Rozdział 15

1.6K 102 6
                                    

—Trzeba szybko tam iść zanim zrobi komuś krzywdę.—powiedział poddenerwowany Clint. Wszyscy zerwali się z miejsc i już kierowali się do drzwi, kiedy odezwał się jeden z informatyków.

—Dyrektorze, dostaliśmy anonimowy plik. Nie jest zabezpieczony.—mężczyzna spojrzał na Fury'ego, tak samo jak reszta, i  oczekiwał jakiejś odpowiedzi.

Nick stał w ciszy przez kilka sekund, zastanawiając się, co powinien zrobić. W skrzydle szpitalnym jest kobieta, która nie rozumie gdzie jest i co się z nią dzieje i jednooki musi pomóc swoim pracownikom, zanim ci, zostaną postrzeleni, jednak kusi go zobaczenie kolejnego nagrania. Może one w końcu coś im powiedzieć o tej kobiecie.

—Puść je.—rozkazał i stanął pod ścianą. Mężczyzna pokiwał głową i posłusznie włączył nagranie.

Duża hala z kratami od cel i zwisającymi łańcuchami z sufitu, było jej pierwszym widokiem. Blondynka została przywiązana do krzesła, a jej ręce zostały skrępowane zza jej plecami. Przed sobą miała stół z jakimiś nieistotnymi dla niej w tym momencie papierami. 

Nagle po pomieszczeniu rozległ się stukot butów. Zaraz później przed sobą miała agenta hydry, którego rozpoznała po charakterystycznym mundurze. Usiadł na krześle po drugiej stronie drewnianego stołu i zaczął jeść posiłek, położony przez wysokiego mężczyznę. Alisha jedyne co widziała, że ma długie włosy i metalowe ramie. Nie mogła jednak stwierdzić, czy go gdzieś widziała, ponieważ włosy zasłaniały mu całą twarz.

—Gentlemanami to wy nie jesteście.—stwierdziła. Głupia przez chwilę myślała, że to dla niej ten posiłek. Nie zamierzała ukrywać, że była głodna, jednak nie na tyle, aby jeść coś od Hydry. Nie ufała im i to było oczywiste.

—Nie zbyt interesuje mnie twoje zdanie.—powiedział agent i odłożył sztuczce. Złożył ręce i położył je na blacie stołu.—Przejdźmy do rzeczy. Powiedz nam gdzie są dokumenty dotyczące Teseraktu.—dziewczyna prychnęła na jego prośbę, a ręka wysokiego bruneta w ułamku sekundy znalazła się na poliku blondynki. Jej głowa przez siłę uderzenia, poleciała w bok.—Radzę nie utrudniać, zanim nasz Żołnierz nie użyje metalowej ręki.

—Nigdy ci nie powiem.—odpowiedziała z ciszonym przez ból na policzku dziewczyna. Kobieta podniosła głowę, która momentalnie poleciała w drugą stronę za sprawą metalowej ręki bruneta. Niebieskooka przez chwilę patrzyła na krew kapiącą z jej polika na podłogę.

—Koniec tego!—wrzasnął agent, a Zimowy Żołnierz złapał blondynkę za włosy i pociągnął tak, aby patrzyła mężczyznę, po drugiej stronie stołu. Rogers syknęła z bólu.—Gadaj gdzie są te papiery, albo dowiemy się tego do Starka. W sumie i tak  mamy z nim dzisiaj wizytę. Załatwimy wszystko od razu.—mężczyzna stał i położył dłonie na stole, pochylając się lekko nad dziewczyną.

—Howard nic wam nie powie.—Alisha wyszydziła przez zęby, za co została ukarana szarpnięciem za włosy.

—Mów chyba, że chcesz aby zginął przy oddawaniu nam serum.

—Jakiego serum?—blondynka zaśmiała się na słowa mężczyzny.—Przepis znam tylko ja, a Howard wie tylko o jego kawałku, więc w kilka dni nie mógłby go odtworzyć. Ile mnie trzymacie tutaj? Tydzień? Dwa?

—Oj Pułkownik Rogers. Chyba zepsuł się Pani zegarek w tej kapsule. Dzisiaj mamy szesnasty grudnia tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty pierwszy. To raczej więcej niż kilka tygodni, nieprawdaż?—dziewczyna zamilkła nie wiedząc co ma powiedzieć. Była zaskoczona tym ile jest w tej kapsule i to bardzo. Ostatecznie, aby jakoś się odgryźć mężczyźnie, splunęła na niego. Mężczyzna wytarł twarz jedną ręką.—Zabierz ją stąd.—wydał rozkaz, a Zimowy Żołnierz zabrał w dość brutalny sposób dziewczynę z hali.

Każdy stał z szokiem wymalowanym na twarzy, jednak najbardziej przykro było Barnesowi. Mężczyzna wyszedł z sali i stanął na korytarzu. W tym momencie było mu cholernie przykro, bo kompletnie nie pamiętał, że coś takiego miało miejsce. Bał się, że Alisha go rozpozna i nie będzie chciała z nim porozmawiać, a co dopiero widzieć.

—Bucky musimy iść do skrzydła.—powiedział Steve, stojąc na czele grupy. Wszyscy czekali na bruneta, żeby pomóc medykom.

—Ona mnie znienawidzi. Nie pozwoli ze sobą porozmawiać.—zaczął mówić James, jednak szybko przerwał mu Tony.

—Jeżeli teraz nie pójdziesz, to się tego nie dowiesz.—odezwał się Stark, a następnie ruszył z częścią Mścicieli w kierunku windy.

Bucky stał chwilę w ciszy, patrząc na swoje podłogę, jednak kiedy przemyślał wszystkie za i przeciw, wraz z resztą ekipy ruszył do wind. Wszyscy słuchali Fury'ego, który tłumaczył plan, jednak brunet nie  był w stanie się na nim skupić. W jego głowie cały czas siedziała blondynka, którą musieli teraz obezwładnić.

—Barnes, rozumiesz?—zapytał Nick, patrząc na chłopaka. Ten jedynie przytaknął głową, nie będąc w stanie wypowiedzieć najmniejszego słowa. Zgodził się, ponieważ usłyszał, że ma stać z boku i nic nie robić. W duchu dziękował Fury'emu za to zadanie.

Po wyjściu na odpowiednie piętro każdy zajął się swoim zadaniem. Natasha otworzyła niezauważona przez Rogers drzwi, a Clint wystrzelił małą rzutkę z środkiem nasennym w dziewczynę. Pocisk trafił idealnie w żyłę przez co dziewczyna od razu padła. Steve sprawnie do niej podbiegł i złapał, zanim upadła na podłogę.

—Szybko, zanim się obudzi. Ten środek nie ma długo trwającego czasu działania.—poinformował Barton, a następnie wszyscy udali się do salonu, który znajdował się piętro wyżej.

Steve niechętnie na rozkaz Fury'ego, przywiązał Alishę do jednego z krzeseł przy stole i czekali, aż się wybudzi. Minęło kilka minut, a dziewczyna zaczęła się przebudzać. Szybko wyprostowała plecy, kiedy zobaczyła przed sobą grupę ludzi. Nie widziała jedynie Steve'a i Jamesa, ponieważ ci stali za jej plecami.

—Co? Myślisz, że tobie się uda? Nic z tych rzeczy. Ani ty, ani nikt inny z Hydry nie dowie się o Teserakcie, a tym bardziej o serum, więc lepiej od razu mnie zamrożcie.—powiedziała szybko dziewczyna, po czym splunęła na buty czarnoskórego.

—Twoja siostra zawsze taka była?—zapytała Nat, patrząc ze zdziwieniem na Steve, który rozbawiony jej przytaknął.

—To cała moja siostrzyczka.—odezwał się, a blondynka zesztywniała. Znała doskonale ten głos, jednak wiedziała, że jego właściciel nie żyje. 

—Skąd macie jego głos? Zmodyfikowaliście kogoś z waszych? Brzmi bardzo autentycznie i gdyby nie to, że słyszałam ostatnie połączenie Steve'a z waszego cholernego statku, mogłabym uwierzyć, że to jego.—blondynka powstrzymywała łzy, które gromadziły się w jej oczach przy nawet najmniejszej myśli o młodszym bracie.

—Nie jesteśmy z Hydry, a Steve żyje.—powiedział Tony, a Rogers wyszedł zza siostry i stanął przed nią.

Don't Leave Me Again || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz