13. Zastanowię się

726 45 48
                                    

    Dzisiaj był dzień ślubu kuzyna Jiro. Po przeżyciach z ostatniego czasu nadal wszyscy byliśmy zszokowani i nieco niespokojni, jednak wydaje mi się, że chwila rozrywki dobrze nam zrobi. Siedziałem gotowy u siebie w pokoju i czekałem na Kyokę. Była sobota rano, za pół godziny powinniśmy zjawić się w kościele. Bawiłem się swoim telefonem i machałem nogami kiwając się na boki. Na prawdę cieszyłem się, że jakoś wszystko dobrze się ułożyło. Gdy dziewczyna ocknęła się u pielęgniarki została tam jeszcze godzinę na obserwacji po czym razem ze mną wróciła do akademika. Cały ten czas spędziliśmy razem na rozmowach, oglądaniu filmów i odstresowywaniu się. Jak się okazało wszystkim wydarzeniom winni byli złoczyńcy, którzy tworzyli realistyczne iluzje. Potem kiedy Pan Aizawa wrócił do swojej normalnej formy wymazał ich dary dzięki czemu udało się ich złapać. Skąd to wiem? Opowiedzieli nam ci, którzy nie stracili przytomności. Na dodatek działo się to na terenie szkoły i nie było widoczne od zewnątrz. Dlatego nikt się o nas nie martwił, bo nic nie wzbudzało podejrzeń. Chociaż z drugiej strony...przez trzy dni nie było z nami kontaktu. Czy to nie wystarczający powód aby zacząć się martwić? Westchnąłem cicho i wyrwałem się z rozmyślań, gdy usłyszałem, że ktoś wchodzi do mojego pokoju. Podniosłem głowę i popatrzyłem w tamtą stronę. Tak jak się spodziewałem była to Jiro. Ale za to jak ładnie wyglądała... Szaro-czarna spódniczka i zakolanówki leżały na niej idealnie. Na dodatek jak zawsze rozpuszczone, granatowe włosy tym razem podpięte spinką. Na prawdę podobał mi się taki wygląda, chociaż jej naburmuszona mina mówiła co innego.

-To jest..no wow. - uśmiechnąłem się i wstałem podchodząc do niej.

-Nienawidzę takich ubrań. - westchnęła i bez zbędnych przedłużań pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia.

-Nie gadaj głupot, tobie zawsze we wszystkim ładnie. - zaśmiałem się równając z nią kroku.

   W odpowiedzi dostałem od niej po głowie, ostatnio często tak robiła. Przeszliśmy przez pusty korytarz, zeszliśmy po równie pustych schodach i wyszliśmy z dormitorium mijając ledwie parę osób. Było dość wcześnie jak na sobotni poranek, więc większość klasy jeszcze spała. Na miejsce mieliśmy dostać się na nogach, jako że ślub odbywał się w naszym mieście i nie potrzebowaliśmy transportu. Denerwowałem się trochę tym, że nie będę tam znał nikogo, poza Kyoką. Ale chyba nie może być aż tak źle...
Opuściliśmy teren UA następnie schodząc z góry, na której znajdowała się szkoła. Obydwoje zachowywaliśmy milczenie pogrążeni w swoich myślach. Ponownie zeskanowałem ją wzrokiem i uśmiechnąłem się na widok naszyjnika z nutką na jej szyi, który niegdyś jej kupiłem. Jeden posiwiały kosmyk włosów, powstały w skutek wcześniejszych wydarzeń nawet pasował do całego wystroju. Nie wiedziałem czy zacząć rozmowę, czy może lepiej byłoby dalej iść w ciszy.
W końcu zdecydowałem się na to pierwsze i wziąłem wdech.

-To będziesz w końcu śpiewać tą piosenkę czy nie?

-Nie... - pokręciła przecząco głową - boję się jeszcze teraz występować zwłaszcza po tym co się stało. Chyba zachowam ją dla siebie...

-Oj no weeź. - dochodziliśmy już do centrum miasta. - Wiesz jak bardzo chciałbym usłyszeć tą piosenkę..

-Moze kiedy indziej...albo nie wiem zastanowię się jeszcze.

-No dobra. - wolałem już tak nie naciskać, jak zaśpiewa to zaśpiewa, a jak nie to poczekam.

   Rozejrzałem się i razem z nią kierowałem w stronę kościoła. Musieliśmy przejść połowę miasta a potem spacerkiem do lokalu. Na dodatek pewnie też będziemy musieli wrócić na nogach, nikt nas nie odwiezie, bo każdy będzie pijany. Osobiście niezbyt podoba mi się pomysł wracania po północy przez puste miasto do akademika, nigdy nie wiadomo gdzie czają się złoczyńcy. Ale jesteśmy szkoleni na bohaterów, więc damy radę.

♪Kamijirou♪║ChanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz