Asia
Dziś mój tata będzie rywalizował z ojcem Szymona. Mój tato wymyślił sobie test z wiedzy ogólnej. Wierzę w swojego ojca, ale boję się, że się załamie jeśli przegra. Ojciec Szymona jest prokuratorem, a mój nie ma pracy. Choć może coś się stanie i nie dojdzie to ich spotkania.Dom Zatońskich
Asia-Tato, tato! - zawołałam swojego ojca.
Tata Asi (t) - Co córciu? - przyszedł do mnie.
A-Odwołałeś?
t- Ale co?
A- Nie Udawaj! Wiesz o co mi chodzi.
t- Spokojnie. Dam sobie radę. Pokonam tego prokuratora. Tego gryzipiórka. - zaczął trochę sobie drwic z ojca Szymona.
A-Nie mów tak. Jeśli tego nie odwołasz to już się do Ciebie nie odezwie.
t - Asiu, spokojnie. Będzie dobrze. - przytulił mnie. Jego słowa wogóle mnie nie uspokoiły.
A- Dobra, muszę się już zbierać do pracy.
t- No pa. - już miałam wychodzić, ale...
t- Aaaa Asia! Powiedz Szymonowi, że jego Ojciec nie ma ze mną szans.
A- Tatoo! - krzyknęłam i wyszłam.
Komenda
Szymon wchodzi do pokoju.
Szymon- Część kochanie.
A- Cześć. - po całowaliśmy się.
S-Coś się stało? - zapytał.
A- Jeszcze pytasz? Dziś nasi ojcowie mają się zmierzyć w pojedynku na wiedzę. - Szymon zaczął się śmiać. Mi nie było do śmiechu.
A- Nie śmiej się! To nie jest śmieszne. - powiedziałam wkurzona.
S- Nooo trochę jest. - przytulił mnie, żebym nie była zła, ale wyrwałam się z jego uścisku.
A- To będzie katastrofa. Oni jeszcze bardziej będą się nienawidzić. - mówiła zdenerwowana, chodząc po całym pokoju.
S- Spokojnie. Jakoś to będzie. Może nie będzie tak źle? -starał się mnie uspokoić.
A- Dobra. Koniec. Za chwilę zaczynamy pracę.
S- No właśnie. - przybliżył się do mnie.
A- Co?
S- No co? Później nie będziemy mogli się całować. - pocałował mnie.
A- Teraz też ktoś może nas zauważyć i powiedzieć pani komendant. Nie powinniśmy się całować od momentu wejścia na komendę. -powiedziałam.
S- To może dopiero od jutra tak zrobimy? -powiedział uwodzicielskim głosem.
A- No nie wiem. - uśmiechnęłam się i zaczęliśmy się całować.
Po służbie
A-To co? Jedziemy do twojego Ojca?
S- Myślałem, że nie chcesz widzieć jak rywalizują.
A- No nie chcę. Ale jak nie pojadę to będę ciągle o tym myśleć.
S-Spokojnie. Będzie dobrze. - przytulił mnie.
A- To jedziemy?
S-No, ale musisz mi coś obiecać. -uśmiechnal się cwaniacko.
A- Co? - uśmiechnęłam się.
S- Że po tym wszystkim pojedziemy do mnie i spędzimy miło czas. - pocałował mnie.
A- To zależy w jakim stanie będzie mój ojciec.
S- Jest dorosły. Poradzi sobie.
A- Ty też. Nie poradzisz sobie beze mnie? - uśmiechnęłam się.
S- No nie za bardzo. Ja bez ciebie nie potrafię żyć. - pocałowała mnie.
A- Dobra. Jeszcze to przemyśle. No, bo nie wiem czy będzie warto. -powiedziałam uwodzicielskim głosem.
S- Uwierz, że będzie. - znowu się po calowalismy i pojechaliśmy do domu ojca Szymona.
Dom Zielińskich
Mój tato już był. Wszyscy siedzieliśmy w salonie. Mój tata siedział na przeciwko taty Szymona. Ja siedziłam na jednym fotelu z Szymonem.
Jan Zieliński(J) - No to co? Zaczynamy?
t-Zaczynamy. - powiedział stanowczo mój tata. Renata podała kartki na których były zapisane pytania. Szymon popatrzył się na mnie i się uśmiechnął. Mi nie było do śmiechu. Po wypełnieniu przez naszych ojców testu Renata poszła do innego pokoju, żeby je sprawdzić.
S- Spokojnie. -pewnie widział, że się tym wszystkim denerwuje. Jak wróciła Renata moje serce zaczeło szybkie bić. Przytuliłam się do Szymona.
Renata (R) -Oboje zebraliście taką samą liczbę punktów.
J-Ile?
R- Po zero punktów.
t-Ale jak to?
J-Trzeba to powtórzyć.
t- Zgadzam się.
R- Przestańcie sie już kłócić. Ten test powinien wam uświadomić, że jesteście tacy sami.
J- No dobra. - ojciec Szymona wyciągnął rękę do mojego ojca.
J- Zgoda?
t- Zgoda. - podali sobie ręce. Ja trochę ochłonęłam.
J-No to co? Pasowałoby to uczcić.
R- Janek!
t- Też chętnie bym to uczcił.
A- Nie!
S- To nie jest najlepszy pomysł.
R- Też tak sądzę.
J- No to może was odwiozę?
S- To może odwieziesz tate Asi do domu , a my z Asią pojedziemy do mnie? - powiedział i popatrzył się na mnie z uśmiechem na twarzy.
J- No to dobra.
Ja z Szymonem pojechałam do jego mieszkania.
Mieszkanie Szymona
A-No to co będziemy robić?
S- Jesteś może głodna? - uśmiechnął się cwaniacko.
A- Nie za bardzo. Wolałabym porobić coś bardziej przyjemnego. - przygryzłam lekko wargę.
S- Co proponujesz? - powoli zaczęliśmy się zbliżać do łózka.
A- Sobie proponuję. - zaczęliśmy się całować i wiadomo jak to się skończyło.***********************
Za błędy przepraszam. Wiem, że to nudne, ale ważne, że jest.