Po wczorajszej kolacji zasnęłam od razu, gdy moja głowa zetknęła się z miękką poduszką, aczkolwiek wczesna pobudka daje mi się we znaki. Nawet kubek gorącej, mocnej kawy nie jest wstanie mnie pobudzić do działania, a właśnie wraz z rosyjskim diabłem docieramy pod ośrodek.
Jo, weź się w garść. To twój drugi dzień w pracy, tym razem towarzyszy ci sam szef, więc nie daj plamy. Wmów sobie, że jesteś pełna wigoru i energia cię rozpiera.
Ziewam.
Tak.
Ziewam.
Nie potrafię udawać, że jestem wyspana. Powinnam winę za ten stan zrzucić za słynnego pajaca, Payette, który przeciągnął swoją wizytę do późnej godziny nocnej.
Wysiadam z Land Rovera, należącego do Popowa, a w tym samym momencie jego komórka daje o sobie znać.
- Zaraz do ciebie dołączę, Josie. - wypowiada i odbiera połączenie. Przytakuję, zamykam drzwi i idę wzdłuż żwirowej ścieżki do budynku, gdzie czeka mnie cała masa papierkowej roboty.
( Popow)
- Ivan? - wypowiadam do słuchawki telefonu, jednocześnie obserwując Josephine, idącą w stronę ośrodka.
- Mamy problem. Chamblins buduje armię.
- Połączył z kimś siły?
- Z Berlinem. - zaciskam szczękę i dłoń na kierownicy. - Współpracuje z Prudence Farley. Mam ją sprzątnąć? Suka za dużo kłapie mordą.
Jestem zdegustowany. Sądziłem, że ta kobieta opamięta się i przestanie wtrącać nos w nie swoje sprawy, ale to przecież kobieta. Ma cycki, nie ma mózgu. Niestety cyckami za daleko nie zajdzie.
- Nie. - odpowiadam po chwili namysłu. - Dowiedz się, dlaczego Chamblins z nią współpracuje. Śledź każdy jego ruch i miej na oku Berlin.
- Jasna sprawa, ale sądzę że dojdzie do wojny o pannę Dryer. - mocniej zaciskam szczękę i rozluźniam ją dopiero w momencie, gdy dociera do mnie ból wszystkich zębów.
Nawet jeśli Waszyngton łączy siły z Berlinem moja armia bije ich na głowę. Jeśli jeszcze dodam korzyści z sojuszu z Payette, który ma znajomości na Alasce i w Teksasie, wygraną mam w kieszeni, więc Josephine wciąż jest przy mnie.
- W takim razie będzie wojna. Zatuszowałeś morderstwo Maxa Monroe'a?
- Jest to niemożliwe. Panna Dryer wciąż jest poszukiwana listem gończym. Obawiam się, że Chamblins ma pieczę nad tą sprawą.
- Sprawdź, dlaczego Josephine jest tak dla niego ważna. Zaczął się nią interesować dopiero po balu, wcześniej nie miał o niej pojęcia.
- Zaraz się za to zabiorę, ale jest coś jeszcze.
- Ważne?
- Nie jestem pewien. Prudence i Chamblins wczoraj przeprowadzili rozmowę z Roninem Marshallem. Sprawdziłem faceta i obawiam się, że jest powiązany z tą sprawą.
- Kim jest ten facet?
- To ojczym panny Dryer. Był mężem jej matki, zanim ta zmarła na raka trzustki. Kilka dni temu wyszedł z więzienia.
- Za co siedział?
- To może się panu nie spodobać. Za molestowanie seksualne.
Wszystko zniosę.
Dosłownie wszystko.
Ale nie pierdolonego molestowania seksualnego.
Wściekły wysiadam z samochodu, zatrzaskując jego drzwi z impetem.
- Chcesz mi powiedzieć, że molestował Josephine?
- Nie mam pojęcia. Trafił za kratki przez zeznania zupełnie innej kobiety.
- Zabiję chuja, jeśli wsadził swojego fiuta w moją kobietę. Wracaj do pracy. - rozłączam się, a dla Marshalla lepiej, aby Josie, nie potwierdziła moich przypuszczeń. Wtedy posmakuje swojego fiuta wraz ze swoją krwią. Zanim go zabiję, będzie cierpiał. Zgotuję mu piekło na ziemi.
Nie istnieje coś takiego jak łaska dla gwałciciela.
( Josephine)
W moim biurze pachnie cytrynami, dzięki czemu papierkowa robota staje się znośna. Muszę zarządzać finansami ośrodka tak, aby nikomu niczego nie brakowało. Koniecznie muszę skupić się na wprowadzeniu lekcji języka angielskiego.
Jo, wprowadź jogę! Nic tak nie relaksuje jak fikuśne wygibasy na macie. Każda kobieta z pewnością doceni taką aktywność fizyczną.
Zapisuję słowo joga do swojego notesu z pomysłami, gdy drzwi do mojego gabinetu otwierają się z dość głośnym hukiem.
- Umm? - spoglądam na Popowa, którego nozdrza aż falują ze złości.
Josephine, bierz nogi za pas, zanim to rozwścieczone zwierze cię zaatakuje.
- Ronin Marshall. - wypowiada dane mojego ojczyma, wgapiając się we mnie z intensywnością.
Zamieram.
Skąd on zna tego człowieka?
Josephine nie płacz.
Bądź silna jak Ares.
Walcz z tym.
Nie płacz.
Na moim policzku pojawia się pierwsza łza. Zaraz po niej pojawia się druga...trzecia...
- Josephine? - podchodzi do mnie, a ja bez namysłu zrywam się z fotela i odwracam twarzą do ściany. Nie chcę, aby widział, co Ronin zrobił z moją duszą i z ciałem. Nie chcę, by się mną brzydził.
Moje serce w tej chwili przekuwa milion małych igieł.
- Josephine. - ponownie wypowiada Fedir, a następnie dotyka mojego ramienia. - Spójrz na mnie. - kręcę przecząco głową. Po chwili jednak odwraca mnie twarzą do niego, a następnie ku mojemu zaskoczeniu przyciąga mnie do swojej dużej klatki piersiowej.
Rozklejam się jak mała dziewczynka, która boi się własnego cienia. Ukrywanie swoich uczuć pod maską pustej szmacianej lalki jest proste. Za to ukazanie słabości i ciążącej prawdy jest cholernie trudne.
- Zabiję gnoja. - szepcze i całuje mnie w czoło. - Nie musisz nic mówić. Rozumiem.
_____
Hej misie ❤
Do następnego ❤
Buziole❤
CZYTASZ
Łotr spod ciemnej gwiazdy
RomansaGłośny, przeraźliwy huk, jakby coś właśnie zostało wysadzone w powietrze. Nikita Labiediew zrywa się ze swojego krzesła i chwyta nóż z kuchennego blatu. Oh, okej? Josephine, pamiętaj. Spokój i opanowanie pozwolą ci przetrwać. - Właśnie to miałam...