Deku popijał swoją ukochana słodką kawę, siedząc z gazetą w kuchni. Wodził nieco zmęczonym spojrzeniem po linijkach tekstu, ostatecznie odrzucając prasę na bok.
Wieść o jego chorobie i przeszłości rozeszła się w zastraszajacym tempie. Albo po prostu dużo go ominęło przez ostatni rok. Pociągnął długi łyk i z hukiem odstawił kubek na blat stołu.
- Mówiłem, żebyś nie czytał.
Z salonu dobiegł spokojny głos Shoto. Po chwili heterochromik wszedł do kuchni, siadając na drugim krześle i biorąc gazetę w dłonie.
- Przynajmniej nie piszą całkowitych głupot.
Midoriya uśmiechnął się do niego pogodnie i wstał, kierując się do szafki z lekami. Wyciągnął koszyk z różnymi specyfikami i rozpoczął rutynowe faszerowanie się tabletkami. Todoroki obserwował go z udawaną neutralną miną.
Kiedy tak patrzył, jak gardło Izuku porusza się, z trudem przepychając do żołądka zdecydowanie za dużo, za dużych pastylek, poczuł ogromny smutek.
Twarz Midoriyi wykrzywiła się w grymasie i chłopak zakrztusił się, łapiąc w dłonie wodę. Todoroki wstał szybko i podszedł do niego, klepiąc go po plecach i zostawiajac tam swoją dłoń. Dla pewności, że Deku się nie przewróci.
- Dzięki..To-doroki.
Wykrztusił nieco rozbawiony, wycierając pojedyncze łezki z kącików oczu. Shoto milczał dłuższą chwilę, aż spowrotem nie usiedli przy stole.
- Midoriya, nie martwisz się?
Zapytał z łagodną miną, splatając dłonie razem. Bawił się przez chwilę swoimi palcami, aż nie stwierdził, ze to dziecinne.
- Czym?
- Opinią publiczną, własnym zdrowiem, całokształtem sytuacji.
Zaczął powoli wymieniać wszystko to, co teoretycznie powinno trafić piegowatego, który o dziwo ciągle się uśmiechał. Przez głowę Shoto przebiegła myśl, że chyba zrobili Midoriyi jakieś pranie mózgu w tym szpitalu, ale aż uśmiechnął się pod nosem na niedorzeczność tego pomysłu.
- Nie martwię. I tak nie mogę wychodzić. Nawet lekarze przyjeżdzają do mnie osobiście. Aktualnie najbardziej martwi mnie moje odbicie w lustrze.
To fakt.
Deku wyglądał zdecydowanie lepiej. Przybrał na wadze, a także odzyskał nieco z dawnych mięśni. Przyciął włosy, które mimo wszystko zawiązywał w małą kitkę z tyłu głowy. Używał kropli do oczu, które odzyskały dawny blask.
Widać było po nim, że zaczął zwracać uwagę na swoje zdrowie. O które starał się teraz walczyć.Za pogodnym uśmiechem, kryły się niekiedy bezsenne noce. Izuku był szczęśliwy, nie kłamał przed nikim o swoim samopoczuciu, jednak bał się zostawać sam. Często miał wrażenie, że dawny on siedzi gdzieś z tyłu i czeka na odpowiedni moment. Obecność przyjaciół go uspokajała.
Bolał go fakt, że odwiedzał go tylko Todoroki i Shinso.
Tęsknił za Kirishimą, Ochako, Yaomomo i oczywiście za Bakugou.
Chciał powiedzieć wszystkim, że już jest okej. Zobaczyć ich uśmiechy pełne ulgi. Usłyszeć ich głosy.
Wiedział, że pewnie się go bali. Albo co gorsza nie chcieli mieć z nim do czynienia. Jednak mogliby przynajmniej odpisać...
Shoto zauważył niepewność w jego oczach i przysunął nieco bliżej swoje krzesło.
- Jak się ma reszta?
- Oni.. - zawahał się - martwią się. Nie wiedzą, jak mają się zachowywać.
- Czyli to nie tak, że...
- Jeszcze przyjdą. Każdy w swoim czasie.
Deku spojrzał na pogodną twarz Todorokiego i mimowolnie sam się uśmiechnął. Przytaknął krótko. Po chwili rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
Izuku wstał natychmiast, czując podekscytowanie. Miał ogromną nadzieję, że to Uraraka, albo Bakugo i jednak oboje byli jego drogimi, a wręcz najlepszymi przyjaciółmi. Nawet, jeśli kiedyś, albo teraz nie podzielali tego zdania.
Piegowaty otworzył szybko drzwi. Do środka wparował Shinso. Przywitał się z Midoriyą, ale wyminął go i dopadł Todorokiego, który wychylał się z kuchni.
- Odbieraj telefony, wychodzimy, szybko. Kolejny atak terrorystyczny.
Shoto natychmiast spoważniał i od razu zaczął się ubierać. Zielonowłosy przyglądał im się chwilę w ciszy i zaczął memłać w palcach skrawek bluzki.
- O co chodzi?
Hitoshi spojrzał na Deku ze zrozumieniem w oczach. Chłopak był odcięty od świata przez cały rok. Nic dziwnego, że nie słyszał o tym, co ostatnio wyprawia się w Japonii.
- Zorganizowana grupa przestępcza przypuszcza regularne ataki. Jesteśmy w stanie obliczyć kiedy i gdzie się pojawią, a mimo to, zawsze mamy problem z opanowaniem sytuacji.
Po tych słowach wyszli, zostawiając Izuku w osłupieniu. Chłopak szybko pognał do laptopa i zaczął przeszukiwać wszystkie informacje na temat całego zamieszania. Już miał kopiować cały artykuł, by go przeanalizować, ale zatrzymał palec w powietrzu, nad przyciskiem „Enter".
- Tak właściwie...to po co?
Dopiero teraz uderzyła w niego bolesna prawda. W aktualnym stanie nie pomoże nawet z biurka. Był nikim.

CZYTASZ
And The End {BakuDeku}
FanfictionIzuku nigdy nie spełnił swojego marzenia. Brutalnie uświadomiony przez świat o swojej niemocy, został policjantem. Tam odkrył swój inny talent. Talent do zabijania. Talent, którego nie chciał. Talent, który go zniszczył. Nie tak to sobie wszystko w...