Prolog

4.9K 130 3
                                    

      Biegła trzymając syna za rękę. Chciała jak najszybciej dostać się do domu i powiedzieć mężowi co się wydarzyła na jej spacerze, po pobliskim lasku. Wybiegła z dzieckiem zza drzew i ujrzała swoją małe gospodarstwo, w którym mieszkała. Odetchnęła z ulgą, kiedy zobaczyła swojego męża uczącego ich córkę strzelać z łuku. Ich prowizoryczna strzelnica znajdowała się blisko domu, więc szybko do niego podbiegła. Chłopczyk, z którym była na spacerze pobiegł do starszego brata i szybko dołączył do gry z nim w piłkę.

      — Musisz trochę wyżej podnieść łuk —szatyn dał radę córce. Dziewczyna strzeliła w tarczę.— Poćwicz teraz chwilę, zaraz wrócę —powiedział i podszedł do żony. Widział na jej twarzy przerażenie. Małżeństwo odeszło kawałek dalej, aby spokojnie porozmawiać.— Co się stało? —Clinton objął kobietę ramieniem i patrzył na jej twarz.

      —Jak byliśmy w lesie to nad nami przeleciał samolot ze znakiem organizacji, którą próbujecie teraz zniszczyć. Kawałek od nas zrzucili jakieś wielkie, metalowe pudło i po prostu odlecieli. Od razu stamtąd odbiegłam. Nathan chyba nie zrozumiał jeszcze co się dzieje —skończyła, a Clint patrzył na nią zamyślony. 

      — Powiadomię o tym Fury'ego i pójdę zobaczyć co to —brunetka spojrzała na niego niezbyt przekonana. Bała się o męża, bo nie wiadomo co to tak właściwie było i czy mogło zrobić komuś krzywdę.— Zabierz dzieci do domu i czekajcie na znak albo ode mnie, albo od Fury'ego —ucałował kobietę w czoło.

      Laura westchnęła i ruszyła w kierunku dzieci. Zawołała je do środka. Mimo sprzeciwu chłopców, którzy chcieli dalej kopać do siebie piłkę, wszyscy weszli do domu. Szatyn mając pewność, że są już bezpieczni ruszył w stronę lasu. Przed wejściem do niego zawiadomił Nicka o zaistniałej sytuacji. Mężczyzna rozkazał, aby Barton go poinformował o tym, czego się dowie w trakcie ich przybycia tam.

      Będąc na miejscu mężczyzna odbezpieczył pistolet i podszedł powoli w kierunku drzwi od pudła, które z bliska wyglądało jak kapsuła. Rozejrzał się przy okazji wokół siebie, aby mieć pewność, że nikt go nie zaatakuje od tyłu. Kiedy znalazł się przy drzwiach i miał pewność, że jest sam, przetarł dłonią zaparowaną od jego strony szybę na drzwiczkach. To co tam zauważył zbiło go momentalnie z tropu.

      —Obierz. Odbierz —mruczał do siebie wybierając numer do Fury'ego. Po drugim sygnale szef odebrał.— Przyda się wsparcie

      — Jesteśmy dwadzieścia minut od ciebie —po głosie dyrektora Tarczy, było widać, że jest podekscytowany, ale i ostrożny. To co znajdowało się w środku mogło mu ułatwić zlikwidowanie Hydry.— Co zrzucili? —warknął zły, faktem że nie dostał jeszcze informacji o zawartości pakunku od Hydry.

      — Kobietę





Don't Leave Me Again || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz