-Gorsze czy nie? Wsumie to nic nie może być gorsze od wyjścia za mąż za to coś. Bez urazy.
-Jedziemy jednak na 2 miesiące.
-To ja wysiadam.
Chciałam otworzyć drzwi ale były zablokowane, gorzej być nie może.
-Nie wydostaniesz się.
-Łał. Nie wiedziałam.
-Dobra jedziemy na lotnisko. Wziąłem Ci 2 walizki.
-Ale ja zapakowałam 3. Czemu nie wzieliscie tej 3? Jakie kolory walizek wzieliscie?
-Różowy i szary.
-Serio? W różowej były kosmetyki i rętrzniki A w szarej buty natomiast w fioletowej były moje ubrania. W czym ja tam będę chodzić? Nago? Nawet teraz nie mogę się przebrać z tej sukienki. No dzięki.
-Nie wiedzieliśmy. To znaczy ja nie wiedziałem.-Powiedział przydupas.
-Ty. Mogłeś zadzwonić. A wsumie dzwoniłeś więc mogłeś zapytać co nie? Czy tak trudno było powiedzieć które walizki wziąść?
-No sory.
-Tylko sory? Ty się lepiej nie odzywaj. Jeszcze jedno słowo A walne cię.
-Jaka groźna.
-Nie denerwój mnie bo inaczej...- no i mi przerwał.
-Bo inaczej co? Co zrobisz swojemu mężu.
-Przypominam że ja jeszcze nie jestem twoją żoną ani ty moim mężem więc mogę robić co chcę.
-O Jezu jaka ty niegrzeczna.
-Dobra siedzieć cicho.- odezwał się mój ojciec.
-Już siedzimy cicho.
Droga na lotnisko minęła nam w ciszy. I tak było O wiele lepiej bo nie chciałam go słuchać. Gdy będę w samolocie prześpię się o ile on mi da spać.
Gdy już byliśmy w samolocie odsunęłam się jak najdalej mogłam od Williama aby dał mi spać. Ale nie on się do mnie przesunął.
-Źle rozpoczęliśmy znajomość może zaczniemy jeszcze raz.
Zaskoczył mnie. Nie wiem co odpowiedzieć ale coś powiem bo się obrazi król złoty.
-No możemy ale nie myśl że to coś zmieni.
-Czemu ty masz kija w dupie?
-Ja? Raczej ty. Wiesz?
-przegrabiłaś sobie kochana.
-Zerwiesz ze mną? Bardzo bym się cieszyła.
-To się nie zdarzy.
-O nie. Czemu?
-Bo musisz mnie pokochać.
-Serio? Prędzej świnie będa latać niż ja się w tobie zakocham.
-To już nie długo będą latać. Chyba im pomogę.
-Co masz na myśli? Myślisz że się w tobie zakocham?
Boże jak ja mam to dość. Czemu on jest taki niedojebany. Nigdy się w nim nie zakocham niech zapomni.
-Tak, tak myślę.
-Podać coś państwu?-zapytała nagle stweardessa. (Od autorki: jeżeli źle napisałam to przepraszam)
-Ja poproszę sok pomarańczowy.-powiedziałam.
-A pan co sobie życzy?
-Wie pani to samo proszę.
Stwearessa podała nasze soki i zaczęliśmy je pić w ciszy i zaczęłam tą ciszę kochać. Do puki nie zaczęły się turbulencje. Wylałam sok na siebie A nie miałam ubrań. Ludzie pomocy A jeszcze z nim siedzę.
-Oj biedna. W co się teraz przebierzesz?
-Nie odzywaj się.
-Mogę dać Ci moją bluzę.
-Podziękuje. Jeszcze się czymś zarażę.
-Nie przesadzaj. Kiedyś będziesz jeszcze mnie prosić abym ci dał bluze.
-To się nie zdarzy wiesz? Ja teraz idę spać. Dobranoc.
-Jak za pół godziny lądujemy.
-Co jak? Jak? Mieliśmy lecieć 5 godzin.
-Lecieliśmy tyle przecież.
-Jezu serio?
-Nie żarty sobie robię wiesz?
-To ile jeszcze debilu?
-Jeszcze pół godziny mówię ci przecież.
-no to chuj, spierdalaj.
Poszłam spać no ale tak jak mówił ten idiota będziemy lecieć przez pół godziny, tak lecieliśmy przez jebane pół godziny. Jaki on wróżbita. Powinien brać za to Money. A nie Sory przecież on miał mapę w telefonie i widział jak lecimy. Ja to serio się powinnam leczyć. Mniejsza, ten miesiąc czy tam ile to będzie dno. Co my będziemy tu robić bo chyba nie weźmiemy tu ślubu, co nie? Mam przynajmniej taką nadzieję. Prędzej ucieknę niż za niego wyjdę może nie jest brzydki no ale nie świeci pięknością tak jak Alan. Czemu ja myślę o Alanie? No tak bo jestem w nim zakochana to dlatego myślisz tyle O nim. Pierwsze co zrobię to pójdę na zakupy. Dobrze że jest jeszcze 15 tu to jeszcze galerię otwarte. No ale jak pójdę w oplamionej sukience? No raczej nie A tego debila nie wyśle na zakupy bo kupi jakieś badziewie, więc zostaje tata. Tak jego wyśle na zakupy. Idę go poprosić.
Poszłaamdo niego ale coś usłyszałam.
666.
CZYTASZ
Porządanie ❤
RomanceOpowieść ta będzie fajna. Polecam w opowieści występują Alan Kate Lukas Roxane Rose William itp❤😘