Transakcja

13K 417 9
                                    

- Ha ha ha - zaśmiałam się nerwowo
- Em mówię poważnie, nie miałem wyjścia. Zażądał wszystkiego co mam. Łącznie z Tobą. Gdybym się nie zgodził, konsekwencje byłyby poważne.
- Czy Ty się dobrze czujesz? Nie jestem Twoją własnością!
- W mniemaniu Luke'a jesteś!
- Co mnie obchodzi ten człowiek? Nie ja pożyczyłam te pieniądze!
Pewność siebie Damiana wyparowała. Chodził w miejscu tam i z powrotem.
- Damian. Mamy XXI wiek nie sprzedaje się aktualnie ludzi. Niewolnictwo to nie ta bajka.
Nie wierzyłam własnym uszom w to co mi zakomunikował.
- Luke zaraz tu przyjdzie. Nie wiem dokładnie czego On od Ciebie chce.
- A co Ty masz z tego ? Będziesz sobie żył po staremu?!
- Mogę pracować w firmie, ale pozostaje ona do jego osobistego nadzoru.
- Co to oznacza?
- Głównie tyle, że pod przykrywką działania DGH będą działały wszystkie interesy Luke'a.
- I mówisz to z takim spokojem?
- A co ja mam zrobić?!
Naszą uwagę przykuł ruch obok drzwi. Wiedziałam co za chwilę zobaczę. Drżałam na samą myśl. Boże co teraz ? Co ja mam zrobić? Czy w ogóle mogę coś zrobić?
Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie. Podniosłam wzrok- zamarłam.
Facet patrzył prosto na mnie. Ubrany w czarną koszulę i czarny garnitur. Wzrok miał spokojny a jednocześnie badawczy. Jego oczy w kolorze morza przytłaczały intensywnością. Zarost,  niedbale zmierzwione nieco dluższe włosy dopeniały całości. Wyższy ode mnie o głowę. Na moje oko mógł mieć trzydzieści trzy lata. Emanował władzą i niezwykłą pewnością siebie.
- Luke- powiedział Damian- To moja żona Emma- wskazał ręką
- Widzę idioto - powiedział zimnym tonem podchodząc do mnie.Kompletnie zignorował jego obecność.
Poczułam intensywny piżmowy zapach, kiedy wyciągnał rękę w moim kierunku.
- Miło mi Cię poznać Emmo
Zdezorientowana i przerażona podałam mu dłoń. Jego głos był głęboki a uścisk silny. Przeszył mnie dreszcz, czułam że zbladłam. Wyczuł to z pewnością, po jego twarzy przemknął nikły uśmieszek. Wiedział już, bałam się, ci sprawiało mu satysfkację. Bezczelny typ.
- Nie mogę powiedzieć tego samego! Czego chcesz odemnie? - wypaliłam zanim zdążyłam pomyśleć.
Damian milczał. Ten dupek nie odezwał się nawet jednym słowem.
- Dziś wieczorem zapraszam Cię na kolację Emmo, dowiesz się wszystkiego- powiedział to takie akcję stanowiły codzienność w jego życiu. Wiedziałam, na mojego prawie byego męża nie mam co liczyć. Jeśli sama się nie uratuje. Nikt tego nie zrobi.
- Zgoda. Powiedz gdzie i o której - podjęłam wyzwanie, w głębi duszy modląc się by to coś dało.
Luke spojrzał na mnie.
- Masz charakterek. Podoba mi się. W takim razie do zobaczenia wieczorem. Mój kierowca przyjedzie po Ciebie o dwudziestej.
Skinęłam głową. Nie było sensu protestować. To co najgorsze miało dopiero nadejść.
- Muszę wyjść do pracy- miałam ochotę uciec z własnego domu jak najszybciej.
- W takim razie miłego dnia Pani Parker.

*****

Droga do pracy przeleciała nawet nie wiem kiedy. Co to miało być ? Co się dzieje? To wszystko nie może być prawdą. Dlaczego ja mam odpowiadać za błędy tego kretyna? Milion pytań w mojej głowie stłamsił klason auta stojącego za mną. Jeszcze jedno skrzyżowanie i będe pod KC Architects. San Francisco o tej porze roku było piękne, w ogóle kochałam wiosnę oraz tutejsze krajobrazy ale teraz nie było sposobności się tym cieszyć.
Nie wiem czego mam się spodziewać.  Powoli zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, że nie mam innego wyboru. Ludzie pokroju Luke'a nigdy nie darują. Nie musiałam go znać by posiadać taką wiedzę. Wystarczyło na niego spojrzeć. Wpadłam do budynku, skinąwszy jedynie głową młodej recepcjonistce Katy, kierując się prosto do windy. W progu gabinetu czekał Tim, jak zwykle z kawą, jak zwykle uśmiechnięty.
- Uuuuu Chicka! Pięknie wyglądasz! Dziś kawa specjalnie dla Ciebie bez kofeiny i bitej śmietany, nie chce byś mi rzygła na bieżni po pracy- chichotał
Zbombardowałam go wzrokiem nic nie odpowiadając.
- Em co się stało?- w jego głosie słychać było troskę
- Nic. Wypiłam za dużo wina wczoraj, kac mnie męczy.
Zamknął drzwi do gabinetu od środka i wiedziałam, nie popuści.
- Emmo Parker co się dzieje do cholery jasnej?!
- Tim...Damian mnie sprzedał!!!
- Co kurwa? Jak to możliwe? Komu? Dlaczego? Tak się w ogóle da?
- Nie wiem- wetchnęłam a w moich oczach zakręciły się łzy
- Od początku. W jakim sensie sprzedał? Nie bardzo rozumiem.
- Dosłownie. Jak dziwkę.
Popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczami ze ździwienia.
- Ale Ty nią nie jesteś Em. Więc jak mógł to zrobić. Jesteś tak samo wolnym człowiekiem jak ja.
- Niestety. Zadłużył się u jakiegoś typa z pod ciemnej gwiazdy. Facet zażądał naszego domu, jego firmy i mnie. Damian dał mu to na papierze, jeśli nie podejdę do sprawy spokojnie, podejrzewam, że gotów jest mnie więzić albo kto wie co jeszcze. Powiedz mi mam większy wybór?
- Ile jest mu winien?
- Ponad pół miliona.
- Szlak! - mój przyjaciel zaczął się denerować
- Mówię Ci Tim, sytuacja jest patowa.
- Nie ma sytuacji bez wyjścia kochana -  próbował mnie pocieszać
- Kiedy dowiesz się dokładnie co ten człowiek zamierza?
- Dziś wieczorem. Wyobraź sobie zaprosił mnie na kolację- chyba by uczcić koniec mojego dawnego życia- pomyślałam.
- Kim On jest?
- Luke jakiś tam. Pierwszy raz widziałam go dziś rano na oczy.
- Em, chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to Luke Gresham?
- Nie wiem jak ma na nazwisko ten człowiek- czułam wzbierający we mnie płacz. Nie miałam pojęcia kim On jest.
Tim podleciał do komputera. Wystukał w wyszukiwarce coś, prosząc jednocześnie bym podeszła.
- Czy to jest ten facet ?
- Tak.
- Kurwa Em, przecież to szef CG RedHawk Casino, szef tutejszej mafii oraz Gresham, Smith and Partners - biura architektonicznego. Trzęsie całym miastem. Wszyscy wiedzą, że od niego się nic nie pożycza!
- Wszyscy prócz Damiana- odparłam.

Tylko Moja - Nigdy cię nie oddam ( ZAKOŃCZONE )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz