Pistolet.
Ogłuszający wystrzał z broni.
Palce pociągające za spust.
Pocisk, który w zwolnionym tempie, przeciął odległość pomiędzy zabójcą, a ofiarą.
Ciało, upadające z łomotem na zimną podłogę.
I krew. Szkarłat, tak czerwony i ciemny, że aż wydawał się być surrealistyczny.
Metaliczny zapach w powietrzu, ciężki i duszący.
Krzyk.
Okropne łkanie.
A co najgorsza... Łzy.
- Michael - ktoś szarpnął za moje ramiona. Zachłysnąłem się ciężkim od upału powietrzem, jakbym właśnie wydostał się spod tafli mętnej wody. Moje zielone oczy spotkały się z niebieskimi, przestraszonymi ślepiami Luke'a, który nadal kurczowo trzymał się mojego ramienia, jakby nie zamierzał mnie już nigdy puścić.
- To już rano? - odchrząknąłem, chcąc pozbyć się porannej chrypki. Zwróciłem spojrzenie w stronę tylnego okna auta. Faktycznie, słońce wzeszło na niebie, a jego blask oślepił mnie do tego stopnia, iż zmuszony byłem wyplątać się z uścisku Luke'a, aby osłonić swoje wrażliwe od snu oczy.
- Zaspaliśmy. Według zegarka jest po trzynastej - przekląłem cicho, chcąc odreagować słowa Luke'a. Obrzuciłem blondyna uważnym spojrzeniem. Chłopak zszedł z moich kolan, po czym usiadł na wolnym skrawku dwóch siedzeń. Usadowił się na swoich piętach, a jego ciało było wyprostowane jak struna. Wyglądał zdrowiej, lepiej, jakby sen faktycznie poprawił nie tylko kondycję organizmu, lecz również psychiki.
- To nic. Nadal mamy mnóstwo czasu. Raczej nam się nigdzie nie śpieszy - przeciągnąłem się niczym kot i ostrożnie podniosłem się z pozycji leżącej, starając się nie wykonywać zbyt pochopnych ruchów, aby nie uderzyć głową o niski sufit pojazdu, czy ręką nie wybić szyby, która znajdowała się niebezpiecznie blisko profilu mojej twarzy.
Luke w końcu przestał się przypatrywać moim poczynaniom i zamiast bezczynnie siedzieć, wziął się w garść. Chłopak pozbierał porozrzucane po podłodze batony energetyczne oraz dwie, małe paczki chrupek serowych, które ukradł ze stacji. To by było na tyle jeśli w grę wchodził nasz prowiant. Nie za dużo, aczkolwiek nie za mało.
Ja sam zaopatrzyłem nas w trzy butelki niegazowanej wody mineralnej, jedną butelkę chowając do głębokiej kieszeni bluzy, a dwie pozostałe użwyając do ząjecia czymś dłoni.
- Naprawdę zamierzasz zostawić tutaj ten samochód? A co jak ktoś go znajdzie? Wtedy będą wiedzieli, że jesteśmy w mieście - zagadnął mnie Luke, kiedy wysiadłem z auta, a kluczyki od pojazdu, tak na wszelki wypadek, schowałem do kieszeni spodni. Nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć.
- Policja i tak mnie szuka. A jeśli zostawimy samochód tutaj to będziemy mieć więcej czasu na załatwienie swoich spraw. Prześpimy się noc czy dwie w motelu, a potem się zmywamy. Policja raczej nie przeszuka całego miasteczka w takim tempie.
- A czym będziemy podróżować, geniuszu? - ramię w ramię skierowaliśmy się w stronę północy, gdzie daleko za koronami suchych jak wiór drzew rysowały się dachy budynków mieszkalnych, jak i kandelabr kościoła. Nawet stąd byłem w stanie usłyszeć dzwony oraz zgiełk miasteczka.
- Komunikacją miejską, jakimś podrzędnym pociągiem albo...
- Uciekinier z więzienia, który jest równocześnie poszukiwanym mordercą, zamierza jechać pociągiem? - blondyn prychnął, wpatrując się w nerwowo drgający
mięsień w moim policzku - Dobre sobie.
![](https://img.wattpad.com/cover/210186100-288-k762398.jpg)
CZYTASZ
¡wanted! (muke)
Fanfic"I'm a wanted man I got blood on my hands Do you understand? I'm a wanted man" *** Gdzie Michael ucieka z więzienia, a Luke ucieka przed sobą.