👑 35. Kim była ta kobieta? 👑

1.8K 210 96
                                    

Zamek pogrążył się w ciszy, która przerywana była jedynie napadami płaczu. Zniknęła wesoła, przyjemna atmosfera, która towarzyszyła mieszkańcom przez ostatnie dni. Wszystko zmieniło się w zaledwie kilka godzin. Liam czekał w celi zrezygnowany i przygotowany na egzekucję. Był gotowy i świadomy tego co stanie się w najbliższym czasie, ale tak bardzo pragnął zobaczyć go ten jeden, jedyny raz.

Zayn natomiast nie potrafił sobie wybaczyć i obwiniał tylko siebie. W końcu to on namówił Liama, by tę noc spędzili w komnacie. Nie chciał ukrywać się pod osłoną księżyca, a poczuć bliskość swojego kochanka. Świadomość wyjazdu do Hiszpanii za kilka dni tylko go zniecierpliwiła. Był gotów nawet uciec z ukochanym, ale teraz było już na wszystko za późno. Nie potrzebny był im plan, a nadzieja, by król zmienił swoją decyzję.

–– Wszystko będzie dobrze, musisz się uspokoić książę, bo płacz nic tutaj nie pomoże.

–– A jak ty byś się czuł, gdybyś stracił ukochanego. I to jeszcze wszystko z mojej winy.

Harry odsunął się nieco od drugiej omegi. Poczuł się dotknięty, bo w końcu stracił swoją miłość. Miał teraz co prawda Louisa, ale Charles na zawsze pozostanie w jego sercu nieważne co. Jednak rozumiał Zayna. Nie popierał relacji jaką miał z generałem, ale też ich nie potępiał. Rozumiał, że miłość rządzi się swoimi prawami, co jednak nie docierało do jego męża.

–– Wiem, że to ciężkie i nikt z nas nie chce widzieć Liama w takim stanie, ale on złamał prawo i twój ojciec wypowiedziałby nam wojnę, gdyby się o tym dowiedział.

Właściwie to nie do końca była opinia Harry'ego, a Louisa, który dość żywo i obrazowo wytłumaczył mu to jeszcze kilka godzin temu, gdy oboje wrócili do komnaty. To była wyjątkowo wybuchowa i pełna napięcia noc.

–– Chciałbym go po prostu zobaczyć. On nie zawinił Harry. To wszystko jest moją winą i gdybym tylko mógł, oddałbym za niego życie.

–– To naprawdę piękne co mówisz, ale przede wszystkim niepoprawne. Nawet nie wiesz, ile musiałem przekonywać króla, by pozwolił ci wychodzić z komnaty, jeśli ktoś przy tobie będzie. Siedzenie w czterech ścianach nie jest dobre dla omeg.

–– Boisz się go? –– Zapytał przecierając swoje opuchnięte od płaczu oczy.

–– Dlaczego miałbym się go bać?

–– Jest alfą.

–– Liam też nią jest.

–– Ale Liam mnie kocha i nigdy nie pozwoliłby mnie skrzywdzić –– wyszeptał cicho patrząc na nadgarstek Harry'ego. Brunet również na niego spojrzał i szybko zasłonił go rękawem koszuli. Ta noc nie należała do najspokojniejszych.

Harry zaczekał aż Louis postanowi wrócić razem z nim do komnaty, bo sam nie zamierzał się nigdzie ruszać. Wiedział, a raczej miał nadzieję, że jeśli będzie blisko szatyn nie zrobi nic głupiego. Kiedy więc Liam został odprowadzony do swojej nowej komnaty jaką była cela, Louis zaciągnął Harry'ego do ich komnaty. Omedze to się nie podobało. Z Louisa buchał gniew, a w dodatku trzymał jego nadgarstek tak mocno, że zapewne zostaną mu ślady na kolejne dni.

–– Możesz mi w końcu wytłumaczyć co takiego się dzieje, że skułeś Liama, swojego przyjaciela?! — Oh Harry również był zdenerwowany. Bo chociaż sytuacja na korytarzu wyglądała dość jednoznacznie on nie mógł uwierzyć, że ich generał mógłby dopuścić się czegoś takiego.

–– To nie jest sprawa omeg! —warknął

–– To moje królestwo Louis! Albo tłumaczysz mi w tej chwili co się dzieje albo karze wypuścić Liama.

Not My King // Larry ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz