" Namiastka deklaracji"

13.1K 990 219
                                    

- Szefie! - do biura Fedira wbiega Siergiej, wpadając na Dimitria. O mały włos, a obaj panowie lizaliby podłogę.

- Kurwa. Stoję tu! - oburza się brat rosyjskiego diabła, lecz prędko zamyka buzię, gdy dostrzega ostre spojrzenie swojego brata.

- Panie Popow, armia Chamblinsa właśnie ruszyła do Moskwy!- wypowiada z podenerwowaniem Siergiej, po czym jego wzrok ląduje na martwej kobiecie, leżącej u stóp Fedira. Spod jej ciała wypływa krew, brudząc drewnianą podłogę. Co ciekawe, czuję satysfakcję, iż ta kobieta posmakowała własnej pychy i trafiła prosto do najgłębszych czeluści piekła.

- Skontaktuj się z Payette. On i jego ludzie są nam potrzebni.

- Już to zrobiłem. Ludzie Payette będą tu za dwie godziny, lecz sam Payette się nie pojawi.

- Dlaczego?

- Narodziny córki.

- Ach, zrozumiałe. Dobra! Gdy pojawią się jego ludzie, omów z nimi plan działania. Wprowadzam stan gotowości. Odmaszerować! - Siergiej kiwa na pożegnanie głową, po czym znika za drzwiami gabinetu. - Chodź. - czarnooki chwyta mnie za nadgarstek, by po chwili zmusić mnie do biegu po korytarzach zamku, a przypominam że mam na sobie wysokie kozaki! A o braku kondycji już nie wspomnę.

Mówiłam, abyś zaczęła biegać, Josie! To nie, wybrałaś maraton "Skazanego na śmierć", więc nie dziw się, że twoja dupa nie ma siły, by się ruszać!

- Dokąd mnie ciągniesz? - pytam, ciężko dysząc.

- Nie możesz tu być, gdy zacznie się walka. - wypowiada tak, jakby przebiegnięcie tych wszystkich zawiłych korytarzy nie sprawiło mu żadnego większego wysiłku.

No tak! Rosyjski diabeł to niezniszczalny diabeł. Pamiętaj o tym, Jo!

- A więc gdzie będę? - Popow zatrzymuje się przed głównym wyjściem z zamku. Pcha mnie na ścianę tuż obok jednego z wielkich obrazów, po czym napiera na mnie swoim ciałem.

- Z dala od niebezpieczeństwa. - nachyla się nad moją twarzą. Nasze usta dzielą milimetry. - Wrócę po ciebie, gdy sytuacja się uspokoi. Do tego czasu zaszyjesz się razem z Vierą i pięcioma strażnikami w górach.

- Nie chcę cie zostawiać. - kładę swoją drobną dłoń na jego klatce piersiowej. Naprawdę nie mam ochoty uciekać ze świadomością, że zostawiam tu zranionego chłopca, który dopiero co otrząsnął się po traumatycznych wydarzeniach z przeszłości, o których swoją drogą wciąż nie mam pojęcia.

- Musisz.

- Potrzebujesz mnie. - spieram się.

- Owszem, potrzebuję. - składa pocałunek na moim policzku. - Ale nie martwą. A jeśli tu zostaniesz mogę cię stracić na dobre.

- Nie stracisz.

- Wiem, dlatego wyjedziesz i poczekasz na mnie, aż po ciebie wrócę.

- Jesteś na tyle silny, by samemu zostać tutaj? Dopiero co pojawiła się Zasza. - jego ciało spina się, a oddech grzęźnie mu w gardle. Szlag. Czyżbym spowodowała nawrót jego paniki?

Josie, ratuj go!

- Już jej nie ma. - wypowiada po dłużej chwili. Spogląda prosto w moje szare oczy, jakby szukał w nich potwierdzenia moich uczuć w stosunku do niego. Wiem, że praktycznie mu się oświadczyłam, a to dało mu nadzieję, że przy nim zostanę bez względu na wszystko.

- Fedir, ja...- przykłada mi palec do ust.

- Chcę ci coś wyznać.

- Tak?

- Zasza była kochanką mojego ojca. To znaczy, miała zostać jego żoną, lecz pojawiła się moja matka, więc mój ojciec zrobił z niej opiekunkę do dzieci. Och, nie sądziłem że to będzie takie trudne. - spuszcza wzrok na swoje buty, wyglądając przy tym jak trzęsący się ze strachu przed burzą, szczeniak. Moje niedawno odbudowane serce, ponownie zaczyna odczuwać ukłucia szpilek.

- Jeśli nie chcesz nie musisz mówić. - stwierdzam z przekonaniem. To prawda, nie muszę znać szczegółów z jego życia. Liczy się tu i teraz. Wolę skupić się na naszej dwójce w chwili obecnej. Chcę móc mu powiedzieć, że go kocham i żadna nowina nie spowoduje, że moje uczucia zmaleją, czy zanikną.

- Byłem molestowany seksualnie przez tą kobietę. - wypowiada na jednym tchu, a mnie zatyka. Czarnooki powoli unosi spojrzenie na moją twarz, szukając na niej zapewne wstrętu czy pogardy, lecz zapomniał chyba, iż mam podobną przeszłość.

- Kocham cię. - wypowiadam, wkładając w te słowa tyle pewności ile się da.

- Co? -odsuwa się ode mnie z prędkością błyskawicy. - Dopiero powiedziałem ci, że byłem molestowany seksualnie. Powinnaś się mnie brzydzić, a nie kochać! - unosi się, a następnie cofa się kilka kroków.

- A ty brzydzisz się mnie?

- Oczywiście, że nie! Skąd w ogóle takie pytanie?

- Oboje nosimy w sobie taki sam bagaż. Jesteśmy tacy sami. Nie brzydzę się ciebie. - pośpiesznie zbliżam się do niego, po czym bez zbędnych ceregieli, złączam nasze usta. - Powtórzę jeszcze raz. Kocham cię. - szepczę tuż przy jego wargach. - Zasza nie żyje, więc twoja przeszłość została zamknięta. Jeśli mi pozwolisz, ja będę twoją przyszłością.

- Panie Popow! - krzyczy Iwan. - Samochód już czeka! Musimy jechać. - czarnooki składa jeszcze jeden pocałunek na moich ustach, a następnie odsuwa się.

- Josie, wrócę po ciebie, obiecuję. Idź z Iwanem.

- Nie odpowiedziałeś.

- Idź z Iwanem! - powtarza tym razem ostrzej. Czuję się zawiedziona, że nasza rozmowa właśnie dobiegła końca. Nie usłyszałam nic, co kazałoby mi mieć nadzieję, że Popow widzi ze mną swoją przyszłość.

Josie, trwa wojna. Odpuść. Daj mu czas. Niech sobie wszystkie w głowie poukłada. Ten dzień jest dla niego trudny, więc nie bądź egoistką. Zrób to, o co cię prosi, a skoro powiedział, że po ciebie wróci to potraktuj to jako namiastkę deklaracji!

----
Hej misie ❤
Powoli zbliżamy się ku końcowi tej części 🙄 No, ale nie ma tego złego, ponieważ pojawi się Skazany ❤
Buziole❤

Łotr spod ciemnej gwiazdyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz