👑 27. Harry mógł tylko na to patrzeć. 👑

2.1K 213 53
                                    

2290

👑👑👑

–– Nie wychodź stąd nigdzie, a gdyby ktoś przyszedł to się nie odzywaj, zrozumiano? –– Harry spojrzał na blondyna i delikatnie pokiwał głową. Teraz, będąc tak blisko mógł z łatwością stwierdzić, że był nieco starszy od niego mimo twarzy o tak delikatnych rysach. –– Pójdę i przyniosę ci coś ciepłego do jedzenia, będę za kilka minut.

Newt nie przejmował się tym, że brunet nie był związany. Nawet gdyby chciał nie dałby rady uciec i musiał zdawać sobie z tego sprawę. W obozowisku roiło się od alf i bet, które nie były tak przyjaźnie nastawione jak blondyn, który mimo wszystko nie chciał, by coś złego stało się parze.

Harry w tym czasie, gdy został sam miał milion myśli na minutę. Zastanawiał się czy udałoby mu się uciec zanim wróci blondyn, ale szybko odgonił od siebie tą myśl, która była niewykonalna. Martwił się też o Louisa, który został sam, przywiązany do drzewa na tym mrozie. Może i w tym namiocie nie było o wiele cieplej, ale przynajmniej nie dokuczał tutaj wiatr.

Brunet zaczął chodzić po namiocie, oglądając wszystko dokładnie, głównie po to, by zrobiło mu się cieplej i by rozprostować kości. Chciał tak bardzo zamienić się w wilka, ale to było niebezpieczne podczas ciąży, mógłby do porodu nie wrócić do swojej ludzkiej postaci.

Chodząc tak dostrzegł w rogu stary, zakurzony kufer. Zastanawiał się, ile miał jeszcze czasu, nim chłopak wróci, ale ciekawość przezwyciężyła i zbliżył się, by przejrzeć wnętrze. Nie powinien był tego robić, ale miał nadzieję, że może znajdzie tam jakąś broń i będą mogli się stąd uwolnić.

Po otworzeniu kufra nie spodziewał się jednak zobaczyć dziecięcych zabawek. Niektóre z nich były zniszczone jak pluszowy miś, który miał tylko jedno oko, inne zrobione były ze słomy i patyków, a jeszcze inne wyglądały jak dopiero kupione. Na wszystkich jednak już dawno osiadł kurz i zapomnienie i Harry czuł dziwne ukłucie dotykając ich, jakby nie powinien tego robić, bo nie należały do niego, a on kalał je swoim dotykiem. Jego zdziwienie jednak rosło, bo nie widział w obozie żadnych dzieci, czemu się w sumie nie dziwił, gdyż takie życie jakie prowadzili ci ludzie nie było odpowiednie dla młodych niewinnych istot. Jego przemyślania przerwał jednak trzask zamykanego kufra.

–– Miałeś siedzieć na dupie i niczego nie dotykać! W pałacu nie nauczono, że cudzych rzeczy się nie rusza?!

Harry zatrząsł się widząc twarz chłopaka, który wszedł tak cicho, że brunet nawet tego nie słyszał. Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak nieroztropne było jego zachowanie. Przecież ci ludzie byli nieobliczalni, a on mógł stracić życie w każdym momencie.

–– Ja-a przepraszam. N-aprawdę, nie miałem złych zamiarów. –– Jąkał się bojąc spojrzeć w oczy niższemu od siebie chłopcowi. Ochronnie otoczył dłońmi swój ciężarny brzuch myśląc w tym momencie tylko o dziecku. Newt dostrzegając ten gest uspokoił się, a jego twarz nie była już tak napięta jak jeszcze przed chwilą.

–– Siadaj –– warknął. –– Zdobyłem trochę zupy i wody. No nie patrz się tak –– powiedział szybko dostrzegając niepewny wzrok Harry'ego na misce z zupą. –– To nie są jakieś rarytasy, ale też nie trucizna, a ty musisz jeść, jeśli chcesz by dziecko było zdrowe.

I faktycznie Harry musiał się z tym zgodzić. Nie miał też nic do stracenia, jeśli faktycznie byłaby to trucizna. Musiał zjeść chociaż trochę, chociażby by się zagrzać. O dziwo potrawa smakowała dużo lepiej niż wyglądała, a on poczuł, jak robi się syty mimo tak niewielkiej porcji. Jadł oczywiście pod czujnym okiem blondyna, który usiadł w koncie, a następnie wyciągnął nóż i kawałek drewna, by zacząć w nim rzeźbić. Co chwila jednak zerkał na Harry'ego jakby ten miał zaraz stąd zwiać.

Not My King // Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz