tak, oto dobrnęliście do końca tej zdecydowanie niecodziennej książki, która książką nazywać się nie powinna; zabawne, nieprawdaż; jeszcze zabawniejsze jest to, że napisałam ją w jedną noc; po prostu poczułam, że muszę to zrobić;
opisana tutaj historia jest oczywiście tą, z kategorii nieprawdziwych, lecz nie zmienia to faktu, że duża część z wpisów do tego oto pamiętnika - jest realnymi, prawdziwymi oraz w większości losowymi stronami z mojego dawnego, odnalezionego stosunkowo niedawno; tak oto pomieszanie tych stron, moich aktualnych myśli i zdecydowanie zbyt bujnej wyobraźni; tak oto ta szalona mieszanka przeistoczyła się w jeszcze bardziej szaloną książko-nieksiążkę;
chciałabym podziękować każdemu, kto doczytał to zarówno do samego końca, jak i każdemu, kto odpuścił po kilku rozdziałach; chciałabym podziękować każdemu, kto pozostawił po sobie komentarz i każdemu, kto kompletnie to zignorował; po prostu czuję, że muszę podziekować za wysłuchanie myśli i moich i Taehyunga; choć może powinnam powiedzieć "moich i Jungkooka"; nie ważne - po prostu dziękuję;
gdyby ktokolwiek chciał się podzielić wrażeniami, zażaleniami, bądź własnymi myślami - zapraszam na twittera, gdzie znajdziecie mnie zarówno pod nazwą lovbanki, jak i pod #WithoutAnyDot, gdzie oczywiście zobowiązani jesteście do przestrzegania jednej, jedynej zasady - nie używamy kropek; bo kropki pojawiają się na końcu zdania; bo kropki symbolizują koniec; a my musimy budować nasze zdania tak, by trwały jak najdłużej;
a jeśli potrzebujecie więcej takich klimatów, bardzo serdecznie zapraszam na opowiadanie nice-bird-emu, która wykonała naprawdę świetną robotę i nie ukrywam, że to właśnie jej książka przyczyniła się do powstania mojej;
miłego dnia lub wieczora
podpisano
bańka ♡:)
CZYTASZ
dot. [taekook]
أدب الهواةTa książka jest specyficzna. Jest ona specyficzna dlatego, że właśnie "książką" nie powinna się ona w ogóle nazywać. Spytacie pewnie - dlaczego? A otóż dlatego, że książki posiadają zdania. Posiadają one setki, a nawet tysiące zdań, które następnie...