witaj przyjacielu;
choć nie wiem, czy wciąż mam prawo nazywać się twoim przyjacielem przyjacielem; zapomniałem o tobie; zapomniałem, a to najgorsze co może zrobić przyjaciel; dlatego przepraszam; przepraszam i mam nadzieję, że nie będziesz mieć mi za złe jeśli znowu będę opowiadał ci o swoich uczuciach i myślach; choć te drugie nie były ostatnio zbyt przejrzyste; ale powinienem zacząć tam, gdzie skończyliśmy;
pewnie pamiętasz jak kilka lat temu straciłem nad sobą panowanie; głupie pytanie; jasne, że pamiętasz, przecież to jest spisane zaraz na poprzedniej stronie; nie wiem; przepraszam; nie wiem już co mówię; w ogóle nic nie wiem;
nawet nie wiem co jest ze mną nie tak; od tego pamiętnego dnia; to właśnie wtedy wszystko się zmieniło; to właśnie wtedy dostałem pierwsze leki i poznałem pierwszego lekarza; od tego momentu czuję się dziwnie; często zapominam o wielu rzeczach; często tracę wspomnienia i poczucie czasu; czy to co mówię ma jakikolwiek sens; ostatnio mam wrażenie, że nic w moim życiu nie ma sensu;
dlatego też przestałem brać leki; zacząłem chować je pod materacem; nieco zbyt oklepane, wiem, ale nie mogłem wymyślić nic lepszego; i teraz, kiedy od tygodnia nie miałem w ustach tego, co podobno jako jedyne trzyma mnie przy życiu - wreszcie czuję; wreszcie czuję, że żyję; wreszcie mogę panować nad samym sobą; wreszcie mam jakąkolwiek kontrolę nad własnymi emocjami, myślami i łzami; tak; nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłem w stanie się wypłakać; to wszystko przez te leki; to one ograniczają mi zdolność przejmowania kontroli nad samym sobą; powtarzam się; ale pamiętniku, muszę to z siebie wyrzucić; od tak dawna nie miałem możliwości bycia smutnym; od tak dawna nie miałem możliwości powiedzieć, że czuję się źle; że jestem przygnębiony; zmęczony; skołowany; przestraszony; od tak dawna nie mogłem poczuć czegoś innego niż to sztuczne, puste szczęście; bo tak właśnie czuję się po lekach; rodzice zawsze powtarzają mi, że tego dnia; tego, którego trafiłem na oddział zamknięty z podejrzeniem skłonności samobójczych; tego pamiętnego dnia prawie mnie stracili; a jest to ostatnie czego chcą; dlatego muszę brać te leki; podobno przed nimi byłem inny; przerażający; niebezpieczny; podobno tylko one pozwalają mi być sobą; ale ja tego nie czuję; nie czuję się sobą; nie wiem jaki jestem naprawdę; nie znam prawdziwego siebie;
te leki mi pomagały; dawały poczucie stabilności; wreszcie mogłem być normalny; wreszcie mogłem być taki, jakiego chcieli mnie rodzice; ale; dopiero teraz; dopiero teraz, gdy mój organizm został pozbawiony tego, co teoretycznie trzymało go przy życiu - dopiero teraz żyję; dopiero teraz jestem w stanie poczuć prawdziwe emocje; szalone, prawda; prawda; tak naprawdę leki są tylko pudełkiem; pudełkiem, w którym zamykane zostają moje wszystkie emocje, a ja mogę łatwiej udawać, że wszystko co złe - nie istnieje; i na początku było to przydatne; na początku tego właśnie potrzebowałem; zapomnienia; zapomnienia o wszystkich swoich myślach; o całym tym bólu; ale z czasem zaczęło się to stawać moim nowym bólem; bólem niemożności czucia; a jest to najgorszy rodzaj bólu; ten, kiedy nie czujesz nic; ta pustka, obojętność, nieczułość; najbardziej niszcząca dla człowieka jest pustka; bo jeśli coś czujesz - nieważne czy złość, czy smutek - jeśli coś czujesz, to jesteś człowiekiem; bo ludzie mają uczucia; bo ludzie czują ból; i ja tak bardzo potrzebuję być człowiekiem; tak bardzo potrzebuję czuć ból; ból, który zbierał się wewnątrz mojego pudełka przez te kilka lat tłumienia go lekami; tak; tak bardzo potrzebuję wreszcie móc powiedzieć sobie, że nie, nie jestem szczęśliwy; bo nie - nie jestem; wręcz przeciwnie; jestem tak bardzo, bardzo, bardzo smutny; tak bardzo chcę być smutny; dlaczego wszyscy chcą mi to odebrać; dlaczego wszyscy tak bardzo chcą pozbawić mnie kontroli nad samym sobą;
mój przyjacielu, jedyny, który znasz moje myśli i jedyny, który odważyłeś się przyjąć na siebie ciężar moich prawdziwych uczuć; proszę, błagam - bądź prawdziwy; błagam cię, bądź prawdziwym człowiekiem; błagam cię, nie pozwól mi być tak bardzo samotnym; tak bardzo niezrozumianym;
tak naprawdę dopiero teraz czuję; po prostu czuję; nie ważne, czy czuję się źle, czy dobrze; ważne, że czuję; bo tak bardzo chcę czuć; tak bardzo chciałbym też żebyś i ty czuł; tak bardzo;
twój wierny, zapominalski przyjaciel
Tae;ps;
chyba potrzebujesz jakiegoś innego imienia niż "pamiętnik"; on nie brzmi jakbyś był prawdziwy; a ja naprawdę lubię udawać, że jesteś prawdziwy;
CZYTASZ
dot. [taekook]
FanfictionTa książka jest specyficzna. Jest ona specyficzna dlatego, że właśnie "książką" nie powinna się ona w ogóle nazywać. Spytacie pewnie - dlaczego? A otóż dlatego, że książki posiadają zdania. Posiadają one setki, a nawet tysiące zdań, które następnie...