21 - Bitch Better Have My Money

269 37 19
                                    

Drzwi były zablokowane.

Bawiłem się zabezpieczonym zamkiem, co chwila napierając łokciem na drzwi albo paznokciami próbując podważyć skomplikowany mechanizm zamykający białego Opla od wewnątrz.

- Skończyłeś? - Calum westchnął głośno, dostrzegając moje poczynania. Po chwili powrócił do czyszczenia paznokci drobnym kieszonkowym nożem. Luke nie odrywał spojrzenia od ostrza. Chłopak już dawno przytulił się do drzwi po swojej stronie, w obawie, że Calum rzuci się na niego. Szczerze przyznam, iż ja również obawiałem się tej zabawy scyzorykiem. Nigdy nie wiadomo jak ta podróż może się potoczyć, a tym bardziej skończyć.

Grzecznie usiadłem przodem do fotela kierowcy, który zajmował Ashton. Mężczyzna wygrzebał skądś nawigację i teraz wsłuchiwał się nie tylko w radio, cicho grające w tle, lecz również skomputeryzowany, monotonny głos urządzenia GPS.

Calum wciąż siedział pomiędzy mną, a Lukiem, co jakiś czas zerkając znad swoich dłoni na mnie lub na nastolatka, chcąc upewnić się, że nie komunikujemy się poprzez spojrzenia ani nie próbujemy żadnych sztuczek. Los i tak nas wyśmiał. Nadzieja zniknęła, a ja stałem się bezpowrotnie pesymistą. Na bank zginiemy...

Nie.

Ja zginę. Luke będzie żył. Nie dam mu umrzeć. Po moim trupie.. Cóż, wtedy to już na pewno.

- Daleko jeszcze? - Calum ostentacyjnie zaczął bawić się kieszonkowym nożem, manewrując ostrzem pomiędzy długimi palcami. Luke nadal nie odrywał spojrzenia od jego rąk, w obawie, że scyzoryk za chwilę wyląduje w jego oku albo tchawicy.

- Za chwilę będziemy - głos Ashtona przerażał mnie. Mężczyzna mówił rzadko. Na tyle rzadko, że za każdym razem, kiedy nowe słowo padało z jego ust byłem na krawędzi siedzenia, z ręką na klamce, gotów do ucieczki. Ten kręconowłosy blondyn wydawał się być bardziej przerażający niż maniakalny Calum. Mulat, siedzący obok mnie, był dziwny, nie zaprzeczam. Był nieprzewidywalny i zwariowany, co czyniło go niebezpiecznym.

Natomiast Ashton był cichy i skryty. Zupełne przeciwieństwo Caluma. To właśnie czyniło go niemożliwym do rozszyfrowania. Był jak pusta karta, a takie osoby są najgorsze. W jednej chwili myślisz, że są nieśmiałe, a w drugiej wbijają ci nóż w plecy, atakując od tyłu, byś nie mógł zobaczyć ich drugiej twarzy.

Ashton bez dwóch zdań miał wspomnianą wcześniej drugą twarz. Już raz dane mi było się z nią zapoznać. To było kiedy przejąłem panowanie nad skradzionym przez niego autem, a mężczyzna podjął się kontrataku, próbując znokautować mnie i powstrzymać.

- Co tak długo? - Calum oparł głowę o wezgłowie, chowając w końcu nożyk do kieszeni workowatych spodni. Nie uszło to mojej uwadze, jak Luke odetchnął z niemałą ulgą.

- Chciało ci się sikać - przypomniałem mu, nie odrywając spojrzenia od przedniej szyby. Ashton przytaknął, potwierdzając moje słowa - To do siebie miej pretensje, nie do kierowcy.

- Zamknij się. Nie ciebie pytałem.

Nie zareagowałem na jego słowa. Po co wszczynać kłótnie? To jedynie doprowadzi do mojej szybszej śmierci. W końcu mieli już mapę stworzoną przez Luke'a. Znali położenie mojego prowizorycznego spadku po ojcu, więc do czego byłem im potrzebny?

Podczas wcześniej wspomnianego postoju, Ashton bez słowa przeszukał moje kieszenie oraz ciuchy Luke'a. W końcu znalazł mapę, jako, że tym razem zapomniałem o środkach ostrożności, poznanych w więzieniu, więc iście ważna kartka papieru znajdowała się w kieszeni spodni, a nie mojej bieliźnie. W sumie to cieszę się, że tak wyszło. Co jak co, ale ci dwaj i tak znaleźliby tę mapę, a gdybym użył środków ostrożności, bardzo możliwe, że spaliłbym się ze wstydu podczas poszukiwań.

- Jakim cudem przeżyliscie wybuch? - zapytałem w końcu.

- Tak samo jak wy. Szczęściarze z nas - śmiech chieny, tylko z tym kojarzył mi się rechot Caluma.

- A ciało?

- Jakie ciało? - mulat spoważniał, zerkając na mnie.

- Przy drodze leżało spalone ciało.

- Ach... - podrapał się po brodzie, niby to w zamyśleniu - To ciało... Cóż, powiedzmy, że po drodze mieliśmy pewien problem w postaci policjanta, który chciał jechać z nami z przodu na gapę. Dzięki wam pozbyliśmy się problemu.

Zamilkłem. Już chyba nie chciałem nic więcej wiedzieć.

Calum ewidentnie się nudził. Ponownie sięgnął do swoich spodni, tym razem nie wyjął scyzoryka, a pistolet. Zacisnąłem usta w białą kreskę. Mój pistolet został zabrany wraz z mapą.

Koniec. To był nasz koniec.

Calum nie odbezpieczył pistoletu, a jedynie obrócił go w dłoniach, podobnie jak wcześniej scyzoryk. Kiedy pistolet ponownie wylądował w jego rękach, tym razem już w poprawnej pozycji, mulat bez mrugnięcia okiem wymierzył w Luke'a, udając, że strzela. Oddech chłopaka stał się chrapliwy, histeryczny i zanadto przyspieszony. Jeszcze chwila, a wykorkuje.

- Zostaw go, pieprzony sadysto - warknąłem, instynktownie zaciskając dłonie w pięści.

Calum dostrzegł mój ruch i uśmiechnął się cwanie. Po chwili to we mnie została wymierzona nieodbezpieczona broń, a Calum zacmokał głośno, kręcąc głową z niejakim zawodem widocznym w oczach.

- Takie brzydkie słowa... - mruczał pod nosem - A taka ładna buźka.

Kpiąco wykrzywiłem usta, po czym zlustrowałem go wzrokiem, ponad jego ramieniem napotykając spojrzenie Luke'a. Chłopak był blady jak ściana, kolorem wtapiając się w śnieżnobiały odcień Opla, którym jechaliśmy. Obiecałem sobie, że wyciągnę go stąd. Nasza historia nie może się tak skończyć.

A gdzie ten happy end, o którym wszyscy mówią?

No tak. To prawdziwe życie, a nie dziecięca bajka na dobranoc. W naszym zmodernizowanym świecie nie ma podziału na dobrych i złych. Wszyscy stali się egoistami i zapomnieli o dobroduszności, a tym bardziej o empatii.

To ci źli mieli przewagę. Robili źle, ale to wzbijało ich na wyżyny hierarchii. Ci dobrzy zostali potępieni.

Czy w ogóle są jeszcze jacyś dobrzy ludzie na tym świecie?

- Jesteśmy na miejscu - oznajmił Ashton, wyłączając silnik samochodu.

***
Tak sobie teraz myślę... A może napiszę jednak drugą część do tego ff? Bo zakończenie jest trochę takie niejasne i w sumie miało być raczej otwarte, ale teraz mam nowy pomysł więc no... Chcielibyście drugą część? XD
alternativetrash_1

¡wanted! (muke)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz