Rozdział 6

1.8K 75 7
                                    

Nowy York, stan Nowy York, 1943 rok

Alisha nie odstępowała Howarda na krok. Gdy ten przechodził z maszyny do maszyny, sprawdzając czy wszystko działa poprawnie, Alisha chodziła za nim. To był ten dzień. Dzień podania serum w żyły Rogersa. Blondynka od rana chodziła zestresowana. Tak bardzo bała się o brata. Tak bardzo bała się, że coś mogło pójść nie tak. Mimo wielokrotnych zapewnień Howarda, nie była do końca przekonana.

—Mogłabyś już się trochę uspokoić. Idź usiądź, odpocznij, albo idź do mnie do samochodu i tam możesz się rozluźnić.—uśmiechnął się znacząco w stronę pani Pułkownik, która przewróciła tylko oczami.

Howard zawsze musiał mieć jakąś buteleczkę alkoholu w samochodzie, o czym blondynka wiedziała. Nie raz Stark proponował jej rozluźnienie w jego samochodzie, w postaci napicia się.

—Zaraz ci przywalę.-powiedziała kobieta i założyła ręce na klatce piersiowej. Przeszła parę kroków w jedną stronę, parę w drugą, po czym wróciła na swoje miejsce.—Jak możesz sobie ze mnie żartować teraz?—dźgnęła bruneta w pierś po czy zabrała dłoń.-Nie rozumiesz, że nie mogę go stracić? To jest jedna z ostatnich osób, które ze mną zostały.—Howard posmutniał, widząc wyraz twarzy swojej przyjaciółki.

Nie chciał, aby dziewczyna się smuciła. Rozumiał jej zdanie, bo znał jej historię, ale był pewien, że jej strach jest teraz zbędny. Ostatnie kilka dni spędził na sprawdzeniu wszystkiego. Zrobił to specjalnie dla Alishy, gdyż ta go o to poprosiła, wiedząc, że to jej brat zrobi za szczura laboratoryjnego.

—Wszystko zostało dokładnie sprawdzone i jestem pewna, że nic mu nie będzie.—Howard starał się pocieszyć blondynkę najlepiej jak umiał, jednak widział, że i to nie zadziałało.—Dobra, zróbmy tak.—zaczął, skupiając na sobie uwagę Alishy po chwili ciszy.—Jeżeli coś się na prawdę stanie takiego, co mogłoby mu zagrozić życiu, to wyłączę maszynę.—w oczach blondynki, Stark ujrzał dalszą niepewność, jednak teraz było ona mniejsza.

Alisha dalej nie była przekonana. Wiedziała, że to będzie bolesny zabieg, jednak nie wiedziała, jak Howard rozpozna, że to jest już ten moment. Musiała być na dwieście procent pewna, że Steve wyjdzie z tego cało, a przez zwykłe słowa nie mogła mieć tej pewności.

—Obiecujesz?—zapytała, nie do końca pewna czy dobrze postępuje. Niby znała Howarda tyle lat i wiedziała, że zawsze dotrzymuje obietnic, jednak tym razem miała zbyt dużo do poświecenia.

—Przysięgam ci na swoje życie—powiedział, patrząc prosto w oczy blondynki, żeby ją utwierdzić w swojej lojalności do pani Pułkownik.

W pomieszczeniu powstała bardzo niezręczna dla Alishy cisza. Od czasu do czasu rozbrzmiały tylko szmery ludzi, którzy sprawdzali tylko parametry. Rogers podeszła do Erskine'a, który stał przy łóżku, na którym będzie leżał niedługo Steve i zapisywał coś jeszcze do dokumentacji. Starzec od razu przeniósł spojrzenie na kobietę, kiedy tylko jej szczupła sylwetka mignęła mu w kącie oka.

—Chcesz coś na uspokojenie?—zapytał, a blondynka tylko westchnęła.

—Jeżeli to coś to alkohol, to podziękuje.—mruknęła, a po chwili otworzyły się drzwi wejściowe.

Stanęła w nich Peggy, po której było widać, że jest zestresowana całym eksperymentem, ale na pewno nie tak jak Alisha. Zaraz za nią znalazł się Steve. Jego wyraz twarzy wyrażał przerażenie, wynikające z tego, że blondyn nie wiedział co go dokładnie czeka. Rozglądał się po całym pomieszczeniu, jednak zatrzymał wzrok, kiedy zobaczył swoją siostrę, przy miejscu zbrodni. 

Zszedł wraz z agentką Carter po schodach. Oboje skierowali się do łóżka, przy którym dalej stał Abraham wraz z sparaliżowaną ze strachu Alishą. Rodzeństwo wpatrywało się w siebie i bez problemu mogło wyczuć, co czuje teraz druga osoba. 

Don't Leave Me Again || Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz