Spędzili w ten sposób cały następny tydzień. Robili tylko małe przerwy na jedzenie, picie, toaletę i kilka godzin snu by się zregenerować. Harry czuł się jakby był w niebie. Nie wyobrażał sobie przedtem, że to wszystko jest takie przyjemne. Czuł się szczęśliwy jak nigdy dotąd i chciał aby ta chwila nigdy się nie kończyła. By nie musieli już więcej otwierać tych drzwi. Żeby inni się nie liczyli, a oni mogliby kochać się już do końca świata.
Lecz to wszystko nie było takie proste. Za tymi zamkniętymi drzwiami toczyły się burzliwe rozmowy. Gorączka Harry'ego wstrzymała wszystko w kulminacyjnym punkcie. Rada była bezsilna bez króla, który ostatnio aż nazbyt przyjemnie spędzał czas.
— Szykujemy się do wojny — powiedział pewnej nocy, kiedy ich nagie ciała były splecione ze sobą pod satynową pościelą.
— Domyśliłem się, że coś złego się dzieje. Dlaczego nic nie mówiłeś?
— Przygotowujemy się do tego już długo. Dotychczas zbieraliśmy informacje i szykowaliśmy wojsko. Nie chciałem cię niepotrzebnie denerwować.
— Z kim zamierzamy walczyć?
— To Niemcy.
— Rozmawiałeś z moimi rodzicami? Wiedzą? Na pewno pomogą. — Zaczął kreślić różne wzory na skórze swojego męża. Działało to uspokajające zarówno na Harry'ego jak i na Charlesa.
— Mówiłem, że szykujemy się do wojny, ale narazie poradzimy sobie sami. Właściwie myślę, że uda nam się zdobyć kolejnego sprzymierzeńca.
— Kogo? — Spojrzał na niego z zaskoczeniem. Czuł jak powoli robi mu się gorąco. Jego gorączka wciąż nie minęła, a bardzo chciał dokończyć tą rozmowę.
— Hiszpania — mruknął. Widział w jakim stanie znajduje się jego mąż.
— Hiszpania? Nigdy nie angażowali się w czyjeś wojny. — Zmarszczył brwi.
— To prawda, ale małżeństwo Louisa I hiszpańskiej księżniczki może to zmienić. Dlatego tu przyjechał. Wyśle go jeszcze na kilka miesięcy na front, a później zawrze małżeństwo z Danielle
Harry pobladł słysząc słowa swojego męża. Nie wiedział co powinien odpowiedzieć. Nie spodziewał się, że książe kiedykolwiek się ożeni. Był jak wolny ptak, nie interesowały go dłuższe znajomości. A małżeństwo przez interesy państwa nie zawsze było tak wspaniałe jak jego. Nie każdy mógł być Charlesem.
— Nie męcz się już tym. Porozmawiamy o tym jeszcze za kilka dni.
Charles odproszył od niego wszystkie myśli jednym pocałunkiem. Nie wiedział jak to się działo, że tak bardzo kochał tego człowieka. Nie mógł sobie wyobrazić trafić na kogoś bardziej kochanego i troskliwego.
Jednak kiedy gorączka się skończyła oboje odetchnęli z ulgą. Były to niezapomniane chwile, ale wciąż bardzo męczące i Harry czuł się jakby uszło z niego życie.
Chociaż w pewnym sensie też i odwrotnie. Miał dziwne przeczucie, że tam w środku, rozwija się właśnie nowa, mała istotka. Widział w oczach Charlesa, że też o tym myślał i na to liczył. W końcu jego gorączka była dosyć obfita, a i połączenie nareszcie stałe. Zrobili to tyle razy, że z pewnością Harry wyda teraz na świat dziedzica.
— Poleż jeszcze w łóżku i odpocznij. Taylor przyniesie ci tu obiad. Ja niestety muszę iść zakończyć wszystkie sprawy. — Kiedy skończył się ubierać pocałował go w czubek głowy, a następnie wyszedł z komnaty.
Jeszcze tego samego dnia Charles popodpisywał wszystkie zaległe papiery i razem ze swoimi generałami zaczął opracowywać strategię wojenną. Louis miał wyruszyć z wojskiem jeszcze tej nocy, by jak najszybciej znaleźć się na granicy. Miał poprowadzić pierwszy atak. Na jego barkach spoczywała ogromna odpowiedzialność. Nie bał się śmierci. Te wszystkie lata nauczyły go, że to życia należy się bać.
Chciał wyjechać bez pożegnania, pod osłoną nocy. Ciemność miała ukoić jego ból. Harry, angielski książę, który zawsze nim pozostanie dla Louisa, Miał jednak odmienne zdanie. Wyglądał jakby ktoś dopiero wybudził go ze snu, kiedy stał na schodach wpatrując się w Louisa siedzącego na koniu w całym swoim mundurze. Gorączka wciąż była od niego wyczuwalna. Nie tak bardzo jak przez ostatnie dni całe szczęście. Na twarzy miał delikatny uśmiech, a obie ręce spoczywały na małym brzuszku. Pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy, że go masuje.
Louis pomyślał, że byłby nawet szczęśliwy, gdyby zginął na wojnie. Umarł by w spokoju jako bohater narodowy i nie musiałby wracać tu, żeby patrzeć na ich szczęście. Sam również był już jedną nogą w tym gównie. Pojęcie małżeństwa było dla niego abstrakcyjne.
Nie chciał się żegnać, ale musiał. Nie byłby w stanie zostawić Harry'ego bez słowa. Nie teraz kiedy ten stał blisko. Wiedział, że omega za nim nie przepada. Racja, ich relacje się poprawiły, ale tylko dlatego, że Louisa ciągle nie było. Inaczej, cóż inaczej już pewnie dawno by wisiał, bo nie mógłby powstrzymywać swoich żądzy nie wiadomo jak długo.
— Wasza wysokość. — Ukłonił się stając przed Harrym. Jego policzki były rumiane, a włosy nie do końca ułożone. Z pewnością jeszcze kilka minut temu spał w najlepsze.
— Książę. — Również dygnął.
— To może być nasze ostatnie spotkanie. Pragnąłbym przeprosić, za wszystkie momenty, kiedy moje słowa lub czyny mogły cię urazić.
— Nie wygaduj głupstw książe. — Zaśmiał się sztucznie, bo jego twarz nie wyrażała radości.
— Masz przecież do kogo wrócić.Błysk nadziei przemknął przez oczy Louisa. Zanim jednak zdążył się odezwać, Harry dokończył swoją myśl.
— Księżniczka Danielle z pewnością niecierpliwie będzie wyczekiwała twojego powrotu. Naprawdę cieszę się twoim szczęściem, książę.
Charles powiedział mu zeszłej nocy, że Louis sam wyszedł z propozycją małżeństwa. Wydawało się to absurdalne, lecz skoro książę postanowił się ustatkować, Harry nie miał nic do tego. Księżniczka Danielle, jeśli wierzyć opowiadaniom tym, którzy ją widzieli, jest piękniejsza nawet od słońca. Nic więc dziwnego, że Louis postanowił się z nią ożenić.
— Ja... tak, cóż więc wychodzi na to, że muszę wrócić.
Posłał Harry'emu ostatni uśmiech nim ponownie wsiadł na konia i odjechał z częścią wojska. Nie oglądał się za siebie. To był ten moment, gdy należało zostawić przeszłość za sobą. A jego przeszłością był angielski książę z nadzwyczajnie kręconymi włosami.
Charles natomiast został w zamku. Z dnia na dzień oczekiwał radosnej nowiny. Mijały jednak dni, a później tygodnie, a Harry wciąż nie był w ciąży. Od momentu gorączki kochali się jeszcze wielokrotnie, ale wszystkie próby spełzły na niczym. Król zaczynał się obawiać, że plotki o tym, że Harry jest bezpłodny i nie da krajowi dziedzica, mogą być prawdą.
👑👑👑
👀👀
A więc tak, przepraszam że tydzień temu nie było rozdziału, ale ledwo wyrabiam się ze szkołą. Dzisiaj też właściwie miałam nic nie pisać, bo jestem chora i nie mam do tego głowy, ale HALO dzisiaj jest najbardziej larry'owy dzień w roku!!!
Tak więc rozdział się pojawił. Nie jest zadowalający, ale już powoli będziemy się zbliżać do momentu na który wszyscy czekają, czyli...
Dzidziusia??😏
Miłego weekendu i 28 września!!
CZYTASZ
Not My King // Larry ff
Fiksi Penggemar" Nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo za czymś tęsknimy, dopóki tego nie stracimy „ Kiedy w wieku trzynastu lat Harry dotarł do Francji, był tylko młodą i niewinną omegą, która została przypisana zupełnie obcemu mężczyźnie. Jednak król Charles z każ...