" Wy tu gadu gadu..."

12.2K 1K 327
                                    

Panika to jedyne słowo, które perfekcyjnie określa mój obecny stan. Nie mam pojęcia co zastanę, gdy wejdę do gabinetu Fedira, ale sądząc po nerwowo krzątających się po korytarzach strażnikach, nic miłego. Katia była podenerwowana, ludzie Popowa również nie wyglądają na wesołych, a służba cicho zaszyła się w pokojach gospodarczych.

Kim jest tajemnicza Zasza i dlaczego budzi wśród ludzi taki lęk?

Josie, wiesz że jeśli ją zabijesz, dostaniesz złoty medal za unicestwienie wroga narodu? Brzmi świetnie, prawda? Prawda! Więc zepnij tyłek, chwyć za pogrzebacz i uratuj swojego wystraszonego chłopczyka!

Bez głębszego zastanowienia wbiegam do gabinetu Fedira z mordem wypisanym na twarzy. Nie pozwolę, by ktokolwiek ranił kogoś na kim mi cholernie zależy, a na rosyjskim diable zależy mi najmocniej na świecie.

- Kim ty kurwa jesteś? - pytam, płynnie używając rosyjskich słów, a starsza kobieta spogląda na mnie z niesmakiem, aczkolwiek widok zgarbionego, zlęknionego Popowa, wbija w moje serce tysiące małych igieł. Mam wrażenie, że moje ciało właśnie stacza się ze wzgórza, obrośniętego kaktusami. Au!

- Po pierwsze moja panno, gdy wchodzi się do czyjegoś pomieszczenia, puka się i grzecznie czeka się, aż dostanie się zaproszenie, by wejść. Po drugie nie znam cię, a to znaczy, że nie masz prawa tu przebywać bez mojej zgody. Po trzecie użycie słowa "kurwa" jest niekulturalne. Tym bardziej, że kierujesz swoje wyrażenie do osoby dużo od siebie starszej.

- Przestań pierdolić chore farmazony. - fukam, nerwowo zaciskając szczękę.

Josie, zaatakuj! Ta stara baba za dużo sobie pozwala. Nie daj sobą pomiatać! Jesteś panią na swoim terenie! Tak! To jest już twój teren! Co z tego, ze Fedir jeszcze o tym nie wie. Ważne, że ty czujesz się tutaj jak w domu, więc nie pozwól sobie tego domu odebrać!

- Po czwarte, nie przypominam sobie, abyśmy były na "ty". - uśmiecha się, po czym kładzie rękę na ramieniu Fedira, na co czarnooki wzdryga się i mocno zaciska powieki.

Kurwa...zabiję babsztyla!

- Zasza, prawda?

- Dla ciebie pani Morozow. - wypowiada twardo, mocniej zaciskając dłoń na ramieniu Fedira.

- Zrób to ponownie, a ta dłoń oddzieli się od reszty twojego ciała! - nieśpiesznie podchodzę bliżej biurka, by mieć lepszy widok na podstarzałą francę z drugim podbródkiem, wyglądającym jak spiżarnia na zagubione jedzenie.

- Masz czelność, by mi grozić? - dziwi się, ale odsuwa dłoń. - Fedirze, kochaniutki. - zerka na niego. - Powiedz swojej małej przyjaciółeczce, że powinna stąd wyjść. Nie życzę sobie, by ktoś jej pokroju mi bezpodstawnie groził.

- Bezpodstawnie? - kpię.

- Bezpodstawnie! - powtarza pewnie, po czym wyczekująco przygląda się czarnookiemu, który swoje spojrzenie kieruje na mnie. - No już, Fedirze! Wyproś ją!

- Josephine - wypowiada ledwie słyszalnie, a jego oczy błagają, bym go nie zostawiała. - Powinnaś stąd wyjść.

- Wyjść to ja mogę za ciebie za mąż. - stwierdzam bez owijania w bawełnę. - Nie zostawię cię! Uratowałeś mnie od mojej przeszłości, więc ja pragnę uratować ciebie. Nigdzie się nie ruszam!

- Za mąż? - dziwi się, ale w jego głosie wyczuwam nutkę czegoś innego.

Um, nadziei?

Tak!

To nadzieja!

- Tak. Za mąż.

- Za mnie?

- Za ciebie. - uśmiecham się, widząc jego szok wymalowany na twarzy.

- Nie zasługujesz na życie w mafii. - stwierdza ze smutkiem. - Dlatego nie mogę zmarnować ci życia.

- Bez zastanowienia wypowiem "tak" na ślubnym kobiercu. - odpowiadam hardo, tym samym ucinając dyskusję, która prowadzi donikąd. Fedir musi zrozumieć, że przy nim odnalazłam swój dom, a znalezienie kolejnego byłoby niemożliwe.

- Jak ckliwie. - parska Zasza, po czym unosi rękę, celując we mnie lufą rewolweru.

Cholibka! I tyle z twojego domu, Josie! Pożegnaj się z tym światem i przywitaj z diabłem w najgłębszych czeluściach piekła. A gdy Zasza tam trafi, pamiętaj by stać się jej prywatnym katem!

- Jak niebezpiecznie. - stwierdzam z przekąsem. - Kolejny raz ktoś celuje we mnie bronią. Tym razem jednak nie mam kieliszka z dobrym szampanem. - udaję smutek, lecz tak naprawdę moje serce z każdą sekundą bije coraz to szybciej. Jest bardzo duża szansa, że zaraz umrę od kulki w sam środek czoła, aczkolwiek panika w oczach Popowa, daje mi nadzieję, że nie pozwoli, by ta wstrętna baba, zdecydowała o tym, kiedy odwiedzi mnie kosiarz śmierci.

- Strzel do niej, a ty również stracisz życie! - ostrzega ją Popow.- Z tą różnicą, że będę cię torturował, tak jak ty to robiłaś mnie przez osiem lat mojego życia! - Zasza wzdryga się, powoli odwracając głowę w stronę czarnookiego. Robię kilka kroków w bok, by zniknąć z celownika.

- Uratowałam cię, chłopcze!

- Wypaliłaś na mojej duszy piętno! - krzyczy. - Nie sypiam, bo mam koszmary! Nie ukazuję emocji, bo mi je odebrałaś! Ukradłaś mi dzieciństwo, a teraz znów próbujesz zawładnąć moim życiem!

- Licz się ze słowami!

- Nie! Tym razem moim życiem zdołała zawładnąć zupełnie inna kobieta, która w odróżnieniu od ciebie składa moją duszę w kawałki, które ty rozdeptałaś! - nagły strzał rozlega się wewnątrz gabinetu. Podskakuję ze strachu, po czym skupiam uwagę na tym, co właśnie się wydarzyło.

Stoję przy biurku, nie mając w sobie naboju, a więc żyję.

Nieopodal stoi zdezorientowany Popow, a Zasza pada na ziemię z przedziurawioną klatką piersiową.

- W ty gadu gadu, a mi obiad stygnie. - wypowiada za moimi plecami Dimitri. - Ach, no i nie musicie dziękować. Zrobiłem to z własnych pobudek. Mój pyton jest głodny, więc mogą ją wziąć na jego lunch? Gwarantuję, że ten gad zeżre ją z ubraniami!

Yyy, co?

_____
Hej misie 🙈
Przepraszam za tak długą przerwę, ale obecnie brakuje mi czasu na sen😰
Buziole

Łotr spod ciemnej gwiazdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz