"Epilog"

15.4K 1.1K 506
                                    

Mijają dwa tygodnie, czyli czternaście dni, a z tego wynika, że trzysta trzydzieści sześć godzin, bądź dwadzieścia tysięcy sto sześćdziesiąt minut i dwie kreski, odkąd czekam w górskim domu na rosyjskiego diabła.

Z każdą mijaną godziną, czuję się coraz gorzej.

Nie odpisuje na wiadomości...

Nie odbiera telefonu...

Ochroniarze, pilnujący tego domu, nie odpowiadają na pytania...

Jednakże nie otrzymałam wiadomości o jego śmierci.

Ktoś przecież powiedziałby mi, gdyby Fedir zamknął swoje oczy na wieczność, prawda?

- Josie, może chcesz zielonej herbaty? - pyta Viera, martwiąc się o moje złe samopoczucie. Nie mam ochoty jeść, lecz zmuszam się, by nie być egoistką. Nie mogę się głodzić. Nie w tym stanie

- Chętnie, ale nie ukoi moich nerwów. Dlaczego to tyle trwa? - obserwuję jak grube krople deszczu odbijają się o szybę w oknie, przy którym siedzę na parapecie z poduszkami. Coraz więcej liści opada, a to oznacza że nadchodzi zima. Dni są krótkie, zimne i deszczowe, a ja utożsamiam się z obecną naturą. Płaczę jak ten deszcz, tęsknię jak drzewa za zielonymi liśćmi.

- To wojna - stwierdza uspokajająco Viera. - Może trwać latami.

- O nie! - zrywam się z miękkiego siedziska. - Nie mogę tu tkwić latami i martwić się, czy z nim wszystko w porządku! Muszę tam jechać! - wybiegam z pokoju dziennego, po czym sięgam po swoją walizkę spod mojego łóżka w mojej sypialni.

Josie, emocje biorą nad tobą górę! Zastanów się, czy chcesz ryzykować nie tylko twoje życie? Pomyśl zanim podejmiesz decyzję, która może mieć tragiczne skutki!

- Jo! - do pokoju wbiega za mną Viera, a w jej głosie słyszę panikę. Siadam na łóżku i chowam twarz w dłonie. Nie chcę siedzieć tu bezczynnie i czekać na wieść, że zobaczę Fedira dopiero w trumnie. Nie chcę za kilka lat przemierzać cmentarza z kwiatami w jednej ręce, a drugą dłonią, prowadzić małego człowieka na grób jego ojca. - Och, Josie. - Viera siada obok mnie. - Rozumiem, że ta sytuacja jest dla ciebie trudna, ale nie możesz robić głupstw. Pan Popow nigdy nie rzuca obietnic bez pokrycia.

~***~

( Fedir)

- No zobacz! - Payette przysuwa mi ekran swojego telefonu pod sam nos. - Czy ten mały potworek nie jest uroczy? - zerkam na zdjęcie małej, ziewającej Octavii po raz setny dzisiejszego dnia. Payette ewidentnie zwariował!

- Mhm - kwituję.

- Mhm? - oburza się. - Tyle masz mi do powiedzenia? Nie no, wybiję ci zęby! - wywracam oczami i mijam zakochanego w swoim dziecku, skurwiela z Seattle, po czym zwracam się do komendanta Moskiewskiej policji.

- Co z tymi dzieciakami? - pytam.

- Zostały porwane lata temu. - stwierdza Sorokin, mierząc mnie nienawistnym spojrzeniem.

Tak wiem, że chcesz wsadzić mój tyłek do więziennej izolatki, ale nie masz żadnego dowodu na to, że prowadzę nielegalne biznesy. Poza tym to ja tutaj rządzę

- Wrócą do swoich rodzin?

- Jeszcze dziś. Osobiście tego dopilnuję.

- A ja dopilnuję ciebie, żebyś tego dopilnował. - zaciskam szczękę, po czym odchodzę i wracam do Payette, wciąż wgapiającego się w ekran swojej komórki. Coś czuję, że właśnie Seattle straciło szefa mafii, ponieważ na jego miejscu pojawiła się ciepła klucha.

- Payette, mamy interesy.

- Pierdol je. - marszczy nos, kierując swoje zainteresowanie na mnie. - Wybiliśmy armię Jordana co do joty, więc przejęliśmy terytorium Berlina i Waszyngtonu. O czym tu jeszcze biadolić? Mogę już wrócić do mojej małej mordeczki?

- Zniknij mi z oczu - odpowiadam poirytowany, a Bailey w podskokach dobiega do wypożyczonej limuzyny.

I tle go Moskwa widziała

Parskam śmiechem, co zaskakuje nawet mnie samego.

- Panie Popow - zagaja Siergiej.

- Tak?

- Jakie są rozkazy? - zerkam na starszego mężczyznę, który pracował jeszcze dla mojego ojca.

- Posprzątajcie. - stwierdzam, uśmiechając się. - Ja mam coś jeszcze do załatwienia. - ściskam przez materiał spodni niewielkie pudełeczko. - Czas wybrać się w góry.

~***~

( Josephine)

Klęczę przed toaletą i zwracam zawartość całego żołądka.

Mdłości nie dają mi wytchnienia od samego rana. Nawet łyk soku owocowego zmusza mnie do wizyty w toalecie.

Jo, powiedziałabym ci, że zjadłaś nieświeżą rybę, żebyś poczuła się lepiej, ale doskonale wiesz, że w tobie rośnie mały mutant

- Josephine! - krzyczy podekscytowana Viera z kuchni. - Przyjechał!

- Kto? - pytam, po czym ponownie wymiotuję.

Szlag.

Jak długo będę to znosić?

- Słoń w majtkach w serduszka!

- Pozdrów. - bełkoczę i powoli podnoszę się z ziemi. Chwytam się mocno umywalki i spoglądam w lustro.

Rany, Josie. Wyglądasz jakby cię wielbłąd przemielił!

- Josie!

- Co?

- No przyjechał!

- Tak wiem! Słoń w majtkach w serduszka! - odkrzykuję poirytowana, a następnie obmywam twarz zimną wodą. Dopiero po co najmniej dwóch minutach unoszę się znad kranu i zerkam na swoje odbicie w lustrze. Zamieram.

- Dzień dobry - wypowiada czarnooki, stojący za moim plecami. Powoli, odrętwiała odwraca się, by upewnić się, czy przypadkiem nie mam omamów.

- Fedir?

- Popow. - parska śmiechem, lecz prędko poważnieje. - Wszystko gra? Źle wyglądasz?

- Jestem w ciąży. - wypowiadam po prostu, wciąż wgapiając się mężczyznę z dużą dozą niepewności. To naprawdę on?

- Jesteś, co? - otwiera szerzej oczy.

- Noszę w sobie małego człowieka.

- O kurwa! - mierzwi swoje przydługawe włosy i nerwowo zaciska dłoń w pieść. - To znaczy, że będę ojcem? - przytakuję, a niespełna sekundę później czuję jego szeroką klatkę piersiową tuż przy swoim ciele. Momentalnie wtulam się w niego.

- Wróciłeś! - wdycham zapach jego perfum. Moje mięśnie powoli zaczynają się rozluźniać.

Wrócił.

Oddycha.

Żyje.

Powoli Fedir bierze mnie na ręce i wynosi z łazienki. Po kilku sadza mnie na miękkiej kanapie w salonie.

- A więc - uśmiecha się tajemniczo, a następnie w jego dłoni pojawia się czerwone pudełko, a w nim

- TAK! - krzyczę. - CholeraTak!

- Nawet nie zapytałem - drwi, ale wsuwa na mój palec pierścionek. - Przepraszam, że musiałaś czekać dwa tygodnie.- poważnieje. - Ale już jesteś - zerka na mój brzuch. - Jesteście bezpieczni. - ściska moją dłoń. - Kocham cię, Josie.

____
Hej misie
Do zobaczenia jutro w SKAZANYM ❤
BUZIOLE ❤

Łotr spod ciemnej gwiazdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz