał zawrócić mi w głowie?! Muszę znaleźć jakiś sposób, by się odkochać. Albo jakimś cudem sprawić, by San zakochał się we mnie." Książka pisana wraz z moją @seongsang_shipper_ ♥️ Rozdziały b...