9

5.3K 517 167
                                    

Todoroki i Bakugou siedzieli w kuchni u blondyna w domu. Sączyli smętnie kawę z kubków. Shinso zaraz miał do nich dołączyć. Odprowadzał Urarake jej mieszkania po tym, jak brunetka praktycznie wypluła sobie żołądek.
Shoto przetarł twarz dłonią i spojrzał na śpiącego na kanapie Izuku.

- Midoriya chciał się zabić.

Heterochomik zamarł, a kubek wyślizgnął mu się z dłoni spadając na podłogę i roztrzaskując się. Blondyn popatrzył na niego niezbyt zaskoczony jego reakcją. Piegowaty zerwał się gwałtownie z miejsca. Shoto zaczął zbierać odłamki naczynia, podczas gdy Bakugou uspokajał Deku i prosił, żeby poszedł jeszcze spać, bo ma gorączkę. Heterochomik przyglądał się posturze Izuku i zastanawiał się, co on do cholery robił i gdzie był, kiedy Midoriya tak się załamał.

Katsuki podszedł do Shoto i położył dłoń na jego ramieniu, tym samym wybudzając go z odrętwienia. Wskazał na drzwi od drugiego pokoju, który okazał się być siłownią. Katsuki zamknął za nimi drzwi i usiadł na kanapie, która stała pod oknem.

- Jak to chciał się zabić?

Blondyn spojrzał na Shoto i przeczesał włosy warcząc pod nosem kilka przekleństw.

- Tak to, kurwa. Znalazłem go w kiblu z przestrzelonymi uchem.

- Może to był wypadek.

- Jaki zasrany wypadek, jak potem sam prosił żebym zrobił to za niego!

Bakugou podniósł nieświadomie głos, ale szybko się uspokoił. Westchnął i złapał się za nasadę nosa. W pokoju panowała napięta cisza.

- Nie wiedziałem, że byliście razem.

Todoroki uniósł brew.

- To chyba nie jest teraz ważne.

- Jest, bo może będziesz umiał na niego wpłynąć bardziej niż ja, Shinsou, czy pyza.

- To było dawno. Mnie też nie uprzedził, że odchodzi. Traktuje nas wszystkich tak samo.

Czerwonooki warknął.

- Jest mu potrzebny specjalista.

- No Ameryki nie odkryłeś.

- Możesz nie być kurwa taki sarkastyczny? Staram się coś wymyślić.

- Nie rozumiem dlaczego nagle zależy ci na jego dobru.

- Kurwa mać. Wszyscy tylko pierdolą o tym, ja też-

Do pokoju wszedł Hitoshi. Spojrzał rozdrażniony na kłócących się mężczyzn. Trzymał w rękach reklamówkę, którą po chwili odłożył na ziemię.

- Przyniosłem słodycze, żeby Izuku poprawił sobie nastrój, ale widzę, że wy tu wolicie się kłócić, niż mi pomóc. Ja już nie przeszkadzam, po prostu powiedzcie, gdzie on jest i możecie się zżerać dalej. 

- Leży w salonie, kociarzu. Ślepy jesteś?

- Nie ma go w salonie, śmieciarzu.

Bakugou zignorował odzywkę Shinso i szybo poszedł tam, gdzie powinien znajdować się piegowaty. Kanapa była pusta. Blondyn przeklnął pod nosem i zaczął rozglądać się po mieszkaniu. Todoroki w tym czasie wyjął telefon i zaczął wydzwaniać do Izuku. Po pewnym czasie numer w ogóle przestał być dostępny.

- Nie ma go!

- Jak mogliście go zgubić?

- Kurwa, to nie nasza wina!

- Trzeba było się nie kłócić.

- Ej, uspokójcie się.

Shoto westchnął i znowu spojrzał na swój telefon.

- Wiecie gdzie mógłby pójść?

- Może na plac zabaw?

- Plac zabaw?

Hitoshi wzruszył ramionami i przeczesał włosy. Stresował się bardziej niż mogłoby się zdawać.

- Z tego co pamiętam to lubi tam przesiadywać. Zadzwonię jeszcze do Hawksa, może ktoś z jego patrolu go widział.

Heterochomik kiwnął głową i spojrzał na Bakugou.

- Trzeba go znaleźć, zanim zrobi coś głupiego.

And The End {BakuDeku}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz