- Radio działa - Luke włączył owe urządzenie, bawiąc się pokrętłami i licznymi guzikami.
Radio zaskrzeczało, drażniąc moje wrażliwe uszy i przyprawiając mnie o niemałą migrenę. Jednak to i tak było nic w porównaniu do wiadomości, które skutecznie przebiły się przez szum białych fal. Głęboki głos reportera wydobył się z głośników zamontowanych gdzieś w drzwiach oraz na tyłach samochodu, przepełniając przestronne auto swoim wyrokiem:
- W nocy, z poniedziałku na wtorek, skazany na dożywotnią karę pozbawienia wolności, Michael Gordon Clifford, uciekł z więzienia okręgowego w stanie Texas, USA. Zbieg doprowadził do poważnego urazu głowy jednego ze strażników, zniszczył cztery kamery oraz ukradł stary samochód, będący mieniem więzienia. Podaję numery rejestracyjne...
Luke spojrzał na mnie badawczo, lecz nie dałem po sobie poznać jak bardzo przeraziły mnie słowa reportera.
- Każdy kto zobaczy samochód lub samego zbiega zobiwiązany jest zgłosić się na policję. Prosimy zachować ostrożność. Przestępca może być uzbrojony i niebezpieczny.
Prychnąłem. Luke wyłączył radio.
- Nie wiedziałem, że lubisz Nirvanę. Czego jeszcze słuchasz? - chłopak elokwentnie odgonił moje myśli od wiadomości radiowych, mądrze nawiązując do naszego małego koncertu, tuż przed tym jak został nam brutalnie przerwany. Skołowany oderwałem wzrok od drogi, na ułamek sekundy przenosząc mgliste spojrzenie na niego.
- Teraz chcesz gadać?
- Stwierdziłem, że skoro i tak jestem na ciebie skazany, a przynajmniej na dłuższą chwilę, to równie dobrze mógłbym powiedzieć słowo czy dwa.
- Jak dla mnie powiedziałeś dużo więcej - blondyn westchnął ostentacyjnie na moje słowa, zjeżdżając niżej na siedzeniu pasażera i oplatając ramionami pas.
- Nie to nie.
- Żartowałem - zaryzykowałem i filuternie klepnąłem go w kolano, palcami zahaczając o udo. Ku mojemu zdziwieniu Luke pozostał niewzruszony. Nie wzdrygnął się ani nie strząsnął z siebie mojego dotyku - Możesz mówić dalej. To nawet lepsze niż cisza.
- A więc odpowiedz mi na pytanie.
- Nie zaczyna się zdania od "a więc".
- A ty co? Mój nauczyciel? - zdusiłem w sobie kpiący śmiech. Nie miałem ochoty psuć mu krwi, szczególnie, że nasze stosunki dopiero co zaczęły ulegać zmianie. Przynajmniej nie skakaliśmy sobie do gardeł, po co to psuć?
- Nie. Tak tylko mówię - powiedziałem to tak lekko i nonszalancko, że gdybym nie prowadził zapewne wzruszyłbym ramionami.
- A propos, skoro siedziałeś w kiciu to skąd się wzięło twoje słownictwo? Żaden kryminalista tak nie mówi. Większość to patologia.
- Mylisz się. Niektórzy trafiają do więzienia, bo są niesprawiedliwie oskarżeni. Nie każdy z więźniów popełnił coś okropnego i niewybaczalnego.
- Bzdura. To nie jest miejsce dla niewinnych.
- Czyli prawdopodobnie nie oglądasz wiadomości - gorzki ton mojego głosu sprawił, że Luke wyprostował się nieco i przekrzywił głowę, niczym ciekawski pies, oczekujący kontynuacji ulubionej zabawy.
- Po prostu mi odpowiedz - jego głos nie brzmiał już tak zimno, jak przed chwilą. Brzmiał bardziej jak... Jakby mu zależało na poprawie.
- W więzieniu mają całkiem dobrze zaopatrzoną bibliotekę. Głównie w lektury szkole i klasyki literatury pięknej, ale to zawsze lepsze niż nic. Z nudów przeczytałem wszystko od deski do deski. Najbardziej podobał mi się "Portret Doriana Graya", napisany oczywiście przez Oscara Wilde. Ten to dopiero był specyficzny... Strasznie kontrowersyjny autor, ale to chyba dlatego go lubię.
![](https://img.wattpad.com/cover/210186100-288-k762398.jpg)
CZYTASZ
¡wanted! (muke)
Fiksi Penggemar"I'm a wanted man I got blood on my hands Do you understand? I'm a wanted man" *** Gdzie Michael ucieka z więzienia, a Luke ucieka przed sobą.