Jesień od zawsze była moją ulubioną porą roku. Kolorowe liście, częste mżawki i ciepłe, lecz niegorące dni, miały swój urok w Waszyngtonie, aczkolwiek w Rosji ta pora roku jest wietrzna, zimna, a z nieba lecą mroźne, nieprzyjemne dla ciepłolubnego ciała, krople deszczu.
Pomimo ciepłego czarnego płaszcza i wysokich kozaczków, czuję jak mroźne powietrze próbuje zamienić mnie w kostkę lodu.
Mówiłam Jo, że te kozaczki sprawdzają się tylko w przypadku, gdy spóźnisz się do roboty. Doskonale usprawiedliwiają cię przed gburowatym szefem, ale na cmentarzu z całą pewnością Fedir się na ciebie nie rzuci...
Prędko odganiam od siebie nieprzyzwoite myśli i obrazy wczorajszego "wypełniania papierów"w moim biurze w ośrodku.
Josephine! Opanuj się! Natychmiast! Obok ciebie stoi Raisa Popow, matka Fedira!
Niemal natychmiast poważnieję. Stoję pomiędzy Fedirem, a jego mamą, przyodzianą w futro. Wygląda dostojnie, bogato, a zapach jej perfum jest intensywny, niczym kadzidło.
Dziś odbywa się pogrzeb Nikolaia. Pojawiła się jedynie jego rodzina, aczkolwiek nikt tu z obecnych nie wygląda na kogoś, kogo w ogóle obchodzi fakt, iż rodzina Popow zmniejszyła się o jednego członka.
Nikt nie zabrał głosu podczas krótkiej mszy.
Nikt nie uronił nawet jednej łzy, gdy trumna osadziła się w ziemi.
Teraz każdy z nas wpatruje się, jak drewniane łóżko na ludzkie zwłoki zostaje zasypywane przez grabarzy.
- Stoję obok ciebie już dobrą godzinę. - zwraca się do mnie po rosyjsku pani Popow. Wyraz jej twarzy nie zdradza niczego. - A nadal nie wiem, kim jesteś i co robisz na pogrzebie mojego syna.
- Matko! - wtrąca Katia. - To Josephine. Dziewczyna Fedira. - Raisa Popow kieruje swoje zaciekawione spojrzenie na syna, który jedynie przytakuje i wraca spojrzeniem na wyświetlacz swojego telefonu.
- A więc miło mi poznać. - kobieta ujmuje moją dłoń. - Jestem Raisa. Utnę ci cycki, jeśli skrzywdzisz mojego syna. - uśmiecha się słodko, lecz jej uścisk dłoni jest bolesny. - Zrozumiano?
- Tak. - wypowiadam pewnie. - Nie mam zamiaru nikogo krzywdzić.
- Cudownie! - puszcza moją dłoń. - W takim razie, witaj w rodzinie.
- Ale dziura! - dziwi się ciemnowłosy facet, którego wcześniej tu nie było. Jest wysoki, muskularny, a jego przydługawe włosy są w nieładzie. Wygląda jakby dopiero co wstał z łóżka. - No stąd już na pewno nie wylezie, kutas jeden...
- Dmitri, nawet na pogrzeb brata musisz się spóźniać? - pyta oskarżycielsko Reisa.
- Nikolai już dawno nie był moim bratem, matko. - fuka facet, a jego wzrok zatrzymuje się na mnie. - A to kto?
- Jo! - parska śmiechem Katia.
- Dmitri. - wtrąca cierpko Fedir. - Miło cię w końcu widzieć, bracie.
- Ciebie też, pierdoło. - szczerzy zęby w uśmiechu. - To twoja panna? - wskazuje na mnie.
- A czy to nie oczywiste? - pyta czarnooki, na co jego brat jedynie wzrusza ramionami.
- Z tobą nigdy nic nie wiadomo.
- Jesteśmy na cmentarzu. Może chociaż zachowajmy pozory, że cierpimy po stracie brata? - pyta niska blondynka, stojąca obok Katii.
- Zoja, wszyscy wiemy, że jesteś ta miła. - wypowiada ze znudzeniem Dmitri. - Ale nie będę za sukinsynem rozpaczał.
- Powinniśmy mu wybaczyć.
- Zoja, odpuść. - wzdycha Fedir.
- To był twój bliźniak! Jak możesz żegnać go tak bezdusznie? - fuka ze złości. - A nie czekaj...Ty przecież jesteś bezdusznym skurwielem!
- To nie on rozpierdolił naszą rodzinę. - spiera się z nią Dmitri. - To nie Fedir udusił moją narzeczoną. To nie on okradł rodzinny skarbiec. To nie on chciał zabić własnego brata dla władzy. I to nie on otruł naszego ojca, Zoja! Nic nie usprawiedliwia Nikolaja, więc cieszę się, że zdechł!
- Mimo to, był naszym bratem!
- Chcesz zająć jego miejsce? - pyta Katia ze złością. - Co z tobą? Nawpierdalałaś się grzybków halucynogennych?
- Dzieciaki! - wtrąca Reisa donośnym tonem. - Koniec tej kłotni! Dmitri ma rację. Nikolai zdradził naszą rodzinę, dlatego jego trumna nie leży w rodzinnym grobowcu. Zoja jeśli chce niech przebaczy bratu. To nasza indywidualna sprawa.
Zapada cisza.
Każdy wpatruje się w każdego, dzięki czemu mogę przyjrzeć się każdemu z rodziny Popow dość dokładnie. Siostry Fedira są blondynkami, natomiast on sam i Dmitri mają włosy czarne jak węgiel. Odnoszę również wrażenie, iż każdy z nich ma odmienny charakter.
- Czyli to jednak prawda? - spanikowany, zachrypnięty głos tajemniczej kobiety sprawia, iż każdy sztywnieje i zamiera. Nerwowo spoglądam na Fedira, lecz ten...
Jo! Czy ty masz omamy?
Nie!
Z całą pewnością widzisz doskonale!
Rosyjski diabeł ma na twarzy wymalowany strach. Nic więcej...
Jego oczy są szeroko otwarte,krzyczące w agonii.
Chwytam z jego rękę, lecz mam wrażenie, że nawet tego nie odczuwa.
Co się dzieje?
Kim jest ta kobieta?
Wygląda jak zjawa...Jest blada, chuda, z przerażającym wyrazem twarzy.
- Zasza - wypowiada niepewnie Raisa. - Co ty tu robisz?
- Doszły mnie słuchy, że Nikolai nie żyje. - wypowiada kobieta, udając przejęcie. - To był taki dobry chłopczyk. - zerka na Fedira. - W odróżnieniu od ciebie. - wypowiada zjadliwie, co zbija mnie z tropu. O co tutaj chodzi?
Zerkam na mojego faceta i bardzo podoba mi się fakt, iż Fedir jest mój, ale ku mojemj zdziwieniu czarnooki momentalnie odpycha moją dłoń i tak po prostu odchodzi...Ucieka z cmentarza.
To oczywiste...
Chce być jak najdalej od tej kobiety...
Nerwowo spoglądam na Katię, która bezgłośnie wypowiada cztery słowa:" nie może być sam! "
____
Hej misie
Dobrej nocy ❤
Buziole ❤
![](https://img.wattpad.com/cover/208975890-288-k298738.jpg)
CZYTASZ
Łotr spod ciemnej gwiazdy
Roman d'amourGłośny, przeraźliwy huk, jakby coś właśnie zostało wysadzone w powietrze. Nikita Labiediew zrywa się ze swojego krzesła i chwyta nóż z kuchennego blatu. Oh, okej? Josephine, pamiętaj. Spokój i opanowanie pozwolą ci przetrwać. - Właśnie to miałam...