22

14 2 1
                                    

No to napisałam. A szofer już był. Dobra wsiadam.

-Dobry wieczór Pani.

-Nie musisz mi mówić pani tylko Rose.

-No dobrze. Jaki adres?

Podaję mu karteczkę.

-No to jedziemy. Za nie całe 10 minut będziemy.

Zaczynam wracać myślami do Williama, Boże czemu on z nami jedzie? Ja to mam pecha. A jeszcze Alan będzie na imprezie, no ja nie mogę.

-Pani jesteśmy.-nagle z myślenia wyrwał mnie szofer.

-Mówiłam abyś mi nie mówił na pani.

-No dobrze, przepraszam najmocniej. Otworzyć drzwi?

-Nie trzeba. Dziękuję i do zobaczenia.

-Do zobaczenia. Pani tata kazał przekazać że zadzwoni do Ciebie gdy będzie chciał abyś wróciła, i proszę zadzwonić do mnie abym przyjechał.

-Dobrze jeszcze raz dziękuję za wszystko.

Bardzo lubię pana.

Weszłam do domu w którym miała odbyć się impreza i od razu zobaczyłam Roxane i jej chłopaka. Podeszłam i się przywitałam.

-No hej już jestem.

-Hej. Co tam?-Roxane mnie przytuliła czego nie lubię. Mniejsza z tym oddałam uścisk.

-Mam być szczera czy szczera?

-Może to i to.-odpowiedział jej chłopak.

-No dobra zacznę od początku. Gdy wróciłam do domu zobaczyłam białe BMW bardzo ładne i drogie, myślałam że to jakiś kolega taty i że ma gdzieś z 40 lat Ale nie był to chłopak max 20 lat. No i dalej weszłam oni rozmawiali A ja się prawie wywaliłam, no i wtedy on mnie złapał. Pobiegłam na górę wzięłam kąpiel i wgl. Zapomniałam sukienki z dołu więc po nią poszłam ale zapomniałam że, jestem w rętrzniku. No dobra ale pomińmy ten jeden fakt. Gdy już byłam na dole zoriętowałam się że jestem w tym rętrzniku no i on się na mnie zaczał gapić A ja zaczęłam się cała czerwienić jak jakaś głupia. Wzięłam tą sukienkę i pobiegłam na górę. Ubrałam się i pomyślałam że, mogę coś zjeść. Więc idę na przypale albo wcale. No i poszłam na moje nieszczęście tata chciał mi go przedstawić. No to podeszłam, przedstawił mi go ma na imię William i nie jest zły ale nie tak ładny jak Alan.

-Ty dalej O nim?-popatrzyłam na nią z pod byka.-No dobra mów mów. Nie przeszkadzaj sobie.

-No to na czym ja skończyłam.

- Na tym że Alan jest ładniejszy od niego.

-A no tak. Co? Ty to słyszałeś?-Nie myliłam się to był głos Alana. Masakra ja mam dziś jakiegoś pecha.

Ludzie darujcie mi już proszę.

-Oczywiście. Hahaha.-Też cię nie nawidzę. No idiota.

-Dobra idź spać.

-Ale wcześnie jeszcze.

-Trudno idź się ruchaj z kimś.

-No dobrze to chodź.

-Nie wytrzymam. Idź i nie wracaj.

-Ale tylko z Tobą idę.

Szlak mnie trafi zaraz.
Niech spierdala. Co z tego że nadal mi się podoba? Nic. No właśnie. Opamiętaj się Rose opamiętaj.

-No dobra pójdę ale masz mi później to opowiedzieć. Bo jak nie to...-Nie dokończył bo mu przerwałam.

-To co? No? Dalej co mi zrobisz?

-Pocałuje cię przy wszystkich A ty oddasz pocałunek wiesz już?

-Możesz sobie pomarzyć.

-Mówi się że, marzenia się spełniają.

-Hahah bardzo śmieszne. A teraz idź bo chce dokończyć.

-No dobra idę ale mieliście pomóc rozkładać Alko i tym podobne rzeczy.

-O Jezu już dobra. Później wam opwiem bo on ma teraz kija w dupie. Lepiej do takiego nie zaczynać.- powiedziałam ciszej żeby nie usłyszał.

-Wiesz że to słyszałem?

-O nie twoje ego ucierpiało?

-A żebyś wiedziała że ucierpiało.

Nagle mój telefon zaczął wibrować. Kto może dzwonić. Napewno nie tata bo miał zadzwonić O 23 A jest 20 więc no. Dobra odbiorę.

-Słucham?

-Heej Rose.- skąś znam ten głos no jasne William. Czego on chce.

-Czego?

-Może grzeczniej?

-A może nie?

-No dobra jak tam chcesz Ale będziesz mnie musiała znosić przez miesiąc.

-Cococo? Przecież lecimy na 2 tygodnie.

-Plany się zmieniły.

Zamarłam, jak to miesiąc? Ja tyle nie wytrzymam. I to jeszcze z nim.

-Ej A mogę kogoś wziąść na twoje miejsce?

-hahahah bardzo śmieszne ale nie.

-Fuck. Dlaczego?

-Bo będę twoim mężem.




Tak w takim momęcie przerywam wam dziękuję się mówi. Hahaha

Porządanie ❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz