28, 29.
Wdech.
Od nowa.
1, 2, 3...
- To nie działa!
- Licz, nie gadasz!
Uraraka uspokoiła oddech i skupiła się na liczeniu, tak, jak kazał jej Hitoshi.
Ramiona Shinsou drżały z wycieńczenia. Widząc to, Bakugou podszedł do niego i zmienił go, odpychając go gwałtownie.Fioletowowłosy nie protestował, wziął długi oddech, przyglądając się bladej, jak kartka papieru, twarzy Izuku.
Wydawać się mogło, że tylko śpi, ale z każdą chwilą był na coraz lepszej drodze, żeby już się nie obudzić.
Katsuki zawahał się, kiedy zbliżał się do jego spierzchniętych ust, ale trwało to może ułamek chwili. Złączył ich wargi i wtłoczył w płuca piegowatego długi oddech. Po jego skroni spłynęła kropla potu, a on sam zawiesił wzrok na twarzy Deku, uciskając jego klatkę piersiową.
- Wracaj tutaj zasrańcu i przeproś mnie tak, jak należy!
Wykrzyczał rozedrganym tonem, a w jego oczach zebrały się łzy.
Midoriya tonął w ciemności. Nie wiedział, jak długo posuwa się w dół, ale z każdą chwila zdawało się to mieć coraz mniejsze znaczenie. Strach, jaki czuł kilka minut temu przed śmiercią, rozpłynął się po jego ciele i pozostawił za sobą jedynie delikatny niepokój.
Czuł się tak błogo, a zarazem tak ciężko.
Nie był w stanie powiedzieć, czy w ogóle posiada ciało. Próbował poruszać palcami, nogami, przekręcił głowę, ale ledwo udawało mu się zamykać i otwierać oczy. Nie, żeby miał na co patrzeć.
Cisza zdawała się cichnąć.
Uchylił usta, a bombelki powietrza pomknęły ku górze. Wtedy poczuł palący ból płuc. Instynktownie zaczerpnął oddech, ale czarna mać wlała się do jego gardła. Zaczął się dławić.
Szarpnął ręką w górę, a strach ponownie nim zawładnął. Nie słyszał swoich prób złapania oddechu.
Kręciło mu się w głowie.
Złapał się za gardło i dostrzegł łzy, odróżniające się na tle wszechogarniającej czerni.
Płakał?
Z jego gardła wyrwał się niemy krzyk.
Tak się bał.
Resztkami sił wyciągnął rękę do góry. Nie był w stanie zamknąć oczu.
Poczuł mocny uścisk na nadgarstku i szarpnięcie w górę.
Midoriya poderwał się do siadu, uderzając Katsukiego w głowę.
Piegowaty zaczął kasłać czarnym płynem. Obrócił się w bok i zwymiotował mazią. Po jego policzkach spłynęły łzy, a on sam ciągle kasłał, łapczywie łapiąc tlen między zęby.
- Izuku?
Zalana łzami Uraraka wyciągnęła rękę w kierunku jego drżącego ramienia.
Midoriya rozejrzał się i pierwszą osobą, na jaka natrafił wzrokiem, był Bakugou.Izuku zaniósł się gwałtownym i histerycznym płaczem. Poczołgał się do blondyna i przytulił się do jego klatki piersiowej. Zacisnął szczelnie ramiona, płacząc jak dziecko.
Katsuki będąc w absolutnym szoku, pierwsze co zrobił, to także otoczył go ramionami. Nie wiedział dokładnie, kogo przytula, ale ulga i tak rozlała się po jego ciele. Zaczął się cicho śmiać. Po chwili nieco głośniej, aż w końcu śmiech przerodził się w coś na kształt szlochu.
Hitoshi złapał się za serce, zaciskając rękę w pięść, a na jego usta wpłynął delikatny uśmiech.
- Midoriya...?
Izuku na dźwięk swojego imienia zaniósł się jeszcze głośniejszym skowytem, kiwając delikatnie głową.
———————————————————
Witam was kochani po raz ostatni w tym roku!
Na zakończenie 2020 wręczam wam ten oto rozdział, który stanowi punkt kulminacyjny całego opowiadania!
Nie jest to koniec, wiele niewyjaśnionych spraw przed nami. Dowiemy się wszystkiego już w 2021!
Mam nadzieję, że mimo wszystko będziecie dobrze wspominać ten rok.
Życzę wam udanego Sylwestra, czy przed kompem, czy z paczką znajomych, nie ważne. Grunt, że 2020 już się zaraz skończy, hahah.Dziękuję wam za wszystko i do zobaczenia 💖
Wasza Lokaci.

CZYTASZ
And The End {BakuDeku}
FanfictionIzuku nigdy nie spełnił swojego marzenia. Brutalnie uświadomiony przez świat o swojej niemocy, został policjantem. Tam odkrył swój inny talent. Talent do zabijania. Talent, którego nie chciał. Talent, który go zniszczył. Nie tak to sobie wszystko w...