2.Naprawdę nie żartuję

1.5K 99 74
                                    

Tym razem szedłem przez płonący las.
Hałasy zostawiłem w tyle, a
ludzkie krzyki już ucichły.
Podążałem przed siebie.
Nie miałem konkretnego celu.
Poprostu włóczyłem noga za nogą,
byle jak najdalej od tego zamieszania.
Mimo, że oddaliłem się od miasta
nadal miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.
Niepokoiło mnie to, że głos w mojej
głowie już od dawna się nie odzywał.
Usłyszałem za sobą kroki, jednak kiedy się odwróciłem, nikogo tam nie było.
I wtedy znowu w uszach zadźwięczał
mi ten znienawidzony dźwięk, pozbawiony uczuć
~To ty jeszcze żyjesz? Powinieneś już dawno spłonąć~
To było silniejsze ode mnie.
Osunąłem się na kolana i schowałem twarz w dloniach. Ponownie usłyszałem za sobą czyjeś kroki. A potem znowu zapanowała ciemność..

Otworzyłem gwałtownie oczy i usiadłem na łóżku rozglądając się dookoła. Z początku nie wiedziałem gdzie jestem, jednak po chwili dotarło do mnie, że mieszkam w akademiku. Byłem pewien, że nie zdołam już usnąć, więc wstałem i poszedłem do toalety. Stanąłem przy zlewie i opłukałem sobie twarz zimną wodą. Tak właściwie to nie wiedziałem skąd biorą się te koszmary i czym są spowodowane. Zaczynałem powoli się do nich przyzwyczajać, mogłem powiedzieć, że z czasem stało się to moją rutyną. Wyszedłem z łazienki i zgasiłem za sobą światło. Musiałem powiedzieć o tym Kirishimie, poprostu czułem potrzebę porozmawiania z nim. Z tego co wiem od jakiegoś czasu też ma problemy z sypianiem, dlatego pewnie nie spał.

Cicho, starając się nikogo nie obudzić wyszedłem z pokoju i zamknąłem drzwi. Upewniając się że nikt mnie nie usłyszy poczłapałem do pokoju Eijiro. Nie chciałem pukać z wiadomych przyczyn więc poprostu wślizgnąłem się do pokoju jak gdyby nigdy nic. Rozejrzałem się po pomieszczeniu zatrzymując wzrok na łóżku. Pustym łóżku. Opadły mi ręce a ja oparłem się o ścianie w geście bezsilności. Przymknąłem na chwilę oczy, aby nie wypuścić z siebie długiej listy przekleństw, które kotłowały się we mnie. Zacisnąłem ręce w pięści i starając się nie trzaskać drzwiami wróciłem do pokoju. Nie miałem nawet ochoty iść do pokoju Bakugo, bo tam napewno rzekomo znajdował się mój przyjaciel. Zawsze, naprawdę zawsze kiedy akurat go potrzebuje, nie ma go przy mnie. Usiadłem na łóżku i podkuliłem nogi pod siebie. Los ewidentnie chciał wyprowadzić mnie z równowagi i nie ukrywam, zaczynało mu się to udawać. To nie jest tak, że zabraniam mu spać u Bakugo. Poprostu zaczyna mi brakować jego obecności zwłaszcza w tych trudniejszych dla mnie chwilach.
A takie zdążały się ostatnio często. Westchnąłem cicho i oparłem się o ścianę i popatrzyłem na zegarek. Była trzecia w nocy. Przymknąłem oczy wsłuchując się w ciszę. Zaczynała mnie ona już irytować, więc wziąłem do ręki telefon, słuchawki i puściłem jakąś muzykę na uspokojenie. Ostatnio zacząłem być bardziej nadpobudliwy i łatwiej się denerwowałem. Nie wiem dlaczego, może to przez fakt że się zakochałem? Szybko odrzuciłem od siebie te głupie myśli i starałem się skoncentrować na słowach piosenki.

Nie wiem ile czasu minęło ale w końcu, kiedy już nieco ochłonąłem wyłączyłem muzykę. Odłożyłem telefon na półkę i wstałem. Miałem dość tego wszystkiego, chciałem z kimś porozmawiać. Bez zbędnego ociągania się ruszyłem pewnym krokiem w stronę pokoju Bakugo. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem w nie cicho. Prawie od razu usłyszałem jakiś hałas na co przewróciłem tylko oczami. Czekałem jeszcze chwilę, aż w końcu otworzył mi Bakugo. Rzuciło mi się w oczy że nie miał na sobie koszulki. A no tak..

-Czego chcesz? - zapytał lekko zdezorientowany - Jest trzecia w nocy debilu.

-Wiem, która jest godzina. Ale wiem też że jest u ciebie Kirishima. - wyraz twarzy blondyna od razu się zmienił.
Patrzyłem na niego chwilę - nie wnikam co wy tam robicie, ale muszę z nim porozmawiać. To dość pilne.

♪Kamijirou♪║ChanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz